[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrafiła tego dokonać! Była z siebie dumna; nawet babcia Weatherwaxz satysfakcją mruknęła coś pod nosem, kiedy pewnego dnia Tiffany pokazałajej, że opanowała tę sztuczkę.A mruknięcie babci Weatherwax odpowiadałogromkim oklaskom kogokolwiek innego.Baron się uśmiechał.- Dziękuję, panno Tiffany Obolała.A teraz chciałbym usiąść w swoim fotelu.To było niezwykłe i Tiffany musiała się zastanowić.- Na pewno? Jest pan bardzo słaby.- Wiem, wszyscy mi to powtarzają.- Baron machnął ręką.- Nie mam pojęcia,czemu im się wydaje, że tego nie wiem.Proszę pomóc mi się podnieść, pannoTiffany Obolała, bo muszę z panią porozmawiać.Nie było to zbyt trudne.Dziewczyna, która potrafiła wywlec z łóżka panaPetty, nie miała specjalnych kłopotów z baronem, tyle że obchodziła się jak zporcelanową figurką.- Nie wydaje mi się, byśmy pani i ja, panno Tiffany Obolała, przez cały tenczas, kiedy się pani mną zajmuje, prowadzili ze sobą coś więcej niż tylkonajprostsze i najbardziej praktyczne rozmowy.Mam rację? - rzekł, kiedy tylkousadowiła go z laską w rękach, by mógł się na niej opierać.Baron nie należałdo ludzi, którzy rozsiadają się w fotelu, kiedy mogą przysiąść na samymbrzegu.- Rzeczywiście, proszę pana, chyba ma pan rację - przyznała ostrożnie.- Dziś w nocy śniło mi się, że mam tu gościa - oświadczył baron z kpiącymuśmiechem.- I co pani o tym myśli, panno Tiffany Obolała?- Chwilowo nie mam pojęcia, proszę pana - odparła Tiffany, myśląc: Oby niektóryś z Feeglów! Niech to nie będą Feeglowie!- To była pani babcia, panno Tiffany Obolała.Wspaniała kobieta o niezwykłejurodzie.O tak.Bardzo się zirytowałem, kiedy wyszła za pani dziadka, leczprzypuszczam, że tak było lepiej.Ale wie pani, brakuje mi jej.- Naprawdę?Starzec się uśmiechnął.- Kiedy moja droga żona odeszła, ona była jedyną osobą, która ośmielała sięze mną kłócić.Człowiek obdarzony władzą i odpowiedzialnością potrzebujekogoś, kto powie mu, kiedy zachowuje się jak dureń.Muszę zaznaczyć, żebabcia Obolała wypełniała to zadanie z godnym podziwu entuzjazmem.Ipowinna, ponieważ często byłem durniem, który wymagał kopniaka w dupę,metaforycznie.Żywię nadzieję, panno Tiffany Obolała, że kiedy zejdę już dogrobu, wyświadczy pani tę samą przysługę mojemu synowi Rolandowi, który,jak pani wie, bywa niekiedy nadmiernie zadufany w sobie.Będzie mupotrzebny ktoś, kto kopnie go w dupę, metaforycznie, albo i całkiem realnie,jeśli zacznie mu się przewracać w głowie.Tiffany spróbowała ukryć uśmiech, a potem przez chwilę regulowała obrótkuli bólu wiszącej przyjaźnie nad jej ramieniem.- Dziękuję za zaufanie.Postaram się go nie zawieść.Baron odchrząknął uprzejmie.- Muszę wyznać, że w pewnym momencie żywiłem nadzieję, iż pani i mój synmożecie nawiązać.bardziej intymne stosunki.- Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi - zapewniła ostrożnie Tiffany.- Byliśmydobrymi przyjaciółmi i wierzę, że pozostaniemy.dobrymi przyjaciółmi.Musiała szybko zająć się bólem, który zakołysał się niebezpiecznie.Baron pokiwał głową.- To świetnie, panno Tiffany Obolała.Ale proszę nie pozwalać, by te więzyprzyjaźni powstrzymały panią przed wymierzeniem mu słusznego kopniaka wdupę, gdyby go potrzebował.- Uczynię to z przyjemnością, proszę pana - obiecała Tiffany.- Brawo, panienko.I dziękuję, że nie skarciła mnie pani za użycie słowa„dupa” ani nie spytała o znaczenie słowa „metaforycznie”.- Nie, proszę pana.Wiem, co znaczy „metaforycznie”, a „dupa” jest powiązanaz kopem tradycyjną frazeologią i nie ma się czego wstydzić.Baron przytaknął.- Ma pochwały godną dojrzałą wyrazistość.„Pupa” czy „tyłek” nadają się,szczerze mówiąc, dla starych panien i małych dzieci.Tiffany wypróbowała te słowa na języku.- Rzeczywiście, proszę pana.Wydaje się, że zgrabnie pan to podsumował.- Bardzo dobrze.Nawiasem mówiąc, panno Tiffany Obolała, trudno mi ukryćzainteresowanie faktem, że ostatnio nie dyga pani w mojej obecności.Dlaczegonie?-Teraz jestem czarownicą, proszę pana.My nie dygamy.- Ale ja jestem twoim baronem, moja panno.- Tak.A ja jestem pańską czarownicą.- Ale ja mam tutaj żołnierzy, którzy przybiegną, gdy tylko zawołam.A wiepani, jestem pewien, że ludzie tutaj nie zawsze szanują czarownice.- Tak, proszę pana.Wiem o tym, proszę pana.Ale jestem pańską czarownicą.Tiffany obserwowała oczy barona.Były bladobłękitne, lecz w tej chwilipojawiła się w nich przebiegła, figlarna iskierka.Najgorsze, co mogłabyś teraz zrobić, powiedziała sobie w myślach, to okazaćjakąkolwiek słabość.On jest jak babcia Weatherwax.Testuje ludzi.I całkiem jakby czytał je j w myślach, dokładnie w tym momencie baron sięroześmiał.- Jest pani bardzo samodzielną osobą, panno Tiffany Obolała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]