[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli chcecie mi zarzucić zachowanie w jakimkolwiek stopniu nieetyczne.- Nikt panu niczego nie zarzuca, panie Webster - przerwał mu sędzia.- Tyle że nic już pana nie łączy z prokuratorem okręgowym okręgu Hatrack, a zatem właściwe byłoby, gdyby przeszedł pan za barierkę.Jeśli wolno wyrazić moją opinię, to również za drzwi.Webster wyprostował się, wcisnął teczkę pod pachę i bez jednego słowa wymaszerował.Po drodze minął kobietę w średnim wieku o kasztanowych włosach przetykanych siwizną.Szła stanowczym krokiem w stronę sędziego.nie, w stronę fotela dla świadków.Weszła na stopień, objęła szlochającą Vilate Franker i pomogła jej wstać.- Chodź, Vilate.Byłaś bardzo dzielna, bardzo.Wszyscy jesteśmy z ciebie dumni.- Goody Trader - szepnęła Vilate.- Tak mi wstyd.- Nonsens - odparła Goody Trader.- Wszystkie chcemy być piękne, a prawdę mówiąc, uważam, że ty ciągle jesteś piękna.Tyle że.dojrzała.To wszystko.Obecni przyglądali się w milczeniu, jak Goody Trader wyprowadza swoją byłą rywalkę.- Wysoki Sądzie - oświadczył Verily.- Dla wszystkich powinno być jasne, że pora wrócić do rzeczywistego przedmiotu sporu.Straciliśmy sporo czasu na świadków nie mających związku ze sprawą, jednak pozostaje oczywistym faktem, że w efekcie mamy z jednej strony twierdzenia Makepeace'a Smitha i Hanka Dowsera, a z drugiej Alvina Smitha.Ich słowo przeciwko jego.Jeśli oskarżenie nie ma zamiaru przedstawiać dalszych świadków, chciałbym rozpocząć moją obronę od udzielenia głosu Alvinowi.Niech przysięgli w końcu rozsądzą.- Dobrze powiedziane, panie Cooper - pochwalił go Marty Laws.- To jest przedmiotem sprawy i żałuję, że dałem się zwieść na manowce.Oskarżenie zakończyło przedstawianie zeznań swoich świadków.Myślę, że wszyscy chętnie wysłuchamy zeznania oskarżonego.Cieszę się, że chce wystąpić, chociaż konstytucja Stanów Zjednoczonych daje mu prawo odmowy zeznań bez podania przyczyn.- Piękne słowa - stwierdził sędzia.- Panie Smith, proszę wstać i złożyć przysięgę.Alvin sięgnął po worek z pługiem i zarzucił go sobie na ramię tak lekko, jakby miał w nim bochenek chleba albo torbę puchu.Podszedł do woźnego, położył rękę na Biblii, a drugą podniósł razem z workiem.- Uroczyście przysięgam, że będę mówił prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.Tak mi dopomóż Bóg.- Alvinie - odezwał się Verily - powiedz nam, skąd się wziął ten pług.Alvin skinął głową.- Wziąłem żelazo, które dostałem od mistrza.od Makepeace'a, on był wtedy moim mistrzem.i stopiłem je.Już wcześniej zrobiłem formę pługa, więc wlałem do niej żelazo i odczekałem, aż ostygnie.Potem zbiłem formę, a żelazo kułem, kształtowałem, usuwałem wszystkie niedoskonałości, aż wreszcie, o ile mogę to ocenić, powstał pług w kształcie tak idealnym, jaki tylko potrafiłem osiągnąć.- Czy w pracy korzystałeś z talentu Stwórcy?- Nie, to by nie było sprawiedliwie.Chciałem uczciwie zostać kowalskim czeladnikiem.Użyłem przenikacza, żeby badać pług, ale nie zmieniałem go inaczej niż młotem i rękami.Wielu widzów pokiwało głowami ze zrozumieniem.Wiedzieli, o czym mówi, znali to pragnienie, by zrobić coś własnoręcznie, bez użycia niezwykłych talentów, tak powszechnych ostatnio w mieście.- A kiedy skończyłeś, co otrzymałeś?- Pług - odparł Alvin.- Czyste żelazo, dobrze uformowane i zahartowane.W sam raz na egzamin czeladniczy.- Czyją własnością był ten pług? Pytam cię nie jak prawnika, ale jak terminatora, którym wtedy byłeś.Czy należał do ciebie?- Był mój, bo to ja go zrobiłem, i jego, bo to jego żelazo.Zwyczaj każe darować czeladnikowi jego dzieło, ale wiedziałem, że Makepeace ma prawo zatrzymać pług, jeśli zechce.- A potem postanowiłeś zmienić żelazo.Alvin przytaknął.- Czy możesz wyjaśnić sądowi swoje ówczesne rozumowanie?- Nie wiem, czy można to nazwać rozumowaniem, jak je określa panna Larner.Wiedziałem tylko, czego chcę od pługa.To nie miało nic wspólnego z awansem z kowalskiego terminatora na czeladnika.Bardziej z terminatora na czeladnika Stwórcę.Nie miałem mistrza, który by ocenił moją pracę, a jeśli nawet, to nie dał mi się poznać.- Postanowiłeś zatem zmienić pług w złoto.Alvin machnął ręką.- To by było łatwe.Dawno już wiedziałem, że potrafię zamieniać jeden metal w drugi.Z metalami jest łatwiej, bo ich kawałeczki ustawiają się równo i w ogóle.Trudno zmienić powietrze, ale metal jest łatwy.- Twierdzisz, że mogłeś w każdej chwili zmienić żelazo w złoto? - zapytał Verily.- Czemu tego nie zrobiłeś?- Uważam, że na świecie jest właściwa ilość złota i właściwa ilość żelaza.Nie warto robić ze złota młotków i pił, siekier i lemieszy.Na to potrzeba żelaza.Złoto nadaje się do rzeczy z miękkiego metalu.- Ale złoto dałoby ci bogactwo - przypomniał Verily.- Złoto dałoby mi sławę.Złoto przyciągnęłoby do mnie złodziei.Ale nie doprowadziłoby mnie ani o krok bliżej wiedzy, jak zostać prawdziwym Stwórcą.- Mamy uwierzyć, że złoto cię nie interesuje?- Nie, skąd.Potrzebuję pieniędzy jak każdy.W tym czasie liczyłem, że się ożenię, a nie miałem centa przy duszy, co nie jest najlepszą wróżbą.Ale większość ludzi zdobywa złoto ciężką pracą, więc dlaczego niby miałbym je zdobyć bez tej pracy? To by nie było sprawiedliwe, a skoro narusza równowagę, to nie jest prawdziwym Stwarzaniem, jeśli rozumiecie, co mam na myśli.- A jednak przemieniłeś pług w złoto, prawda?- To był tylko krok w drodze do celu - wyjaśnił Alvin.- Jakiego celu?- No wiesz.Do tego, o czym mówili świadkowie.Ten pług nie jest ze zwykłego złota.Rusza się.Działa.Żyje.- Do tego zmierzałeś?- Do ognia życia.Nie do zwykłego ognia paleniska.- Jak tego dokonałeś?- Trudno to wytłumaczyć komuś, kto nie ma przenikacza i nie może zajrzeć do wnętrza rzeczy.Nie stworzyłem życia wewnątrz; ono już tam było.Cząstki złota chciały utrzymać kształt, jaki im dałem, kształt pługa, więc walczyły z topnieniem w ogniu, ale brakowało im siły.Nie znały swojej siły.A ja nie potrafiłem ich nauczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]