[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz wiedziała, że to jest niemożliwe, bo on tego nie chce.Owszem, będzie mu służyć, ale tylko dopóty, dopóki zostanie w niej strach, że ją zdradzi przed Horstem.Pomyślała, że być może nikogo w życiu nie uda jej się polubić, na pewno jednak Maryn stanie się jej wrogiem.I mimo posłuszeństwa służącej - da mu to odczuć.Wtedy pożałuje, że potraktował ją tak okrutnie.Zbudził ją trzask zapalniczki.Był już dzień.Maryn nie wstając z łóżka zapalał na czczo papierosa.Weronika z przerażeniem przypomniała sobie wydarzenia poprzedniego dnia, a potem uświadomiła sobie, że nie czuje skutków zabiegu.Po prostu - jakby coś takiego w ogóle się wczoraj nie stało.Wróciło jej poczucie siły, a wraz z nim pamięć o nocnej rozmowie.Odezwała się urażona duma.Wstała z łóżka, podeszła do umywalki i przez głowę ściągnęła długą nocną koszulę.Stanęła przy umywalce tyłem do Maryna - naga, rosła, o szerokich plecach i dużych piersiach widocznych w lustrze.- Mogłabyś zaczekać, aż wyjdę z pokoju - zauważył.Roześmiała się cicho i zwróciła się przodem do Maryna, masując piersi, które odrobinę ją pobolewały.- Sądziłam, że nie traktujesz mnie jak kobietę.Sięgnął na podłogę po leżącą tam gazetę i udając, że ją czyta, zasłonił sobie twarz.Coś mu szeptało, że ta kobieta rozpoczęła z nim jakąś dziwną grę i cokolwiek powie, będzie to zła odpowiedź.Bo widok jej piersi przypominał mu chwilę, kiedy broniła się przed Kulesza i wstydliwie przyciskała je do siebie łokciami, patrząc na nich oczami pełnymi nienawiści.Przypomniał sobie hotel, rozłożoną na łóżku dziwkę i to, co go podniecało.Teraz znowu odczuł pożądanie.Zdusił papierosa, odrzucił gazetę i w myślach obrzucając Weronikę najgorszymi wyzwiskami, odwrócony do niej plecami, zaczął się pośpiesznie ubierać.Wyszedł z pokoju, nim ona skończyła się myć.Łazienka na końcu korytarza była zarzygana przez sportowców.Wypalił jeszcze jednego papierosa i wrócił do pokoju.Weronikę zastał już ubraną w tę samą ciemną sukienkę ze stójką.Czesała włosy.Ogolił się przed lustrem nad umywalką i umył do pasa.- Zjemy śniadanie, potem znowu położysz się na cały dzień.Wieczorem, jeśli będziesz się czuła dobrze, wsadzę cię do powrotnego autobusu.Ja wrócę dopiero jutro, aby Horst nie domyślił się, że byliśmy gdzieś razem.Zeszli do hotelowej restauracji, która o tej porze była jeszcze prawie pusta.Zajął stolik obok dwóch wysokich, szczupłych dziewcząt w dresach, chyba koszykarek.Weronika domyśliła się, dlaczego wybrał właśnie ten stolik, choć tyle innych, także pustych, znajdowało się na sali.Dziewczyny wlepiły w Maryna oczy pełne zachwytu, a gdy się do nich lekko uśmiechnął, wstydliwie zakryły je powiekami.Maryn był przystojnym mężczyzną - wiedziała o tym - ale dopiero teraz, tutaj, dzięki owym dziewczynom, uświadomiła sobie, jak bardzo może się podobać.Chyba każdy musiał zwrócić uwagę na jego małą głowę z gładko przylegającymi do czaszki krótkimi, jasnymi włosami, na twarz nieruchomą jak maska, choć z uśmiechem, który pokazywał białe zęby.Niepokojące były niebieskie oczy o przenikliwym spojrzeniu.Miał młodzieńczą sylwetkę, czuło się w nim jednak siłę mężczyzny.I te jego dłonie - takie małe, smukłe, o długich palcach, zapewne miłe w dotyku.Kiedyś zwierzyła się jej w technikum jedna z koleżanek, że takie ręce u mężczyzny mogą pieszczotami doprowadzić kobietę do utraty przytomności.Nie uwierzyła, teraz jednak pomyślała, że te dwie dziewczyny chyba też o tym wiedziały.“Wyglądam jak zakonnica" - poczuła niechęć do swojej czarnej sukienki ze stójką.Zajęli miejsca i Maryn znowu wymienił spojrzenie z dziewczynami.Obydwie cichutko zachichotały, a Weronice, nie wiedzieć czemu, zrobiło się nagle przykro.“Zostanie tu na noc i weźmie sobie którąś do łóżka.One potrafią się otwierać bez bólu, na pewno robiły to już wiele razy" - tak pomyślała.Gdy podano im śniadanie - jajecznicę z herbatą oraz bułki - powiedziała:- Nie mogę wracać sama.Od przystanku jest ponad dwa kilometry.Wolałabym, żebyś był ze mną.- Muszę tu pozostać - odparł trochę niecierpliwie.Rozumiała powód tego zniecierpliwienia.Od czasu do czasu zerkał na dziewczyny i jego niebieskie oczy jak gdyby trochę ciemniały, a wargi leciutko drżały.Podobnie objawiało się pożądanie na twarzy Kuleszy.Nienawidziła tego u swojego męża.- Wytłumaczę Horstowi - spotkaliśmy się w autobusie.On jest ufny i uwierzy - dodała.Niespodziewanie nakrył jej dłoń swoją dłonią.A ona aż zesztywniała ze strachu czy też obrzydzenia, bo nie lubiła, kiedy jej ktoś dotykał.- Posłuchaj mnie - zniżył głos do szeptu, aby go nie usłyszały tamte dziewczyny.- Muszę cię stąd wyprawić, bo chcę kobiety.Chodzi o kawałek babskiego tyłka.Odpowiedziała mu szeptem:- Możemy jechać popołudniowym autobusem.Ja już naprawdę czuję się dobrze, ale boję się drogi od przystanku.Będę musiała przechodzić obok domu Kuleszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]