[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i ruszyła dalej, gdy inteligencja szukała zjawisk, co do których mogłaby być inteligentna.Eskteligencja uczyła się.Między innymi nauczyła się strachu.* * *MWE znów wypełnili magowie powracający niepewnie z lunchu.- O, jest Rincewind - ucieszył się nadrektor.- Szukamy ochotnika, który wejdzie na kort i wyłączy reaktor.Znaleźliśmy ciebie.Dobra robota.- Czy to niebezpieczne? - zapytał Rincewind.- Zależy, jak definiujesz niebezpieczeństwo.- Hm.Tendencję do powodowania bólu i szybkiego zaniku oddechu - zaproponował Rincewind.- Wysokie ryzyko agonii, możliwy deficyt rąk i nóg, śmiertelne trudności oddechowe.Ridcully i Stibbons zbliżyli się do siebie.Rincewind słyszał ich szepty.Po chwili nadrektor odwrócił się rozpromieniony.- Postanowiliśmy wprowadzić nową definicję - poinformował.- To jest “nie tak niebezpieczne jak wiele innych rzeczy”.Przepraszam.- Pochylił się, a Myślak zaczął mu szeptać do ucha.- Poprawka.“Nie tak niebezpieczne jak niektóre inne rzeczy”.Właśnie.Myślę, że to jasne.-No, niby tak.Miał pan na myśli “nie tak niebezpieczne jak niektóre z najbardziej niebezpiecznych rzeczy we wszechświecie”?- Otóż to.A wśród nich, drogi Rincewindzie, mieści się twoja odmowa.- Nadrektor podszedł do omniskopu.- No proszę, znowu epoka lodowa - mruknął.-Jaki to ma sens?Rincewind zerknął na bibliotekarza, który wzruszył ramionami.Tam w dole mogło minąć ledwie kilkadziesiąt tysięcy lat.Małpy pewnie nie dowiedziały się nawet, co je zmiażdżyło.Urządzenie piszące HEX-a zagrzechotało nagle.Myślak podniósł kartkę.- Przepraszam, panie nadrektorze, ale HEX twierdzi, że znalazł na planecie rozwiniętą inteligencję.- Życie rozumne? Tam? Przecież to znowu śniegowa kula!- No więc, tego.Niezupełnie.Nie życie.- Momencik.A co to takiego? - zdziwił się dziekan.Wokół planet lśnił cienki jak nitka pierścień.Maleńkie kropki tkwiły na nim jak paciorki w równych odstępach, a z nich ku powierzchni opuszczały się kolejne cienkie nitki.Magowie poszli za ich przykładem.* * *Wicher wył w tundrze.Lodowiec oddalony był tylko o kilkaset mil, nawet tutaj, na równiku.Magowie zmaterializowali się i rozejrzeli.- Co się tu działo, do demona? - zdziwił się Ridcully.Całą powierzchnię pokrywały szramy i rowy.Widzieli drogi w miejscach, gdzie wystawały spod śniegu.Dostrzegli też ruiny, które kiedyś musiały być budynkami.Ale połowę horyzontu przesłaniało coś, co przypominało wybieloną wersję gigantycznego małża zaprojektowanego przez wykładowcę run współczesnych.To coś miało podstawę o średnicy kilku mil i sterczało w górę poza zasięg wzroku.- Czy któryś z was maczał w tym palce? - zapytał podejrzliwie Ridcully.- Co za pomysł.- obruszył się dziekan.- Nawet nie wiemy, co to jest.Za plątaniną spękanych dróg wiatr dmuchał śniegiem ponad głębokimi rowami wyrytymi w ziemi.Wszędzie królowała pustka.Myślak wskazał gigantyczną piramidę.- To, czego szukamy, jest tam -poinformował.* * *Uwagę magów od razu zwrócił smętny beczący dźwięk.Rozlegał się i cichł na przemian, regularnie.Zdawał się wypełniać całą budowlę.Magowie weszli do wnętrza.Od czasu do czasu polecali HEX-owi, żeby przenosił ich w inne miejsca.Nic tutaj nie miało większego sensu - co do tego zgodzili się wszyscy.Budynek wypełniony był głównie drogami i platformami załadunkowymi, z rzadka przerywanymi masywnymi filarami.W dodatku trzeszczał jak stary gałeon.Słyszeli zgrzytliwe odgłosy odbijające się echem wysoko w górze.Od czasu do czasu drżała ziemia.Było jasne, że najważniejsze rzeczy działy się w samym środku.Znaleźli tam rury wysokie na setki stóp.Rozpoznali dźwigi i nie zdołali rozpoznać wielkich maszyn nieznanego przeznaczenia.Grube jak dom kable wznosiły się w mroku nad głowami.Na wszystkim skrzyła się warstwa szronu.Ale beczenie wciąż trwało.- Patrzcie - odezwał się Myślak.Wysoko w powietrzu zapalały się i gasły na przemian czerwone litery.- A-L-A-A-M’- przeczytał z trudem dziekan.- Ciekawe, dlaczego ten napis tak robi.Ale oni, kimkolwiek byli, wymyślili chyba magię.Wyczarowanie takich mrugających liter jest dość trudne.Myślak zniknął na chwilę i zaraz wrócił.- HEX uważa, że to jest winda - oznajmił.- No wiecie.Do przenoszenia różnych rzeczy na innym poziom.- A dokąd? - zapytał Ridcully.- No.do góry, panie nadrektorze.Do tego.naszyjnika wokół świata.HEX rozmawiał tam z inteligencją.Jest już prawie martwa.- To przykre.- Ridcully pociągnął nosem.- A gdzie się wszyscy podziali?- Oni, no.zbudowali wielkie.takie jakby.wielkie metalowe kule, w których zamieszkali.Wiem, że to brzmi głupio, ale odeszli.To przez ten lód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]