[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Araba.Jest wielu, którzy mogą zostać uznani za jego spadkobierców.- Jeszcze trochę - nadal krakał Montfallcon - a zaczną się procesje kandydatów na mężów dziewięciu córek Królowej.Pomyśleliście kiedyś o tym, panowie? Wiecie, co to oznacza?- Będą chcieli korony?- Zapewne.- Nie jest aż tak źle - stwierdził Tom Ffynne.- Aż tak, nie.Przez trzynaście lat stworzyliśmy nowy Wiek Złoty.To nigdy nie trwa długo, ale jeszcze mniej czasu potrzeba, by terror powrócił.Gloriana powinna poślubić Araba.Hassan jest zresztą obywatelem Albionu.Są też precedensy z czasów rzymskich, nawet greckich.- Wynikną z tego dalsze kłopoty.Saracen tylko czeka na naszą zgodę, by rozpocząć wojnę z Tatarią.Królowa wie o tym i dlatego, między innymi, nie chciała poślubić Hassana.Obawia się, że zbyt wiele władzy znalazłoby się w rękach człowieka nazbyt podobnego do Herna.- Głos lorda Ingleborougha zadrżał przy kolejnym ataku bólu.- Będziemy musieli dobrze go pilnować - powiedział Montfallcon.- Na dworze pojawią się Saraceni, którzy roztoczą dyskretną opiekę nad Królową i nad nami - stwierdził Tom Ffynne.- Obawiam się, że nijak nie będziemy w stanie kontrolować poczynań Hassana.- Można ustalić, że zostanie tylko jej małżonkiem, a nie królem.- Ustalić można - powiedział Ingleborough.- Ale w praktyce.? Jego ambicją jest wykorzystanie Albionu przeciwko Imperium Tatarskiemu.Wszyscy o tym wiedzą.A skoro tylko pójdzie w świat informacja o małżeństwie, wówczas możemy być pewni, że Tataria pierwsza, nie czekając, zaatakuje Arabię.Najlepiej będzie zostać z samą Królową lub znaleźć jej małżonka gdzieś bliżej i zrobić to w taki sposób, aby ukręcić łeb sprawie wojny.Albion widywał już większe zagrożenia.- Wojna zniszczyłaby wszystko, co osiągnęliśmy - powiedział Montfallcon i jęknął.- Jak do tego doszło? W ciągu kilku miesięcy pojawiły się groźby na zewnątrz i wewnątrz państwa! A przecież utrzymywałem wszystko w doskonałej równowadze.Jak mogłem stracić nad tym kontrolę?- Ta cała historia zaczęła się od zamordowania lady Mary - powiedział Ingleborough.- I rozprzężenia, które zapanowało pomiędzy nami.- Jedno morderstwo? Niemożliwe!- Może Polak dowiedział się o całym spisku i porwaniu? - wtrącił Ffynne.- Jeśli tak.- Musiałby to sprawdzić, a nie ma już nikogo, komu mógłby zawierzyć.Główny porywacz nie żyje.- Zabiłeś go? - Lord Ingleborough poruszył się na krześle.- Nie ja.To sprawka Arabii.- Czemu?Montfallcon wzruszył ramionami.- Przecenił swoje talenty szpiegowskie.- W twojej służbie?- Nie, Albionu.- No i proszę! - wybuchnął lord Ingleborough, oblewając się potem.- A ostrzegałem, że jeśli będziesz stosował stare metody, to i rezultaty będą podobne dawnym.Montfallcon potrząsnął głową.- To nie może mieć wiele wspólnego ze śmiercią lady Mary i sprawą Perrottów.Zapomnijmy o tym.Jeśli zaatakują Arabię.- To zdobędą sporą popularność - dokończył Tom Ffynne.- Nie będziemy zdolni ich wesprzeć - skrzywił się Lord Admirał.- A zresztą, nie możemy tego zrobić.- A jeśli ich powstrzymamy, połowa szlachty Albionu zwróci się przeciwko nam.Podobnie lud.Dojdzie wtedy do czegoś w rodzaju powstania.Niewielkiego zapewne.Ale kto wie? Jedno prowadzi do drugiego.Ból wykrzywiający twarz Ingleborougha udzielił się jakby Montfallconowi, który raz jeszcze ujrzał w trakcie tej rozmowy, jak rozwiewa się jego wielki sen.Wstał.- Musi być jakiś sposób, aby ocalić to wszystko, ku czemu dążyliśmy, uratować dobro, które już zaistniało!- Ale nie starymi metodami.- Lord Ingleborough przyciągnął Patcha do siebie, jakby chciał zasłonić się przed gniewem Montfallcona.- W służbie Herna nabraliśmy złych nawyków, nawet wtedy, gdy działaliśmy przeciwko niemu.Nic nie możesz na to poradzić, Perionie.Nadal sięgasz po narzędzia spisku i terroru.Zmodyfikowane zapewne, ale nadal te same.Działasz według utartych schematów.- By chronić Królową i Albion! - Montfallcon nie podniósł głosu, ale i tak zabrzmiało to jak napełniający lękiem krzyk.- By chronić niewinność dziewczyny, której życia wszyscy trzej strzegliśmy niegdyś przed okrucieństwem i fanaberiami jej ojca! Całym sercem oddałem się temu zadaniu.Podobnie jak wy.Nie mogę zgodzić się z tobą, Lisuarte, że moje działania były w jakikolwiek sposób chybione.- Ani niemoralne? - spytał cicho Ingleborough przez zaciśnięte zęby.Ból narastał, dłoń coraz mocniej przyciskała się do piersi.- Chroniłem Albion i wszystko, co go reprezentuje, posługując się moralnością najwyższej próby.Świat nie jest doskonały, musiałem uciekać się do stosownej taktyki postępowania.Nigdy jednak nie wystawiłem na szwank dobrego imienia Królowej.Nic na niej nie ciąży.- Rozlewanie krwi Albionu jest zbrodnią w imieniu Królowej - westchnął Ingleborough, opuszczając głowę na piersi.- Nie jest dobrze.- Tom Ffynne wstał.- Jeśli i my zaczniemy się kłócić, to wszystko, co osiągnęliśmy, z pewnością przepadnie.- Działamy zawsze dopiero wtedy - ciągnął Montfallcon - gdy Królowa i tym samym Królestwo jest zagrożone.Zapewne wielu zginęło nie za zbrodnie, ale za głupotę, którą mogli zarazić Królową, najczęściej bezwiednie zresztą.Ona nigdy o niczym nie wiedziała.Nie zdarzyło się, by kiedykolwiek Albion był w coś zamieszany.- Boję się, że zaraz powiesz -jęknął Ingleborough, - że to ty zabiłeś księżnę i innych.- Una wywierała niedobry wpływ na Glorianę.Jej sugestie odciągały naszą drogą władczynię od obowiązków.A Królowa to Albion, a Albion oznacza pewne powinności.- To były przyjaciółki! - wykrzyknął Tom Ffynne.- Nic nadto! Zaczynacie popadać w skrajności, a to jest niebezpieczne! Trzymajmy się może środka.Pamiętajcie, naszym zadaniem jest pilnować równowagi.Zawsze to zgodnie powtarzaliśmy.Powinieneś teraz odpocząć, Lisuarte, ból cię zabija.Sam porozmawiam z Perlonem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]