[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Matyldy sÄ… na co dzieÅ„, damy na Å›wiÄ™ta.Ale Iza bÄ™dzie najwiÄ™kszym Å›wiÄ™tem.SÅ‚owo honoru dajÄ™, żenie znam kobiety, która by na mnie tak piekielne robiÅ‚a wrażenie.No, ale bo też i ona lgnie do mnie!Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedÅ‚ jegomość szpakowaty; zażądaÅ‚ breloku do zegarka, a krzyczaÅ‚ istukaÅ‚ laskÄ… tak mocno, jakby miaÅ‚ zamiar kupić caÅ‚Ä… japoÅ„szczyznÄ™.Wokulski sÅ‚uchaÅ‚ przechwaÅ‚ek Mraczewskiego bez ruchu.DoÅ›wiadczaÅ‚ wrażenia, jakby mu na gÅ‚owÄ™ i napiersi spadaÅ‚y ciężary.- W rezultacie nic mnie to nie obchodzi - szepnÄ…Å‚.Po szpakowatym jegomoÅ›ci weszÅ‚a do sklepu dama żądajÄ…ca parasola, pózniej pan w Å›rednim wiekuchcÄ…cy nabyć kapelusz, potem mÅ‚ody czÅ‚owiek żądajÄ…cy cygarnicy, nareszcie trzy panny, z którychjedna kazaÅ‚a podać sobie rÄ™kawiczki Szolca, ale koniecznie Szolca, bo innych nie używa.Wokulski zÅ‚ożyÅ‚ ksiÄ™gÄ™, z wolna podniósÅ‚ siÄ™ z fotelu i siÄ™gnÄ…wszy po kapelusz stojÄ…cy na kantorkuskierowaÅ‚ siÄ™ ku drzwiom.CzuÅ‚ brak oddechu i jakby rozsadzanie czaszki.Pan Ignacy zabiegÅ‚ mu drogÄ™.- Wychodzisz?.Może zajrzysz do tamtego sklepu - rzekÅ‚.- Nigdzie nie zajrzÄ™, jestem zmÄ™czony - odpowiedziaÅ‚ Wokulski nie patrzÄ…c mu w oczy.Gdy wyszedÅ‚, Lisiecki trÄ…ciÅ‚ Rzeckiego w ramiÄ™.- CoÅ› stary jakby.zaczynaÅ‚ robić bokami - szepnÄ…Å‚.- No - odparÅ‚ pan Ignacy - puszczenie w ruch takiego interesu jak moskiewski to nie chy-chy.RozumiesiÄ™.- Po cóż siÄ™ w to wdaje?- Po to, żeby miaÅ‚ nam z czego pensje podwyższać - surowo odpowiedziaÅ‚ pan Ignacy.- A niechże sobie zakÅ‚ada sto nowych interesów, nawet w Irkucku, byle tak co roku podwyższaÅ‚ - rzekÅ‚Lisiecki.- Ja z nim siÄ™ o to spierać nie bÄ™dÄ™.Ale swojÄ… drogÄ… uważam, że jest diabelnie zmieniony,osobliwie dzisiaj.%7Å‚ydzi, panie, %7Å‚ydzi - dodaÅ‚ - jak zwÄ…chajÄ… jego projekta, dadzÄ… mu Å‚upnia.- Co tam %7Å‚ydzi.- %7Å‚ydzi, mówiÄ™, Zydzi!.Wszystkich trzymajÄ… za Å‚eb i nie pozwolÄ…, ażeby im bruzdziÅ‚ jakiÅ› Wokulski,nie %7Å‚yd ani nawet meches.- Wokulski zwiąże siÄ™ ze szlachtÄ… - odpowiedziaÅ‚ Ignacy - a i tam sÄ… kapitaÅ‚y.- Kto wie, co gorsze: %7Å‚yd czy szlachcic - wtrÄ…ciÅ‚ mimochodem Klejn i podniósÅ‚ brwi w sposób bardzożaÅ‚osny.ROZDZIAA ÓSMY: MEDYTACJEZnalazÅ‚szy siÄ™ na ulicy Wokulski stanÄ…Å‚ na chodniku, jakby namyÅ›lajÄ…c siÄ™, dokÄ…d iść.Nie ciÄ…gnęło gonic w żadnÄ… stronÄ™.Dopiero gdy przypadkiem spojrzaÅ‚ w prawo, na swój nowo wykoÅ„czony sklep,przed którym już zatrzymywali siÄ™ ludzie, odwróciÅ‚ siÄ™ ze wstrÄ™tem i poszedÅ‚ w lewo."Dziwna rzecz, jak mnie to wszystko maÅ‚o obchodzi" - rzekÅ‚ do siebie.Potem myÅ›laÅ‚ o tych kilkunastuludziach, którym już daje zajÄ™cie, i o tych kilkudziesiÄ™ciu, którzy od pierwszego maja mieli dostać uniego zajÄ™cie, o tych setkach, dla których w ciÄ…gu roku miaÅ‚ stworzyć nowe zródÅ‚a pracy, i o tychtysiÄ…cach, którzy dziÄ™ki jego tanim towarom mogliby sobie poprawić nÄ™dzny byt - i - czuÅ‚, że ci wszyscyludzie i ich rodziny nic go w tej chwili nie interesujÄ…."Sklep odstapiÄ™, nie zawiążę spółki i wyjadÄ™ za granicÄ™" - myÅ›laÅ‚."A zawód, jaki zrobisz ludziom, którzy w tobie poÅ‚ożyli nadziejÄ™?.""Zawód?.Alboż mnie samego nie spotkaÅ‚ zawód?."Wokulski idÄ…c, poczuÅ‚ jakÄ…Å› niewygodÄ™; lecz dopiero zastanowiwszy siÄ™ osÄ…dziÅ‚, że mÄ™czy go ciÄ…gÅ‚eustÄ™powanie z drogi; przeszedÅ‚ wiÄ™c na drugÄ… stronÄ™ ulicy, gdzie ruch byÅ‚ mniejszy."A jednak ten Mraczewski jest infamis! - myÅ›laÅ‚.- Jak można mówić takie rzeczy w sklepie? Za parÄ™ dniotrzymam bilecik, a potem - schadzka!.Ha, sama sobie winna, nie trzeba kokietować bÅ‚aznów.ZresztÄ… - wszystko mi jedno".CzuÅ‚ w duszy dziwnÄ… pustkÄ™, a na samym jej dnie coÅ› jakby kroplÄ™ piekÄ…cej goryczy.%7Å‚adnych siÅ‚,żadnych pragnieÅ„, nic, tylko tÄ™ kroplÄ™ tak maÅ‚Ä…, że jej niepodobna dojrzeć, a tak gorzkÄ…, że caÅ‚y Å›wiatmożna by niÄ… zatruć."Chwilowa apatia, wyczerpanie, brak wrażeÅ„.Za dużo myÅ›lÄ™ o interesach" - mówiÅ‚.StanÄ…Å‚ i patrzyÅ‚.DzieÅ„ przedÅ›wiÄ…teczny i Å‚adna pogoda wywabiÅ‚y mnóstwo ludzi na bruk miejski.Sznurpowozów i pstrokaty falujÄ…cy tÅ‚um miÄ™dzy Kopernikiem i Zygmuntem wyglÄ…daÅ‚ jak stado ptaków, którewÅ‚aÅ›nie w tej chwili unosiÅ‚y siÄ™ nad miastem dążąc ku północy."Szczególna rzecz - mówiÅ‚.- Każdy ptak w górze i każdy czÅ‚owiek na ziemi wyobraża sobie, że idzietam, dokÄ…d chce.I dopiero ktoÅ› stojÄ…cy na boku widzi, że wszystkich razem pcha naprzód jakiÅ› fatalnyprÄ…d, mocniejszy od ich przewidywaÅ„ i pragnieÅ„
[ Pobierz całość w formacie PDF ]