[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wówczas płomień nie sięgnąłby płyty, a rakieta nabrałaby wysokości i mógłbym ponownie zejść do lądowania.To był pierwszy poważny błąd pilotażu, jaki mi się wydarzył.ale kosztował życie człowieka, więc.Erol przerwał i zwiesił głowę.- Panie Erol - powiedział przewodniczący.- Proszę nie popadać w depresję.Niech pan pamięta, że głównymi sprawcami wypadku są ci, którzy dopuścili do obecności pojazdu i człowieka w kwadracie, na którym otrzymał pan polecenie lądować.Gdyby nie to, że kontroler w ostatniej chwili zauważył pojazd na płycie, w ogóle nikt by nie przekazał ostrzeże­nia i nie byłoby mowy o pańskiej winie.- Ale jeżeli takie ostrzeżenie nastąpiło.- mruknął Erol patrząc w podłogę.- Tak, to sprawę komplikuje i dlatego przesłuchujemy pana w charakterze.współwinnego.Czy są jakieś pytania? - Przewodniczący zwrócił się do członków komisji.- Ja mam, jedno.- odezwał się milczący dotychczas Kramer, społeczny inspektor pracy z irydzkiego kosmodromu.- Czy pamiętasz, Erol, co krzyknął wtedy obserwator kontroli?- Ee.chyba.chyba.„człowiek pod rufą."- Aha.dziękuję.- Czy są jeszcze pytania? - rzucił przewodniczący.- Nie ma.Wobec tego na razie dziękuję panu, Erol.Wysoki, czterdziestoparoletni mężczyzna wstał powoli z krzesła, pod­szedł na chwilę do stołu komisji, jakby chciał o coś zapytać, ale nie powie­dział nic, tylko skłonił się lekko i wyszedł.- On to bardzo przeżywa - powiedział behapowiec.- Czuje się w pełni odpowiedzialny za śmierć tego człowieka.- Mógł go ratować.To leżało w zakresie możliwości.Gdyby nie zlekceważył instrukcji, wszystko wyglądałoby inaczej dodał szef kosmodromu.- Myślę jednak, że nie możemy uznać go współwinnym spowodo­wania wypadku.To jest znakomity pilot.Ma wkrótce wziąć udział w ekspedycji do Fomalhaut.Byłbym skłonny ukarać go dyscyplinarnie za uchybienie instrukcji.Jednak obciążenie go winą za wypadek byłoby przesadą.W chwili lądowania pilot musi skoncentrować się na swych normalnych czynnościach.Sprawa zabezpieczenia kosmodromu należy do kogoś innego.- Cóż, kiedy on sam aż prosi się o to, by go tą winą obciążyć.Nawet nie próbuje się bronić! - powiedział przedstawiciel Związku.- Powiedziałbym nawet - dodał Kramer - że trochę przesadza z tymi samooskarżeniami, i to właśnie nie podoba mi się.- Proponuję przesłuchać teraz tego obserwatora, który dostrzegł pojazd na lądowisku i podniósł alarm - powiedział przewodniczący.Do pokoju wszedł młody człowiek w mundurze Służby Planetarnej.Zajął miejsce przed stołem i oczekując na pytania niecierpliwie skubał guzik na piersi.- Powiedz nam, Bili, co wiesz o wypadku z Aldenem - zaczął Kramer.- Chodzi nam głównie o to, kiedy dostrzegłeś pojazd i w jaki sposób alarmowałeś Erola.- Pojazd dostrzegłem, kiedy wjechał z siódmego kwadratu w ósmy.Właśnie kierowałem teleobiektyw na ósemkę, żeby obserwować lądowanie.Na skraju pola widzenia mignął mi jakiś cień, przesunąłem kamerę nieco w lewo i na ekranie zobaczyłem gąsienicówkę Aldena.Natychmiast przełączyłem się na szerokie pole widzenia, ale rakiety jeszcze nie było widać.Miałem oczywiście bezpośrednie wejście na nadajnik, więc krzyk­nąłem bez namysłu w mikrofon.- Co krzyknąłeś? - Kramer uniósł się z krzesła wlepiając wzrok w Billa.- Nno.„człowiek pod rufą." - powiedział Bili skubiąc guzik munduru.- Aha.- Kramer opadł na krzesło.- I co dalej? Co odpowie­dział Erol?- Nic.To znaczy ja nic nie słyszałem albo może po prostu nie zwróciłem uwagi, bo już w następnej chwili.Na ekranie zobaczyłem tylko błysk płomieni, cztery pionowe kolumny ognia.Jedna z nich uderzyła w płytę bardzo blisko pojazdu.Wiedziałem od razu, co z tego wyniknie, wcisnąłem więc przycisk ogólnego alarmu.- Czy był z tobą Frank?- Frank? Nie, on miał wtedy drugą zmianę.Właściwie to zamienili­śmy się dyżurami.Oczywiście w uzgodnieniu z szefem.- Aha.Ale według harmonogramu na stanowisku powinien być wtedy Frank?- Tak.- Dziękuję - powiedział Kramer.- Nie mam więcej pytań.Przewodniczący popatrzył na Kramera ze zdziwieniem.- Co to za dziwne pytania, panie Sherlocku Holmes? – uśmiechnął się, gdy Bili wyszedł.- Chyba powinniśmy zakończyć tę sprawę.Wszy­stko jest jasne.- Oby tak było.- powiedział Kramer w zamyśleniu.- Jak to? Czyżby pan miał jeszcze jakieś wątpliwości?- Wydaje mi się, że, coś tu jest zbyt jasne.i coś się nie zgadza.Członkowie komisji byli zmęczeni.Patrzyli z niechęcią na społeczne­go inspektora pracy, który właśnie teraz zaczynał zabawiać się w detekty­wa.- Piszemy orzeczenie - zaproponował przewodniczący.- „Po zapoznaniu się z materiałem dowodowym, opiniami biegłych oraz."- A ja nie wierzę, żeby Erol do tego stopnia stracił głowę —przerwał Kramer.- To zupełnie nieprawdopodobne! A poza tym, czy ktoś z panów zna system blokady dźwigni manewrowej w rakiecie typu RB-96? Bo ja znam.Odblokowanie dźwigni nie trwa pół sekundy! A taki pilot jak Erol zrobiłby to jednym ruchem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl