[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pan dotknąłeś materii, o której, lubo dziś wszyscy mówią, niełatwo mieć jednak pewne ijasne wyobrażenie.Zwłaszcza też nam starzejącym się albo już wcale starym prawie całkiemjuż niepodobna.Nam wolno już tylko błogosławić temu nowemu pokoleniu, które z takimzapałem bierze się do pracy w tej Pańskiej Winnicy, do której wszyscy powołani, a tak małowybranych.Cieszy mnie to wszakże nad wszelki wyraz, że w panu, który jaszcze jesteś takmłodym, zastaję zdania tak już dojrzałe i zajmujące się najważniejszymi kwestiami czasu.Aco jeszcze ku większej powinno być dla pana pochwale, to niezawodnie to, iż zajęcie się takważnymi rzeczami nie przeszkadza mu wcale w pełnieniu tak szlachetnych obowiązkówwzględem swych bliznich, jakich nam dzisiaj właśnie tak jawne złożyłeś dowody. Pani!. odezwał się na to, pochylając głowę, Rudnicki. O! niech pan nie myśli przerwała prędko podczaszyna że pana chcą obsypywać pu-stymi komplementami, które dziś taki dobry kurs mają w Warszawie.Taki czyn piękny da siętylko wdzięcznością zapłacić, a wdzięczność szczera, serdeczna, nie bywa nigdy wymowną.W zamian też za wymowę, a zadość mojemu wdzięcznemu sercu, pozwól się pan zapytać, czynie zachodzi tutaj wypadek, że ja znałam pańskich rodziców? pan nie jesteś właścicielem Ja-ćmierza? Ja jestem na teraz właścicielem tylko wsi jednej, do jaćmierskiego klucza należącej, alesam Jaćmierz powinien być kiedyś także moim dziedzictwem, bo jest własnością mojego oj-ca. Ach! to widzi pan! zawołała z radością podczaszyna bo ja znałam pańskich rodzi-ców!Tu pani podczaszyna zaczęła z osobliwszą wymową opowiadać swojemu gościowi, gdzie ikiedy poznała jego ojca, jak znała matkę, jacy to ludzie byli, jakie domy, jakie czasy całkieminne i do dzisiejszych już niepodobne!Rudnicki słuchał tego wszystkiego nie bez zajęcia, bo mu to przynosiło najprzyjemniejszewspomnienia zwłaszcza o jego matce, której nigdy bez łez nie wspomniał, ale pomimo toprzecież czegoś się niepokoił i mimo woli oglądał.Bacznemu oku podczaszynej, lubo ciąglemówiącej, nie uszedł ten Rudnickiego niepokój, a w jej przenikliwym rozumie już się nowydomysł stąd usnuł, ale wtem weszła jej synowica do salonu.Stasia wyglądała w tej chwili prześlicznie.Miała na sobie suknię białą kaszemirową, spiętąw pasie białym sznurem jedwabnym, włosy długie w bogatych rozpuszczone kędziorach isznureczek dużych pereł na szyi.To był cały jej strój na dzisiaj, prosty i skromny jak jej umysłi serce, ale jakżeż przy tym cudowny!Obaczywszy ją, młody Jędrzej stanął jakby olśniony.Dziewczyna także zatrzymała się w miejscu.Oboje oczy opuścili ku ziemi, jakby nie mieli odwagi spojrzeć po raz wtóry na siebie.I tak trwała chwila milczenia.Chwila ta wszakże była dla nich obojga tak wymowną, tak stanowczą i ważną, że po niejzdało im się, jak gdyby się znali już dawno i kochali się jakąś miłością napowietrzną, póła-75nielską, siostrzaną i wiedzieli o wszystkich swoich uczuciach i myślach.I nie zostawało imnic już, jak tylko te uczucia i myśli zamienić w słowa.Wszakże za chwilę i to się stało. Stasiu! odezwała się pierwsza podczaszyna to jest pan Rudnicki.Czy