[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mijaliśmy dzisiaj jedną wieś przypomniał.Nasi żołnierze idą do bitwy, nie będziemy pokazywać im spalonych domów.354 Inne wioski, panie. A inne wioski wpadł mu w słowo nadsetnik pełne są uchodzców z jęzorai nie ma tam miejsca dla nas.Zresztą, choćby nawet i było, to do ocalałych wiosekprzychodzą srebrne zgraje, żeby zrabować to, co jeszcze w nich zostało.Na razie srebrnimyślą, że porzuciliśmy Erwę i przeprowadzamy się do stanic Lineza.Chcę, żeby myślelitak dalej.Czy coś jeszcze?Nikt się nie odezwał. A więc sprawa ostatnia.Setniczka, jako najstarsza stopniem i stażem ze wszyst-kich oficerów skinął głową Terezie w czasie tej wyprawy pełni funkcję mojejpełnoprawnej zastępczyni, a tym samym jej rozkazy są wiążące dla każdego, nie tyl-ko dla dowódców jazdy.Ze wszystkimi pomniejszymi sprawami należy zgłaszać sięnajpierw do niej.Oświadczenie dowódcy przyjęto jako rzecz naturalną.Ambegen tylko poświadczałistniejący już stan faktyczny. Jeszcze jakieś pytania?Tym razem zgłosił się podsetnik łuczników, dowódca Agatry.355 Czy pójdziemy do bitwy na terenie Alerów, panie? Przy Trzech Wsiach? Zarazokazało się, że jest to wątpliwość nurtująca wszystkich.Rozległy się niegłośne, aprobu-jące pomruki. Tu nie ma terenu Alerów, podsetniku spokojnie odparł Ambegen. Tu jestWieczne Cesarstwo, a dokładnie: Armekt.Wątpię, żebyśmy musieli wejść w obręb ję-zora, niemniej w jego pobliżu należy liczyć się z kiepskimi nastrojami żołnierzy.Czy towszystko?Po długiej chwili wahania ten sam oficer odezwał się raz jeszcze: Alerowie.coś tam wykopali z ziemi, wasza godność.Wszyscy o tym wiedzą,żołnierze też.Mówi się, że ci, co zobaczyli smoka Alerów. urwał.Ambegen czekał cierpliwie. Chodzi o sny? poddał wreszcie. Takie, jak sny Agatry? Tak, panie. Smok Alerów nic tu nie ma do rzeczy gładko skłamał nadsetnik. Takie snymiewało wielu oficerów w Torze, a żaden z nich nigdy nie widział tego smoka.Czytwoja łuczniczka nadal śni o Alerach?356 Nie odrzekł podsetnik. Mówi, że już nie. Każdy może przyglądać się tej rzezbie do woli podsumował komendant.Problemem są oszczepy Alerów, nie jakieś kamienne posągi.Nie wiadomo, czy oficerowie uwierzyli.Jednak więcej pytań nie było.Odprawęzakończono.Podsetnicy ruszali do swoich oddziałów.Ambegen i Tereza dalej siedzieli na kulba-kach. Skąd wiesz, panie, że ten smok. zaczęła setniczka, gdy zostali sami. Nie wiem, Tereza.Skłamałem.Przez długą chwilę oglądał wnętrze swoich dłoni. Jestem tylko żołnierzem, Tereza dorzucił wreszcie niegłośno. Sny Agatrypasują do moich wyobrażeń o wojnie.To po prostu tak, jakbym przejął listy i tajne pla-ny nieprzyjaciela.Działałbym wtedy tak samo uważnie popatrzył na setniczkę najpierw sprawdził te plany, a potem je wykorzystał.Prosta, żołnierska robota.Ale ja-kieś smoki? Jeśli Alerowie naprawdę wykopują z ziemi rzezby, na które dość popatrzeć,żeby dołączyć do pomyleńców.Jeśli naprawdę są takie rzezby, to ja, Tereza, zwijam357swój kramik, i idę handlować gdzie indziej.To nie jest robota dla żołnierza, tylko dlajakiegoś dłubiącego w księgach dziadka, który ma pojęcie o tym wszystkim, co wisi nadświatem.Jeśli uznam, że od patrzenia na kamienną poczwarę mogą zależeć losy bitew,to stracę grunt pod nogami.A ja nie uznaję tego smoka, Tereza, nie zgadzam się naniego i zmienię zdanie dopiero, gdy podejdzie i odgryzie mi łeb! I tylko jednego nierozumiem, Tereza: tego, że to przecież twój naród, ludzie tacy jak ty, Armektańczycy,pokazali mi Panią Arilorę.Ja kiedyś w nią nie wierzyłem, a nawet w ogóle o niej niewiedziałem! Byłem podsetnikiem w miejskim garnizonie, rozsyłałem patrole po ulicachi karczmach, co ja mogłem wiedzieć o wojnie? I dopiero tutaj, pod Północną Granicą,po raz pierwszy zobaczyłem swoją panią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]