[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ich wargi zetknęły się, po czym Huff odtoczyła się z powrotem na stanowisko ogniowe.Jeśli mam zginąć, to lepiej ze śmiechem na ustach, pomyślała.Od ścieżki dobiegł jakiś szczęk.- Zatknąć koziki - rozkazał dowódca tetrarchii, Einar Labushange, czołgając się obok ostatnich grup strzeleckich.To była najszersza ze ścieżek.Pilnowała jej połowa tetrarchii, która ukryła się w miejscu, gdzie grań przecinała drogę, zmuszając ją do skręcenia w lewo, na zachód, gdzie szlak przebiegał pod granitową półką.Ta pozycja była rzecz jasna mniej osłonięta, ale miała swoje zalety.Dotknął krwawiącej wargi, którą rozbił sobie, gdy uderzył o gałąź.Poczuł smak soli.- Ale ostrożnie.Jeśli mam zginąć śmiercią bohatera, to chociaż nie z drakańskim bagnetem w dupie.Wydobył własny bagnet i zatknął go na miejsce.Rozłożył dwójnóg holbarsa.Dręczyły go niespokojne myśli.Niewielkie wzniesienie zapewniało osłonę, lecz również umożliwiało Frycom rozproszenie się.A wycofanie się stąd byłoby sukinsyńsko trudne, gdyż miał za plecami przeciwstok, strumień, a potem prawie pionową barierę wysokości dwóch metrów.Przynajmniej wszyscy mogli chwilę odpocząć bez obawy, że ktoś zaśnie, gdyż te piekielnie zimne kutasy dźgały ich w.Odgłos kroków.Podbite ćwiekami buty depczące kamienie.Ciężki oddech licznych mężczyzn wspinających się w górę z wielkimi ciężarami na plecach.Blisko.Słyszę ich mimo deszczu.Bardzo blisko.Wyciągnął granat zza pasa, położył go na skale obok siebie, uniósł biodra i sięgnął ręką w dół, by poruszyć kamień o ostrych krawędziach.Wsparł się na łokciu, skierował lufę karabinu szturmowego w dół i wciągnął głęboko powietrze.Eric czuł już zapach ciężarówek - smarów, gumy i palonego destylatu - tłumiący woń błota i mokrej roślinności.Zapewne nie wyłączyli kotłów.Słyszał charakterystyczny, głuchy odgłos deszczu bębniącego o napięte plandeki, niosący się echem w osłanianych przez nie skrzyniach.Widać było tylko kilka świateł starannie osłoniętych przed obserwacją z samolotów.W ciemną, pochmurną noc, taką jak dzisiejsza, nie było to potrzebne, ale nawyki robiły swoje.Dla jego przyzwyczajonych do ciemności oczu było tu niemal jasno.Odwrócił wzrok, by źrenice mu się nie skurczyły.Istniała metoda na rozszerzenie ich siłą woli, lecz podczas walki ogniowej byłoby to niebezpieczne.Jasne rozbłyski mogłyby uszkodzić siatkówkę, jeśli hamowało się działanie naturalnego odruchu.Policzył sylwetki ciężarówek.Musiał osłaniać je jakiś oddział.Nadwyżka krążącej z krwią adrenaliny przeganiała z mózgu zmęczenie i ociężałość.Będzie musiał uważać.Podobny stan pełnej napięcia gotowości prowadził do błędów.Na części samochodów z pewnością zamontowano karabiny maszynowe - przeciwlotnicze, ale można je było skierować na cele naziemne.Osiem karabinów szturmowych, wliczając jego, oraz specjaliści od wysadzania obiektów z tetrarchii Marie.Przeciwnik będzie miał przygniatającą przewagę liczebną.Błoto wsysało podeszwy butów i wciskało się w szerokie bieżniki, przez co kroki były niepewne, a zachowanie ciszy niemożliwe.Dzięki Bogu za deszcz.Ciemność kryła ich ruchy, a ulewa tłumiła dźwięki.Uniemożliwi mu to koordynację ataku, ale przecież Drakanie umieli kierować się własną inicjatywą.