nie poznajesz? Owszem, ciociu odpowiedziała śmiało na pierwszy rzut oka poznałam. Pani pozwoli się spytać rzekł młodzieniec do panny czy pani czuje się całkiem dobrzepo dzisiejszym wypadku? Zupełnie dobrze.Brakowało mi tylko tego, żebym panu mogła sama podziękować za je-go pomoc i opiekę. Pani jesteś zanadto na mnie łaskawą.nie zrobiłem bowiem nic takiego, co by było god-ne choćby tylko uwagi.Ilu mężczyzn w Warszawie, tylu gotowych do podobnej usługi.Awięc przeciwnie, ja tylko powinienem być wdzięcznym szczególnemu losowi, który mi zda-rzył szczęście ubieżenia innych w tym obowiązku i podał przez to niewymownie szczęśliwądla mnie sposobność przekonania się naocznie, że wypadek dzisiejszy nie przyniósł zdrowiupani żadnych szkodliwych skutków. Moje cale nieszczęście rzekła na to podkomorzanka z uśmiechem było to tylko, żemz przestrachu zemdlała, co jest bardzo nieładnie.Z zemdlenia zwykle żadne nie wynikająskutki.Ale pan znalazłeś się w położeniu, które w danym razie mogłoby ważne za sobą po-ciągnąć następstwa.Wolnoż mi spytać się pana, czy pan się jeszcze jakich następstw spo-dziewasz?Pani podczaszyna dopiero teraz się spotrzegła, że w rozmowie z swym gościem opuściłapytanie, które powinno być było koniecznym, ale tym czasem odpowiedział Rudnicki: Mogę panią jak najsolenniej zapewnić, że z mego Sporu z tym panem żadne dalsze niewynikną następstwa.Kładziemy życie nasze na szali losu, ale li tylko wtenczas, kiedy oby-dwie szale są równe.Jest to może przesąd starowiekowy i w gruncie rzeczy niesprawiedliwy,ale podług tych wyobrażeń i taka walka jest także przesądem, a przesądy jedne nie mogą ist-nieć bez drugich. Toś pan nas uspokoił finalnie dorzuciła do tego ciotka bośmy tylko tego jeszcze sięobawiały.Ledwie tych słów domówiła podczaszyna, kiedy nowych zameldowano gości.Weszły ja-kieś dwie poważne matrony, które zabrawszy miejsce na opróżnionej kanapie, bardzo oży-wioną o dzisiejszych festynach zaczęły z gospodynią rozmowę.Zaś pomiędzy Rudnickim ipodkomorzanką, którzy opodal tuż zasiedli przy sobie, osobna się zawiązała rozmowa. Pani już zna cokolwiek nasz świat warszawski pytał młodzieniec świat ten tak szum-ny i gwarny, którego celem zabawa? O! nie, zupełnie.I to do tego stopnia go nie znam, że gdybym dziś powróciła na wieś, tonie umiałabym o nim nawet tyle powiedzieć, ile każdy wie na prowincji. To wielka szkoda, może nie tyle dla pani, ile dla tego świata, który tak wdzięczne hołdyskłada piękności. A nawet czasem i wtedy odpowiedziała, oczy spuszczając, Stasia kiedy ta pięknośćna nie nie zasługuje. I to się zdarza.tylko mnie jednemu nie zdarzy się nigdy, bo jestem wielkim nieukiem codo niezasłużonych grzeczności. Tego jeszcze dotychczas nie dostrzegłam po panu. I pani nie dostrzeżesz nigdy. Ale wracając do świata zawróciła prędko podkomorzanka to ja się nawet przyznaćmuszę do tego, że lubo także piękne rzeczy o nim mi powiadają, jakoś nie mam do niegosympatii. Czy pani wiesz także czemu, czy ten brak sympatii jest tylko, instynktowy?76 Instynktowy zupełnie i pewnie krzywdę mu czynię takim niewdzięcznym instynktem,czego bardzo żałuję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]