[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Synku?  Formoza uśmiechnęła się wiedzmie. Co ty na to?Buko spojrzał najpierw na nią, potem na czarodzieja, a oczy miał zimne i złe.Milczał długo, bawiąc się kielichem.Charakterystyczny kształt naczynia zdra-dzał pochodzenie, nie pozostawiały wątpliwości także wygrawerowane na obrze-żu sceny z życia świętego Wojciecha.Był to kielich mszalny, zrabowany zapewnepodczas słynnej zielonoświątkowej napaści na kustosza kolegiaty głogowskiej. Ja na to  wycedził wreszcie raubritter  rzekłbych chętnie: nawzajem,panie von Sagar, sami się z nią żeńcie.Ale wy wszak nie możecie, boście ksiądz.Chyba, że zwolnił was z celibatu czart, któremu służycie. Ja się z nią mogę ożenić  oświadczył nagle zarumieniony od wina PaszkoRymbaba. Udała mi się.Tassilo i Wittram parsknęli, Woldan zarechotał.Notker Weyrach przyglądałsię poważnie.Z pozoru. Pewnie  powiedział drwiąco. %7łeń się, Paszko.Dobra jest rzecz, z Bi-bersteinami parantela. O wa  beknął Paszko. A ja to co, gorszy? Chudopachołek? Skartabelczy jak? Rymbaba sum! Pakosława syn, Pakosława wnuk.Gdy my we WielkiejPolszcze i na Szląsku panami byli, Bibersteiny na Aużycach jeszcze iście wśródbobrów w błocie siedzieli, korę z drzew obgryzali i po ludzku ni be, ni me niemówili.Tfu, żenię się z nią i tyle, raz kozie śmierć.Trza tylko pchnąć kogo konnodo rodzica mego.Nie lza bez oćcowego błogosławieństwa. Będzie  drwił dalej Weyrach  nawet komu was pożenić.Słyszym, panvon Sagar duchownym jest.Może ślub dać choć zaraz.Prawda?327 Czarodziej nawet nie spojrzał na niego, zainteresowany z pozoru wyłączniewestfalską kiszką. Wypadałoby  powiedział wreszcie  zapytać wpierw główną zaintere-sowaną.Matrimonium inter invitos non contrahitur, małżeństwo wymaga zgodyobojga nupturientów. Zainteresowana  parsknął Weyrach  milczy, a qui tacet, consentit, ktomilczy, ten się zgadza.A innych głównych możem spytać, czemu nie.Hola, Tassi-lo? Nie masz chęci do żeniaczki? A może ty, Kuno? Woldan? A ty, mości Szarleju,cóżeś taki cichy? Jak wszyscy, to wszyscy! Kto jeszcze ma wolę zostać, przepra-szam za wyrażenie, nupturientem? A może wy sami?  przechyliła głowę Formoza von Krossig. Co? PanieNotkerze? Toż wam, jak miarkuję, najwyższa pora.Nie chcecie jej za żonę? Nieudała wam się? Udała, a jakże  uśmiechnął się obleśnie raubritter. Ale małżeństwo togrób miłości.Dlatego optuję za tym, by ją zwyczajnie i gromadnie wyjebać. Czas, widzę  Formoza wstała  niewiastom od stołu odejść, by mężomw męskich żartach i krotofilach nie wadzić.Chodz, dziewko, nic tu i po tobie.Nikoletta wstała posłusznie, poszła jak na ścięcie, garbiąc się, nisko pochy-liwszy głowę, usta jej się trzęsły, oczy szkliły od łez.To wszystko był pozór, pomyślał Reynevan, zaciskając pięści pod stołem.Całajej śmiałość, cały wigor, cała rezolucja to był pozór jeno, udawanie.Jakżeż słaba,krucha i marna to jednak płeć, jakżeż zdana na nas, mężczyzn.Jakżeż od naszależna.%7łeby nie powiedzieć  uzależniona. Huonie  rzuciła Formoza od drzwi. Nie każ długo na siebie czekać. A ja i zaraz idę  czarodziej wstał. Zmęczonym, zbyt wycieńczyła mnieidiotyczna gonitwa po lasach, bym mógł dłużej przysłuchiwać się idiotycznymrozmowom.Spokojnej nocy życzę towarzystwu.Buko von Krossig splunął pod stół.* * *Odejście czarnoksiężnika i niewiast stało się sygnałem do jeszcze huczniejszejzabawy i ostrzejszej wypitki.Comitiva gromko zażądała więcej wina, dziewki,które trunki przyniosły, zebrały przepisową dolę klepnięć, macnięć, szczypnięći kukśnięć, pobiegły do kuchni czerwone i pochlipujące. Po kiełbasie napijwa się! Oby nam się! Zdrowia!328  Niechaj służy!Paszko Rymbaba i Kuno Wittram, objąwszy się wzajem za ramiona, zaczęliśpiew.Weyrach i Tassilo de Tresckow przyłączyli się do chóru.Meum est propositum in taberna moriut sint vina proxima morientis ori;Tunc cantabunt letius angelorum chori:Sit Deus propitius huic potatori!32Buko von Krossig upijał się brzydko.Z każdym kielichem stawał się  pa-radoksalnie  coraz bardziej trzezwy, z toastu na toast robił się coraz bardziejponury, mroczny i  znowu paradoksalnie  bledszy.Siedział zasępiony, ści-skając w dłoni swój mszalny kielich, nie spuszczając z Szarleja przymrużonychoczu.Kuno Wittram walił o stół kubkiem, Notker Weyrach rękojeścią mizerykordii.Woldan z Osin kołysał zabandażowaną głową, bełkotał.Rymbaba i de Tresckowryczeli.Bibit hera, bibit herus,bibit miles, bibit clerus,bibit ille, bibit illa,bibit servus cum ancilla,bibit velox, bibit piger,33bibit albus, bibit niger. Hoc! Hoc! Buko, bracie!  Paszko zatoczył się, objął Buka za szyję, mocząc wąsami. Przepijam do cię! Weselmy się! Toć to moje, kurde, z Bibersteinówną zrękowi-ny.Udała mi się! To i niebawem, jak mi honor luby, zaproszę do siebie na wesele,a skoro i na chrzciny, dopieróż zahulamy!Ej, wiwat, wiwat, ten miły kołek34Który się zmieścić zdoła w podołek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl