[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Zapłacę jutro — powiedział do drzwi.Znów próbowałkręcić gałką, ale drzwi pozostawały szczelnie zamknięte.— Pie-niądze, które ci daję, to w gruncie rzeczy napiwek.Nie mamobowiązku ci płacić!— Jestem odmiennego zdania — odparły drzwi.— Proszęsprawdzić w kontrakcie, który podpisał pan kupując ten apar-tament.Znalazł dokument w szufladzie biurka; od czasu podpisania gomusiał się do niego wielokrotnie odwoływać.No jasne: obowią-zywała go opłata za otwieranie i zamykanie drzwi — nie był towięc napiwek.— Jak pan widzi, mam rację — powiedziały drzwi tonempełnym satysfakcji.Z szuflady znajdującej się obok zlewozmywaka Joe wyjął nóżz nierdzewnej stali i zabrał się do odkręcania śrub w zamku swychchciwych drzwi.— Zaskarżę pana — powiedziały drzwi, gdy wypadła pierwszaśruba.— Nigdy nie byłem jeszcze zaskarżony przez drzwi — powie-dział Joe Chip.— Ale myślę, że jakoś to przeżyję.Rozległo się pukanie.— Joe, stary, to ja, G.G.Ashwood.Przyprowadziłem ją zesobą.Otwieraj!— Wrzuć pięciocentówkę do otworu — mechanizm zaciął sięchyba od mojej strony.Rozległ się brzęk monety wpadającej do zamka; drzwi otworzyłysię i stanął w nich promieniejący zadowoleniem G.G.Ashwood.Uśmiechając się przebiegle, z wyrazem entuzjazmu i radości natwarzy wprowadził dziewczynę do wnętrza apartamentu.Przez chwilę stalą ona nieruchomo, przyglądając się Joemu.Mogła mieć najwyżej siedemnaście lat.Miała cerę o miedzianymodcieniu i duże, ciemne oczy.Mój Boże — pomyślał —jaka jestpiękna.Ubrana była w roboczą koszulę i dżinsy ze sztucznego płótnaoraz ciężkie buty, pochlapane—jak się wydawało — prawdziwymbłotem.Splątaną masę lśniących włosów miała zaczesaną do tyłui przewiązaną czerwoną chustką.Podwinięte rękawy bluzy ukazywa-ły silne, opalone ręce.Do pasa ze sztucznej skóry przytroczony byłnóż, telefon polowy oraz żelazna racja żywności i wody.Na jejciemnym odsłoniętym przedramieniu dostrzegł wytatuowany napis:caveat empior'.Zastanawiał się, co to może znaczyć.— To jest Pat — powiedział G.G.Ashwood otaczając dziew-czynę ramieniem w sposób demonstracyjnie poufały.^- Mniejszao nazwisko.— Był potężnym, tęgim mężczyzną o niemal kwad-ratowej budowie, wyglądał jak ogromna cegła.Miał na sobie, jakzwykle: wełniane poncho, filcowy kapelusz koloru morelowego,narciarskie grube skarpety i sukienne pantofle.Promieniejącsatysfakcją zbliżył się do Joego Chipa: oto znalazł coś cennegoi zamierzał to w pełni wykorzystać.— Pat, oto specjalista odpomiarów typu elektrycznego.— Czy to pan jest typu elektrycznego czy pańskie pomiary? —chłodno zwróciła się do Joego dziewczyna.— Na zmianę — odparł Joe.Wydawało mu się, że wszędziewokół niego unosi się zaduch panujący w nie sprzątniętymmieszkaniu, był pewien, że Pat już zwróciła na to uwagę.—Siadajcie — powiedział niepewnie.— Dam wam po filiżanceprawdziwej kawy.— Co za luksus — odezwała się Pat, zasiadając przy kuchen-nym stole.Odruchowo ułożyła stertę gazet z ubiegłego tygodniaw schludniej wyglądający stos.— Jak może pan sobie pozwolićna prawdziwą kawę, panie Chip?— Joe ma piekielnie wysoką pensję — wtrącił się G.G.Ashwood.— Firma nie mogłaby bez niego funkcjonować.—Sięgnął po leżące na stole pudełko i wyjął z niego papierosa.— Odłóż go — zażądał Joe Chip.— Nie mam już prawiepapierosów, a ostatni zielony kupon zużyłem na kupno kawy.— Zapłaciłem za drzwi — przypomniał mu G.G.Ashwood.Podsunął pudełko dziewczynie.— Joe udaje tylko, nie zwracaj naniego uwagi.Zauważ, w jakim stanie utrzymuje swój apartament.Pokazuje w ten sposób, że jest jednostką twórczą: tak mieszkająwszyscy ludzie genialni.Gdzie twój sprzęt, Joe? Nie traćmy czasu.Caveat empior (lać,) — niech się strzeże kupujący.— Jest pani dość niezwykle ubrana — zwrócił się Joe dodziewczyny.— Pracuje jako konserwator podziemnych kabli wideofonóww kibucu Topeka — powiedziała Pat.— W tym kibucu tylkokobiety mogą zajmować stanowiska wymagające pracy fizycznej.Dlatego zgłosiłam się właśnie tam, a nic do kibucu w WichitaFalls.— W jej szarych oczach błysnęła duma [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl