[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młode kobiety w powiewanych pinioarach.Arthur nie był całkiem pewien, co to są powiewane pinioary, ale czytał o nich i wiedział, że chciałby je zobaczyć, zanim umrze.czy cokolwiek się stanie.Inne wampiry nie odkrywały nagle, że ich żony mówią przez V zamiast W i dodają H w każdym możliwym miejscu.Bo naturalne wampiry mówiły tak przez cały czas.Arthur westchnął.Co to za życie czy półżycie, czy nieżycie albo jak je tam nazwać: być hurtownikiem z branży owocowo-warzywnej, przedstawicielem dolnej warstwy klasy średniej, 2 chorobą klas wyższych.Wtedy właśnie muzyka przesączyła się przez dziurę w ścianie, wybitą w celu wstawienia zakratowanego okienka.Reg Shoe uderzył pięścią o swój przenośny pulpit.-.pozwólcie, że powiem coś jeszcze: nie będziemy bezczynnie leżeć brzuchami do góry i czekać, aż trawa poroś-nie nam głowy! - krzyczał.- Więc jaki jest nasz siedmiopunktowy plan Równych Możliwości z Żywymi? Chcę was usłyszeć!Wiatr szumiał w wyschniętej trawie cmentarza.Jedyną istotą, poświęcającą Regowi nieco uwagi, był samotny kruk.Reg Shoe wzruszył ramionami.- Moglibyście przynajmniej spróbować - podjął już ciszej, zwracając się ogólnie do świata.- Pracuję dla was, zdzieram sobie palce aż do kości.- podniósł dłoń, by zademonstrować ten fakt -.i czy słyszę choć jedno słowo podziękowania?Przerwał na wszelki wypadek.Kruk, należący do osobników dużych i tłustych, od jakich roiły się dachy Niewidocznego Uniwersytetu, pochylił głowę na bok i rzucił Regowi Shoe pełne zadumy spojrzenie.- Wiecie - powiedział Reg - czasami mam ochotę zrezygnować.Kruk odchrząknął.Reg Shoe odwrócił się błyskawicznie.- Powiedz jedno słowo - rzucił groźnie.- Tylko jedno słowo, a.I wtedy usłyszał muzykę.Ludmiła zaryzykowała i odsunęła dłonie od uszu.- jest okropna! Co to takiego, panie Poons? Windle spróbował naciągnąć na uszy resztki kapelusza.- Nie wiem - odpowiedział.- To może być muzyka.Jeśli ktoś nigdy przedtem nie słyszał muzyki.To nie były nuty.To były połączone dźwięki, które miały może uchodzić za nuty, zestawione razem tak, jak rysuje się mapę kraju, którego nigdy się nie widziało.Hnyip.Ynyip.Hwyomp.- Dochodzi zza murów - zauważyła Ludmiła.- Gdzie ci lu­dzie.idą? Przecież nie może im się podobać!- Nie wyobrażam sobie, żeby mogła - zgodził się Windle.- Ale wie pan.Pamięta pan te kłopoty ze szczurami w zeszłym roku? I tego człowieka, co mówił, że ma flet, który gra muzykę sły­szalną tylko dla szczurów?- Tak, ale to przecież nie była prawda, tylko zwykłe oszustwo, Zadziwiający Maurice i jego Edukowane Gryzonie.- Ale przypuśćmy, że to może być prawda.Windle potrząsnął głową.- Muzyka przyciągająca ludzi? O to ci chodzi? Przecież to nie­możliwe.Zresztą przecież nas nie przyciąga.Mogę cię nawet zapew­nić, że wręcz przeciwnie.- Tak, ale pan nie jest człowiekiem.dokładnie - przypomnia­ła Ludmiła.- A ja.Urwała i zaczerwieniła się.Windle poklepał ją po ramieniu.- Słuszna uwaga.Słuszna uwaga.Tyle tylko zdołał wymyślić.- Pan wie, prawda? - spytała Ludmiła, nie podnosząc głowy.- Tak.I nie uważam, żebyś miała się czego wstydzić, jeśli o to ci chodzi.- Mama twierdzi, że byłoby straszne, gdyby ktoś to odkrył.- To pewnie zależy, kto by to był.- Windle zerknął na Lupine'a.- Dlaczego pański pies tak mi się przygląda? - zainteresowała się dziewczyna.- Jest bardzo inteligentny.Windle sięgnął do kieszeni, wysypał parę garści ziemi i wygrze­bał swój dziennik.Jeszcze dwadzieścia dni do pełni.No cóż, war­to będzie zaczekać.Stos metalowych odłamków zaczął się zapadać.Wózki.jeździły dookoła, a tłum obywateli Ankh-Morpork stał w wielkim kręgu i usiłował zajrzeć do środka.Niemuzykal­na muzyka unosiła się w powietrzu.- Jest pan Dibbler - zauważyła Ludmiła, kiedy przecisnęli się przez niestawiających oporu ludzi.- A co tym razem sprzedaje?- Chyba niczego nie próbuje sprzedawać, panie Poons.- Jest aż tak źle? W takim razie mamy bardzo poważne kło­poty.Niebieskie światło wylewało się z otworów w stosie.Kawałki po­łamanego wózka brzęknęły o ziemię niby metalowe liście.Windle schylił się sztywno i podniósł kapelusz, spiczasty kape­lusz.Był pognieciony i przejechało po nim wiele kółek, ale wciąż dało się w nim rozpoznać coś, co zgodnie z naturą rzeczy powinno tkwić na czyjejś głowie.- Tam są magowie - stwierdził Windle.Metal połyskiwał srebrzyście.Płynął jak olej.Windle wyciągnął rękę i jasna iskra przeskoczyła nagle mu do palców.- Hmm - mruknął.- Spory potencjał.Wtedy usłyszał krzyk wampirów.- Hej, panie Poons!- Przydalibyśmy wcześniej.to znaczy wcześniej, ale.-.nie mogłem znaleźć tej przeklętej spinki do kołnierzyka -mruknął Arthur.Był zgrzany i poirytowany.Miał na głowie składa­ny cylinder, który wyglądał świetnie, jeśli chodzi o składalność, choć niestety zdradzał pewne braki w dziedzinie cylidrowatości, przez co Arthur sprawiał wrażenie, jakby spoglądał na świat spod harmonii.- Witajcie - odpowiedział Windle.Było coś straszliwie fascynującego w poświęceniu Winkingsów dla sprawy wampirycznej poprawności.- A kimsze jest ta młota tama? - Doreen uśmiechnęła się pro­miennie do Ludmiły.- Słucham?- Phoszhę?- Doreen.to znaczy hrabina.pytała, kto to jest - podpowie­dział ze znużeniem Arthur.- Rozumiem przecież, co powiedziałam - warknęła Doreen normalnym głosem kogoś, kto urodził się i wychował w Ankh-Mor­pork, a nie w jakiejś transylfańskiej twierdzy.- Słowo daję, gdybym polegała na tobie, nie przestrzegalibyśmy żadnych norm.- Mam na imię Ludmiła - przedstawiła się Ludmiła.- Oczahovana - odparła z godnością hrabina Nosfrontatu, wy­ciągając dłoń, która byłaby wąska i blada, gdyby nie była różowa i krótka.- Zavsze miło spotkhać śvieżhą khev.Gdybhyś kiedhyś mia­ła ochothę na psie chhupki, kochanie, i akhuhat przechodziła v poblhiżu, nasze drzvi są zavsze otwahte.Ludmiła spojrzała na Windle'a Poonsa.- Czy mam to wypisane na czole? - spytała.- To nie są zwykli ludzie - odparł łagodnie Windle.- Też tak uważam - stwierdziła chłodno.- Nie znam nikogo, kto by przez cały czas chodził w teatralnej pelerynie.- Muszę nosić pelerynę - wyjaśnił Arthur.- jest mi potrzebna do skrzydeł, rozumiesz.O tak.Dramatycznym gestem rozłożył pelerynę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl