[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie możemy, naprzykład, mieć zbyt wielu elektroników kosztem niedoboru pracowników służbporządkowych.Musimy mieć także zapewnioną stałą kadrę do prac wydobyw-czych na Tartarze. To pewnie największy problem? zauważył Rinah. Mało jest chybaochotników do tej niebezpiecznej pracy. Problemu nie ma żadnego uśmiechnął się Alvi. Rodzaj i miejscepracy, do której kierowani są mieszkańcy, wynika po prostu z obiektywnej oceny38każdego z nas, a precyzyjny system, biorący pod uwagę wszystkie cechy osoboweczłowieka, ustala, co ów człowiek może i powinien robić w najbliższym czasie.Imwyższa jest ocena, tym większe znaczenie mają chęci, wyrażane przez obywatela.Nisko oceniony nie ma prawa wyboru: musi robić to, co mu przypadnie w podzialezajęć. Ach, rozumiem. zamyślił się Rinah.W milczeniu ruszyli w kierunku najbliższej jadłodajni, bo zbliżała się poraobiadu.Rozdział VIIICyfry w rogu obrazu telewizyjnego wskazywały godzinę szesnastą z minuta-mi, gdy Rinah, zmęczony wycieczką po piętrze, znalazł się znowu w swoim po-koju.Teraz dopiero mógł po raz pierwszy obejrzeć dokładnie wszystkie szczegóływnętrza tego niewielkiego pomieszczenia.Pokoik miał kształt zbliżony do kwadratu o powierzchni niewiele ponad dzie-sięć metrów kwadratowych.W każdej ze ścian widoczne były przejrzyste drzwi,które przy zbliżeniu dłoni odsuwały się bezszelestnie.Pomiędzy tymi drzwiami,na dywanowej wykładzinie podłogi, biegły wydeptane szlaki, krzyżujące się naśrodku pokoju, Co pewien czas któreś z drzwi otwierały się, jakiś człowiek prze-chodził szybko przez pomieszczenie, nie rozglądając się na boki i nie odzywającsię ani słowem, by wyjść przeciwległymi drzwiami.Jeden z narożników zajmował obszerny tapczan, w drugim przodem dościany, na której wyświetlano obraz telewizyjny, stały dwa fotele.Pozostałe wolnemiejsca pod ścianami były zabudowane szafkami i schowkami.Pominąwszy ciągły ruch przechodniów, można by porównać to wnętrze dozwykłego, średniej klasy jednoosobowego pokoju hotelowego.Rinah odnalazłna ścianach czarne kropki, których dotknięcie powodowało, że szkliwo traciłoprzejrzystość.Zasłonił wszystkie cztery ściany, potem zbadał powierzchnie drzwii stwierdził, że można je zablokować przez dotknięcie odpowiedniego czujnika.Zablokował wszystkie drzwi i dopiero teraz poczuł się swobodniej.Nikt już niedefilował przez jego pokój, nikt nie zaglądał przez ściany.Zdawał sobie sprawęz utrudnienia, jakie stanowi to dla innych mieszkańców, lecz uznał, że mogą siępomęczyć przez czas jego pobytu, obchodząc jego pokój przez sąsiednie pomiesz-czenia.Aazienki nie mógł obejrzeć, gdyż wciąż była zajęta przez sąsiadów, jej ścianybyły nieprzejrzyste, a wąskie drzwiczki w rogu pokoju zablokowane.Rinah usiadł w fotelu i przyjrzał się małej tablicy rozdzielczej z rzędami przy-cisków, która była przytwierdzona do wąskiego stolika, a raczej pulpitu, wystają-cego ze ściany pod ekranem telewizyjnym.Odszukał przycisk oznaczony odpo-wiednim piktogramem i wyłączył obraz telewizyjny.Po zniknięciu obrazu ściana40w tym miejscu nie różniła się niczym od reszty jej powierzchni, pozostały tyl-ko świetliste cyfry zegara.Inne przyciski, oznaczone obrazkowymi symbolami,służyły do regulacji natężenia światła, jaskrawości obrazu na ekranie, natężeniadzwięku płynącego z głośnika umieszczonego w środku sufitu.Były tam takżeoznaczone cyframi przyciski do wywoływania abonentów wideofonicznych i kil-ka innych, których przeznaczenia Rinah nie umiał odgadnąć na podstawie pikto-graficznych oznaczeń.Dotknął jednego z tych tajemniczych przycisków.W głośniku rozległ się krót-ki sygnał brzęczyka, a potem głos, nagrany na taśmie powtórzył kilkakrotnie: TuInformacja Centralna. Przepraszam, pomyłka. powiedział Rinah, a głośnik zamilkł.Spróbował dotknąć następnego przycisku. Tu Centralny Rejestr Mieszkańców powiedział głośnik. Rinak Defi152718497, stan wskaznika SC na dzień dzisiejszy, godzina szesnasta, minutatrzydziesta druga: 0,981.Rinah uśmiechnął się, słysząc zniekształconą wymowę swego imienia i na-zwiska.Paradyzyjczycy mieli trudności z niektórymi spółgłoskami, zauważył tojuż wcześniej.Równocześnie z informacją słowną na ścianie przed Rinahem zajarzyły siędwie wymienione liczby.Pierwsza z nich jak stwierdził, spojrzawszy na swójidentyfikator była numerem porządkowym.Znaczenia drugiej nie rozumiał.Głośnik zamilkł, po chwili zgasły także cyfry na ścianie, a Rinah podjął dalszeeksperymenty z przyciskami..Informator o aktualnym stanie praw planety Paradyzja odpowiedział gło-śnik na następny przycisk. Proszę zadać pytanie. Dziękuje, przepraszam bąknął Rinah, nie znajdując na poczekaniu od-powiedniego pytania.Wstał z fotela i wyciągnął się na tapczanie, lecz niedługo dane mu było pławićsię w odprężającej drzemce. Tu Centralny System Zabezpieczeń powiedział nagle głośnik. Ostrze-żenie!Rinah usiadł na skraju tapczanu. Do mieszkańca pokoju 1 10 4280! kontynuował głośnik. Koniec limi-tu czasowego blokady przejrzystości.Koniec limitu czasowego blokady przejść.Za minutę system zacznie naliczać punkty karne.Rinah spojrzał na cyfry zegara.Dochodziła siedemnasta.Od chwili, gdy za-słonił ściany i zablokował drzwi, upłynęło pół godziny. Więc to tak! pomyślał. To dlatego nikt tu nie zasłania ścian i nie zamykasię w domu.Wstał i obszedł pomieszczenie dokoła, dotykając czujników.Zciany odzyska-ły przejrzystość.Spróbował otworzyć jedne z drzwi.Rozsunęły się.41 W porządku pomyślał. Licho wie, co oznaczają te punkty, lepiej więcnie narażać się niepotrzebnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]