[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A gdyby nawet.Czy może pan sobie wyobrazić, że po ujawnieniu takiego stanu rzeczy możnadla danego człowieka żywić te same uczucia co przedtem?.Moje słowa na panu Fredzie zrobiły duże wrażenie, powiedział jednak krótko: Rozumiem panią. Więc zdaje pan sobie sprawę, co przeżywałam i co przeżywam?.Może pan sobiewyobrazić, że codziennie drżałam na myśl, że ta tajemnica stanie się własnością publiczną.Ze158dotrze do kogoś niedyskretnego, kto rozplotkuje ją grzebiąc tym samym moją opinię, zadającśmiertelny cios mojej ambicji, memu honorowi.Spojrzał na mnie z niepokojem. Mam nadzieję, że nie zwierzała się pani z tym nikomu. Oczywiście nikomu.Pan jest pierwszym i jedynym, komu mogę w zupełności zaufać.Komu nawet muszę zaufać, gdyż potrzebuję pańskiej pomocy, skazana na samotne wysiłki wtej tak trudnej dla mnie sprawie.Pan Fred zmarszczył brwi. Dziękuję pani.I mogę pani zaręczyć słowem van Hobbena, że absolutnie nikt nie dowiesię ode mnie ani słowa.Proszę mi też wierzyć, że od tej chwili pomagam pani nie jako płatnyfunkcjonariusz brukselskiego biura detektywów, lecz jako dżentelmen, który uważa za swójobowiązek pomóc kobiecie.Wyciągnęłam doń obie ręce gestem podziękowania.Ujął je mocno i podniósł do ust.Niemogłam wątpić, że posunąłby się dalej, lecz w jego naturze widocznie leżała nieśmiałość lubteż przyczyną jego powściągliwości był młody wiek i mały zasób doświadczenia.Z tym większą za to gorliwością zabrał się natychmiast do wiercenia tej swojej dziury wpodłodze.Zwider już się zagłębiał na dobre dziesięć centymetrów, więc zaniepokojonazapytałam Freda: Czy nie obawia się pan, że ostrze tego narzędzia przebije tynk sufitu na dole i zasypietam podłogę? Wówczas na nic się cała robota nie zdała.Wystarczy miss Normann spojrzećdo góry, by nabrać podejrzenia, że ktoś z piętra wyżej chce ją podsłuchać czy podglądać.Zaśmiał się swobodnie. Niech się pani nie obawia.Na to mamy swoje sposoby.Po pierwsze, wszystko dokładniewymierzyłem.Borowana przeze mnie dziura wypadnie akurat między lampami żyrandola. A tynk? Zabezpieczyłem.Do tego celu istnieją specjalne plastry.Ani okruszyna tynku niespadnie na podłogę.Zresztą mam już wprawę. Często pan takie rzeczy robił? zapytałam zaintrygowana.Skinął głową. O, tak.Wiele razy.Nie jest to zapewne zajęcie najodpowiedniejsze dla dżentelmena, aleponieważ przeważnie chodzi właśnie o obronę czyjegoś honoru lub czyjejś czci, czyjegośmajątku lub czyichś praw, pocieszam się tym, że cel uświęca środki. A gdyby pana przyłapano na tym? Ha zaśmiał się. Wówczas byłbym narażony na wielkie przykrości.Przede wszystkimzarząd hotelu, pózniej policja.Musiałbym się gęsto tłumaczyć.Machnął ręką i dodał: Posiedziałbym też pewno parę dni w areszcie, aż do wyjaśnienia sprawy. Doprawdy, naraża się pan dla mnie na tak straszne rzeczy. Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.Przerwał borowanie i dając mi ręką znak,bym się nie odzywała, przyłożył ucho do dziury. Nie.Zdawało mi się tylko.Do wieczora wszystko będzie gotowe.Założy się mikrofon,wzmacniający dzwięki, będzie pani mogła wygodnie, siedząc tu na kanapie ze słuchawkamina uszach, słuchać tego, co się dzieje na dole, jak audycji radiowej. To nadzwyczajne! A czy również można będzie widzieć? To byłoby znacznie trudniejsze i wymagałoby dłuższych zabiegów.Nie mam zresztą zesobą odpowiedniego aparaciku, skonstruowanego na zasadzie peryskopu.Uważam jednak, żeświetnie się bez tego obejdziemy, gdy podzielimy role.W wypadku, gdy będzie nam zależałona stwierdzeniu, kto jest u tej pani, pani może słuchać tutaj, a ja zejdę o piętro niżej i zobaczę,kto od niej wychodzi.Czyż mogłam mu nie przyznać, że jest genialny? Z przyjemnością zostałabym u niego159dłużej, ale zaczęło mnie niepokoić, dlaczego ta wydra nie wraca.O czym oni ze sobą mogątak długo rozmawiać? Chyba Toto opowiada jej o swojej stajni wyścigowej.W każdym razienależało to sprawdzić.Teraz jednak nie chciałam bynajmniej spotkać jej u Tota
[ Pobierz całość w formacie PDF ]