- Halten Sie!Głos Niemca rozległ się w ciemności w odległości zaledwie kilku metrów, bardziej podenerwowany niż wystraszony, ledwie słyszalny przez szum deszczu.Eric nakazał sobie iść dalej.Każdy krok wydawał się wiecznością.- To tylko ja, Herrnann - odpowiedział w tym samym języku.- Zabłądziliśmy.Gdzie jest Herr Hauptmann?Zrozumiał, że popełnił błąd, nim jeszcze z kabiny ciężarówki trysnęła smuga elektrycznego blasku.Hauptmann znaczyło po niemiecku “kapitan".Regularnej armii, do której Leibstandarte nie należała.W SS używają innych stopni wojskowych!Noc rozbłysła ogniem pocisków smugowych, wybuchów, niezwykłych słupów światła rozszczepianych w chwilowe tęcze przez pryzmaty kropli padającego deszczu.Niemcy strzelali na oślep w ciemność, która była dla nich głębsza niż dla ich przeciwników.Eric rzucił się na ziemię i otworzył ogień.Pocisk smugowy wypadł z lufy, nim jeszcze ciało Drakanina uderzyło o grunt.Gdzieś w pobliżu z ostrym hukiem rozerwały się granaty.Kącikiem oka dostrzegł pomarańczowy rozbłysk wybuchu cysterny, która eksplodowała z potężnym hukiem.Kula przemknęła nad jego głową z nieprzyjemnie znajomym świstem pocisku o dużej prędkości.Holbars wbijał mu się w bark, gdy szedł wzdłuż ciężarówki, celując w świetle strzałów.Widzenie stroboskopowe.Rozbłysk, błysk-błysk-błysk-błysk.Błysk.Kierowca wypadł przez otwarte drzwi.Karabin wysunął mu się z rąk.Błysk.Metal zmiął się i rozdarł pod serią pocisków.Błysk.Cekaemista nad kabiną próbował skierować broń na niego, lecz zwalił się nagle na ziemię, gdy lekkie kule holbarsa trafiły w cel, wbiły się w ciało i rozszarpały je.Kula z brzękiem odbiła się rykoszetem od czegoś twardego.Błysk.Serią wzdłuż plandeki, sypiące się iskry, skupisko anten na dachu.- Wszechmogący Thorze, to ciężarówka dowodzenia!Eric krzyknął z radości i pobiegł w stronę tyłu pojazdu.Sięgnął ręką po granat.Okrążył samochód, ślizgając się lekko po zdeptanej ziemi.Plandeka już się odsuwała.Drakanin rzucił granat do środka, padł na ziemię, przetoczył się do przodu i przycisnął do gruntu w tej samej chwili, gdy nastąpił wybuch.Nim echo zdążyło wybrzmieć, zerwał się, odwrócił i pognał ku ciężarówce.Musiał do niej wskoczyć szybko, gdyż był to granat zaczepny, działający tylko siłą wybuchu, twarda grudka materiału wybuchowego pozbawiona produkującej odłamki skorupy.Szybko, dopóki ci, którzy jeszcze żyli, wciąż byli ogłuszeni.Standartentuhrer Hoth włączył krótkofalówkę zamontowaną z tyłu samochodu łącznościowego, by słuchać transmisji napływających zza gór.Nie miał nic innego do roboty.Było to równie użyteczne, co wpatrywanie się w mapy, czym zajmował się siedzący w tyle pojazdu Schmidt.Odbiór był sporadyczny.Słyszał tylko urywane fragmenty.Fragmenty bitwy toczonej na południe od gór, po niemiecku lub w dziwacznym, niewyraźnym drakań-skim dialekcie angielskiego.Dysponował jedynie słabą znajomością tego języka, w dodatku opartą na brytyjskim standardzie.Sprawozdania, chłodne rozkazy, dane korygujące ogień podawane przez oficerów obserwacyjnych artylerii, rozpaczliwe błagania o pomoc.Na południowym końcu Osetyńskiej Drogi Wojskowej okrążono cztery niemieckie dywizje.Leibstandarte, podzieloną przez drakańskich spadochroniarzy i próbującą otworzyć drogę z obu końców, oraz trzy jednostki Wehrmachtu usiłujące powstrzymać przeciwnika na południu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl