[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przyjąłem poczęstunku od piekarza, ale teraz z ochotą napiłem się podłego wina.Odzwierny Poplicoli oznajmił mi sucho, że jego pan nie przyjmuje gości.Odepchnąłem go na bok i wszedłem, mówiąc, że będę czekał w czerwonym gabinecie.Czekałem dość długo, by móc przestudiować parę woluminów z bogategoksięgozbioru cenzora: rozprawę Arystotelesa o etyce, Platona o państwie.W końcu zamiastPoplicoli do gabinetu weszła Palla.Była niższa, niż myślałem; to jej wymyślna fryzura dodawała jej wzrostu.Stwierdziłem, że jest też o wiele piękniejsza, niż do tej pory mi się wydawało.W odbitym odczerwonych ścian świetle jej cera nabrała gładkości i kremowego odcienia; jej młoda twarzkontrastowała z wyrazem oczu, w których widać było, że niejedno już wie o świecie.Z takbliskiej odległości jeszcze trudniej było określić jej wiek.- Musisz być Gordianusem - powiedziała zamiast przywitania.- To ja.- Mój mąż jest fizycznie i duchowo zmęczony wydarzeniami ostatnich dni.Nie możecię przyjąć.- Uważam, że powinien. - Czy ci jeszcze nie zapłacił?Zacisnąłem zęby.- Nie jestem narzędziem, które się wykorzystuje i porzuca.Pomogłem mu odkryćprawdę.Dostarczyłem pewne informacje.Teraz się dzy.albo za nią, albo za to, żeby niedostała się innym.Akurat, mówię.Co taki nadrzeczny szczur jak ty może wiedzieć, żebyktokolwiek chciał dać za to choćby obola? A on się tylko śmieje.Ten Fugaks nie miał piątejklepki, wierz mi.Ale może ktoś podsłuchał jego przechwałki, chciał go okraść, a kiedy nicnie znalazł, wściekł się i wrzucił go do rzeki.Robotnicy z portu, którzy go znalezli, mówili,że miał ranę na głowie, ale trudno im wierzyć.Tyle miał na niej strupów i liszajów.A tydobrze go znałeś, obywatelu?Westchnąłem.- Na tyle dobrze, by nie smucić się jego śmiercią.Nie przyjąłem poczęstunku od piekarza, ale teraz z ochotą napiłem się podłego wina.Odzwierny Poplicoli oznajmił mi sucho, że jego pan nie przyjmuje gości.Odepchnąłem go na bok i wszedłem, mówiąc, że będę czekał w czerwonym gabinecie.Czekałem dość długo, by móc przestudiować parę woluminów z bogategoksięgozbioru cenzora: rozprawę Arystotelesa o etyce, Platona opaństwie.W końcu zamiastPoplicoli do gabinetu weszła Palla.Była niższa, niż myślałem; to jej wymyślna fryzura dodawała jej wzrostu.Stwierdziłem, że jest też o wiele piękniejsza, niż do tej pory mi się wydawało.W odbitym odczerwonych ścian świetle jej cera nabrała gładkości i kremowego odcienia; jej młoda twarzkontrastowała z wyrazem oczu, w których widać było, że niejedno już wie o świecie.Z takbliskiej odległości jeszcze trudniej było określić jej wiek.- Musisz być Gordianusem - powiedziała zamiast przywitania.- To ja.- Mój mąż jest fizycznie i duchowo zmęczony wydarzeniami ostatnich dni.Nie możecię przyjąć.- Uważam, że powinien.- Czy ci jeszcze nie zapłacił?Zacisnąłem zęby.- Nie jestem narzędziem, które się wykorzystuje i porzuca.Pomogłem mu odkryćprawdę.Dostarczyłem pewne informacje.Teraz się dowiaduję, że niewinna rodzina zostałazmuszona do ukrywania się, a ktoś inny nie żyje, najprawdopodobniej dlatego, że komuśzależało na jego milczeniu. - Jeżeli masz na myśli Fugaksa, to ci odpowiem, że według mnie nasze miasto będzielepsze bez takiej kreatury jak on.- Co ci wiadomo o jego śmierci?Palla nie odpowiedziała.- Nalegam, aby twój mąż ze mną porozmawiał.- Cokolwiek chcesz powiedzieć Papciowi, możesz powiedzieć mnie.- Palla patrzyłami prosto w oczy.- Nie mamy przed sobą tajemnic.Już nie.Między nami wszystko jestwyjaśnione.- A twój pasierb?- Ojciec pogodził się z synem.- I ułożyliście sobie wszystko we troje?- Tak, ale to doprawdy nie twoja sprawa, Poszukiwaczu.Jak sam powiedziałeś,zostałeś wynajęty do dostarczenia informacji i ją zdobyłeś.Na tym koniec.- Koniec Chrestosa i Fugaksa, chcesz powiedzieć.I kto wie, co się stało z piekarzem ijego rodziną?Palla zrobiła kwaśną minę.- Chrestos należał do mojego męża.Był stary i słaby, podkradał panu jedzenie i ktowie, czy przeżyłby następną zimę.Jego wartość rynkowa była znikoma.Tylko sam Papciomógłby szukać zadośćuczynienia za tę stratę, a jeśli uznał za stosowne dać sobie z tymspokój, to ani ty, ani nikt inny nie ma prawa się w tę sprawę wtrącać.- Założyła ręce na piersii zaczęła krążyć po pokoju.- Co do Fugaksa, to jak powiedziałam, jego śmierć nie przyniosłanikomu szkody, ale raczej ogólny pożytek.Kiedy zagrożono nam procesem, a potem zaczęłosię śledztwo, próbował nas szantażować.Był głupim, złym, zdradzieckim człowiekiem, ateraz nie żyje.To też nie twoja sprawa.Natomiast piekarz dostał więcej niż godziweodszkodowanie za swoją fatygę.- Jego rodzina prowadziła ten sklep od pokoleń! Nie uwierzę, że dobrowolnie goopuścił.- To prawda.Bebiusz z początku nie był skłonny do współpracy.- Palla zacisnęła usta.- Trzeba było wywrzeć pewien nacisk, żeby zrozumiał.- Nacisk?- Czarny znaczek od cenzora przyniósłby mu wiele kłopotów.Kiedy zostało mu towyjaśnione, zadecydował, że najlepiej dla jego rodziny będzie, jeśli wyprowadzą się z miastai otworzą interes gdzie indziej.Jestem pewna, że jego migdałowe ciasto będzie się równiedobrze sprzedawało w Iberii, jak tu, w Rzymie.Papciowi będzie go wprawdzie brakowało. Powiedziała to bez cienia ironii w głosie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl