[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ostatnim tygodniu października, wciąż nie mając żadnych real-nych podstaw, by uważać tamtą noc za niezwykłą, uznałem, że niewytrzymam ani chwili dłużej w Nowym Jorku.Ulice tego miasta wy-dawały mi się przerażająco niebezpieczne.Nasz domek stał się mrocz-nym i strasznym miejscem, a przebywanie w nim było ponad moje siły.Czułem, że nie panuję nad sobą i że jestem zdolny do wszystkiego.Zdecydowałem, że przeprowadzimy się do Austin w stanie Teksas.Uczęszczałem tam na uniwersytet stanowy, a poza tym oboje z Annąlubimy to miasto.Mieszka tam grupa naszych najlepszych przyjaciół,między innymi mój współpracownik James Kunetka.Uparłem się, aby zarówno mieszkanie w Nowym Jorku, jaki domek wystawić na sprzedaż.Zaraz po Halloween udaliśmy się do Teksasu, gdzie załatwiliśmy pry-watną szkołę dla syna i zaczęliśmy rozglądać się za stosownym domem.Dowiedzieliśmy się też, że złożono kilka ofert na nasz domek, leczżadnej na mieszkanie.Pewnego wieczora w Austin oglądaliśmy dom, który zdecydowani byliśmy kupić.Żona rozmawiała w środku z agentem i właścicielami, ja zaś wyszedłem na drewniany pomost przed domem.Spojrzałem na mroczny kanion rozciągający się daleko w noc, na gwiazdy lśniące na wieczornym niebie i poczułem nagły przypływ strachu, zupełnie jakby niebo było żywą istotą obserwującą mnie z góry.WSPÓLNOTA42Strach potęgowała jeszcze świadomość, że wrażenie to jest para-noicznym wytworem mojej wyobraźni.Pomyślałem, że moja kondycjapsychiczna wymaga podjęcia energicznych kroków zmierzających dojej poprawy.W żadnym razie nie mógłbym mieszkać w tamtym domu.Niebyłem w stanie nawet powtórnie przestąpić jego progu.Moja nieoczekiwana decyzja pozostania w Nowym Jorku wprawi-ła moją żonę w stan zrozumiałej wściekłości.W dodatku to jaoskarżyłem ją o chęć przeniesienia się do Austin.Kryzys małżeński był oczywistym następstwem.Anna zupełniepoważnie rozważała możliwość odejścia, ponieważ życie ze mną stałosię nie do zniesienia.Nasze więzy są jednak zbyt mocne i kiedy,doprowadzona do rozpaczy, zagroziła separacją, udało mi się wziąćw garść i poskromić nieco moje nieodpowiedzialne zachowanie.Do-piero Święta Bożego Narodzenia przyniosły poprawę mojego stanu.Siedziałem zatem w swoim biurze tamtego lutowego wieczora,reasumując wszystko, czego się dotychczas dowiedziałem.ObiecałemHopkinsowi, że nie przeczytam już nic o UFO.Jak już wspomniałem,w przeszłości moje zainteresowanie tym tematem było znikome.Owszem, czytałem pewnie kiedyś ze dwie książki z tego gatunku.Wysiliwszy pamięć stwierdziłem, że dawno temu wpadł mi w ręcenumer magazynu „Look", gdzie opisywano historię niejakiego Hilla,zabranego przez przybyszów na pokład ich statku kosmicznego.(W lipcu 1986 roku dokopałem się do obu numerów, o które michodziło: z 4 i 18 października 1966 roku i doszedłem do wniosku, żefaktycznie nigdy ich nie czytałem.Być może widziałem wzmiankę naten temat w innej gazecie, skąd bowiem znałbym tę historię?)Sądząc z relacji świadków, coś jednak się wydarzyło.Ale co?Nawet po rozmowie z Hopkinsem nie byłem jeszcze skłonny przypisaćmoich zaburzeń UFO.Szczerze mówiąc, byłem zupełnie zdezorien-towany i nie miałem najmniejszego pojęcia, co stało się w naszymdomku tamtej nocy.Jednak zamęt w mojej głowie i silne zaan-gażowanie emocjonalne stanowiły niewspółmierną reakcję na coś,co na pierwszy rzut oka wydawało się drobnym zakłóceniem domo-wego spokoju.ROZDZIAŁ DRUGIPODRÓŻW GŁĄB JASKINI UMYSŁUHipnozaO, zanurz swe ręce w wodzie,Aż po nadgarstki je wsadź,I wzrok swój wbij w cichą taflę,Myśląc, co zabrał ci czas.Lodowiec rozsadza twój kredens,A w lóżku dmą wiatry pustyni,Filiżanka pękając, otwieraSzlak do umarłych krainy.W.H.AUDENAs I Walked OutOne EveningNiewyraźne odbicieMój następny krok narzucał się sam - należało poddać się terapii.Ustanowiłem jednak pewne kryteria wyboru terapeuty.Nie mógł tobyć nikt o określonych poglądach na zjawiska UFO i istnieniekosmitów.Idealny byłby terapeuta o bystrym i otwartym umyśle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl