[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę pozbyć się odoru tego gorzkiego piwa, czy cokolwiek to było.- Na pewno nie było to gorzkie piwo! - oznajmił.- Mam swoją dumę.To było piwo Michelob!- Modne?- Bardzo modne.Zapytaj męża.- Mój mąż nie rozpoznałby modnego piwa, nawet gdyby ktoś oblał go nim od stóp do głów! -prychnęła i natychmiast poderwała dłoń do ust.- Nie powiedziałam tego.- Powiedziałaś, przykro mi!Była zadowolona i pogodna, zupełnie swobodna dzięki intymnej atmosferze wspólnych zakupów.- Chodz.- dodał.- Kupimy coś do jedzenia i zrobimy sobie piknik w parku!Obserwował, jak walczyła ze sobą; wiedział, że nie powinien wysuwać tej propozycji i może trochęmiał nadzieję, że ona ją odrzuci.Nie odrzuciła.Uśmiechnęła się szeroko, radośnie.- Dobrze - odparła.Wrócili więc do Selfridges, kupili bagietkę, pasztet, truskawki oraz butelkę białego wina i taksówkąpojechali do Regenf's Park.Usadowili się na trawie, w pobliżu jednego ze stawów, Joel otworzył wino,słońce grzało, przesączając się między gałęziami drzew.Rozłożyli się i spokojnie gawędzili o pracy, kole-RLTgach, filmach, które widzieli, o swoich ambicjach i nawet ambicjach swoich partnerów, a Joel myślał tylkoo tym, jaka Debbie jest śliczna i jaka zabawna, i jakie kształtne ma piersi, i jakie zgrabne nogi, i jak bardzochciałby zobaczyć to, co znajduje się między nimi, tyle że najwyrazniej nie miał szans.Przez głowę prze-mknęła mu też myśl, że ten wieczór powinien zakończyć się właśnie tutaj, w taki sposób, na flircie, uśmie-chu, całkiem bezpiecznie.Debbie wyciągnęła się na trawie, odrobinę pijana, i szeroko rozłożyła ramiona.- Och, jak miło - powiedziała.A on nagle zapragnął dowiedzieć się o niej trochę więcej i pochylił się nad nią z uśmiechem.- Nooo, dooobrze - rzekł.- Powiesz mi teraz, co się działo? Dziś po południu?Debbie zdawała sobie sprawę, że nie powinna mu nic mówić.Nie powinna czuć się tak swobodnie ibezpiecznie, tak cudownie beztrosko.- Nic ważnego.Nie będę ci szczegółowo opowiadać, ale.No, pokłóciliśmy się parę tygodni temu.O nową pracę mojego męża, w Szkocji.- Niech zgadnę, ty nie chciałaś wyjechać do Szkocji.- Odniosłam się do tego projektu bez entuzjazmu i nie ukrywałam tego, niestety.Na dodatek parędni temu Richard zobaczył mnie, kiedy wychodziłam z hotelu z Simonem.- Z Simonem?- Tak.- Z którego hotelu?- Royal Garden.I.I doszedł do wniosku, że na pewno mamy romans.To takie idiotyczne!- Naprawdę?- Jasne!- Powiem ci coś - zaczął powoli.- Gdybym ja zobaczył cię wychodzącą z hotelu Royal Garden zSimonem Beaumontem, pewnie także pomyślałbym, że masz z nim romans.- Ale dlaczego?- Niemożliwe, żebyś była aż taka niemądra!- Przecież on jest całe wieki starszy ode mnie i lubi takie rzeczy jak konie, i jezdzi range roverem,i.- Dobry Boże! - Joel parsknął śmiechem.- Jeżeli naprawdę uważasz, że to są dobre argumenty, za-czynam szczerze współczuć twojemu mężowi!- Dlaczego?- Simon Beaumont jest wyjątkowo czarującym i przystojnym mężczyzną, a na dodatek niezły z nie-go agent i.- Nieprawda! - zaprotestowała gorąco.- Ale w oczach twojego męża taki właśnie jest! Poza tym odnosi sukces za sukcesem na polu zawo-dowym.RLT- Już nie!- No, tak, już nie.Tak czy inaczej, twój mąż pewnie nie może na niego patrzeć z zazdrości.- Ale zobaczył mnie z nim w biały dzień! Wypiliśmy tylko drinka, nic więcej!- Może o tym nie wiesz, ale pięćdziesiąt procent małżeńskich zdrad popełnianych jest właśnie w po-rze lunchu, w hotelach.W biały dzień, warto dodać.Ojoj, biedny Richard.Jesteś śliczna, pociągająca,zabawna i dowcipna, więc nie dziw się, że biedak jest zazdrosny o każdego faceta, który się do ciebie zbli-ży.Wychodziłaś z hotelu z przystojnym, atrakcyjnym mężczyzną, więc dlaczego masz pretensje do nie-szczęsnego Richarda?Debbie nagle poczuła się dziwnie.Niepokojąco dziwnie.Jednak przede wszystkim wpadła w złość.- Obawiam się, że niewiele rozumiesz z tej sytuacji - powiedziała, starając się zachować spokój.-Zresztą z tobą nie ma to nic wspólnego.Słuchaj, jedzmy już, robi się pózno i.- Ma to wiele wspólnego ze mną - przerwał jej.- Ponieważ w pewnym momencie zdecydowałaś siępowiedzieć mi o tym i ponieważ po południu płakałaś, co znaczy, że jesteś zdenerwowana.A ja lubię cięna tyle, aby mnie to obchodziło.I myślę, że jesteś niemądra, szczerze mówiąc.- Och, zamknij się, dobrze?! - warknęła.- Nie chcę wysłuchiwać wykładów, mam ich już dosyć!Każdy uważa, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]