[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ku chwale Związku Radzieckiego!- Gratuluję wam, kapitanie.- Dziękuję, towarzyszu majorze.Proszę przyjąć za­proszenie na wyprowadzenie zwłok.- Dziękuję, Witia, za pamięć.Niestety, muszę odmó­wić.Gdybym każde zaproszenie przyjmował, dawno już wylądowałbym na odwykówce.Nie miej mi za złe.Choć­by dzisiaj, 116 osób na liście promocyjnej, w tym 18 przedterminowo.Nie gniewaj się, po prostu nie mogę.Major podaje mi dowód i wyciąga dłoń.- Raz jeszcze dziękuję, towarzyszu majorze.Przelatuję po schodach i korytarzach, jakby mi skrzydła urosły.- Coś taki zadowolony?- Po co cię wzywał Borsuk do swej nory? Nikomu ani słowa.Nie wolno, można zauroczyć.Do­wódca pierwszy musi dowiedzieć się o mojej promocji.- Co tak rozkwitłeś, Witia? Awansowałeś, czy jak?- Coś ty, na kapitana jeszcze półtora roku muszę poczekać.Ach, żeby jak najprędzej dotrzeć do wydziału! Szlag by trafił te wszystkie drzwi pancerne, te wszystkie przepus­tki i upoważnienia.- Towarzyszu pułkowniku, czy mogę się zameldować?- Wejdź.- Krawców nie odwraca wzroku od mapy.- Towarzyszu pułkowniku, starszy lejtnant Suworow.Melduję się w związku z przedterminowym przyzna­niem mi stopnia kapitana.Krawców taksuje mnie uważnie.Nie wiedzieć czemu spojrzał sobie pod nogi.- Moje gratulacje, kapitanie.- Ku chwale Związku Radzieckiego!- W naszej armii kapitan ma najwięcej gwiazdek, aż cztery.Pod tym względem, Witia, osiągnąłeś maksimum.Dlatego nie życzę ci wielu gwiazdek; życzę ci, byś miał mało gwiazdek, ale za to dużych.- Dziękuję, towarzyszu pułkowniku.Pozwólcie zapro­sić was na wyprowadzenie zwłok.- Kiedy?- Dziś, no bo kiedy?- Co byś powiedział, żebyśmy przenieśli imprezę na jutro? W nocy mamy jechać i przygotować ćwiczenia.Chłopaki spiją się z wieczora i nie zbierzemy ich potem do kupy.A tak wymaszerujemy jutro w teren i na świe­żym powietrzu zabalujemy.- Doskonale.- Na dziś masz wolne.Pamiętaj, o trzeciej rano wyru­szamy.- Pamiętam.- Możesz się odmeldować.- Tak jest!IXManewry z zasady odbywają się każdego roku na tych samych łąkach i poligonach.Oficerowie sztabowi znają na pamięć miejsca, gdzie toczyć się będą ćwiczeb­ne bitwy.Jednak w przededniu wielkich manewrów ofi­cerowie, którzy mają wystąpić w charakterze łączników i obserwatorów są zobowiązani raz jeszcze sprawdzić czy wszystko zostało należycie przygotowane: teren zabez­pieczony, makiety symbolizujące wroga ustawione, stre­fy zagrożenia zaznaczone specjalną sygnalizacją.Każdy obserwator musi na powierzonym mu odcinku wczuć się w zaplanowane operacje, przygotować dla swoich pod­opiecznych i elewów wstępne pytania i sytuacje modelo­we, odpowiadające właściwej topografii.Dzięki temu, że oficerowie znają w miarę dobrze teren przyszłych działań (niejeden tu właśnie przechodził swój lejtnancki chrzest, jego samego ktoś tutaj przepytywał), taki wyjazd przeradza się w swoisty piknik, zbiorowy wypoczynek, pewne odprężenie po nerwowej codzienno­ści sztabowej.- Czy wszystko jasne?- Jasne - ryknęli zgodnym chórem sztabowcy.- No, to pora na obiadek.Proszę do stołu.Dzisiaj podejmuje nas Witia Suworow.Stołu, prawdę powiedziawszy, nie ma.Po prostu kil­kanaście szarych wojskowych koców, rozłożonych na czystej polance w zagajniku, nad dźwięcznym ruczajem.Wszystkie zapasy są wyłożone: puszki rybne, konserwy mięsne, plasterki różowej słoniny, cebula, ogórki, rzod­kiewki.Kierowcy upiekli w ognisku ziemniaki, ugotowa­li zupę rybną.Zapraszam pułkownika Krawcowa na zaszczytne miej­sce.Tak każe obyczaj.On odmawia, pokazując, żebym to ja tam zasiadł.To także tradycja.Powinienem odmówić.Dwukrotnie.Za trzecim razem mam się zgodzić i wskazać pułkownikowi miejsce po mojej prawicy.Cała reszta usa­dowi się według starszeństwa: zastępcy Krawcowa, szefo­wie wydziałów, potem grup, no i wszyscy pozostali.Butelki ma rozstawiać na stole najmłodszy z obec­nych.Tym razem wypadło na Tolę Buturlina, lejtnantaz „Inkwizycji".Dobry chłopak, a swój ą robotę zna dosko­nale.Zgodnie z tradycją nie wolno mu się teraz uśmie­chać.Inni też mają poważne miny.Nie należy śmiać się ani rozmawiać.Nie należy też pytać, czemu starszy lejt-nant siedzi na honorowym miejscu.Wszyscy wiedzą, z jakiego powodu pojawiaj ą się kolejne ochłodzone butel­ki, ale o tym się nie mówi, bo nie wypada.Siedź spokoj­nie i trzymaj język za zębami.Tola przynosi butelki ze strumyka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl