[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.albo nie wiedzą, w comają wierzyć. Mam dość! oświadczył nagle Torrit. Ja nie jestem z żadnego zewnątrz, tooni wszyscy są z wewnątrz!112 Ależ.to znaczy, że opat faktycznie jest przekonany, że jesteśmy z zewnątrz! powiedziała nagle Grimma. Czyli wie, że to prawda i udaje, że nas nie widzi! Togdzie tu jest sens? Taka już jest natura nomów stwierdził sentencjonalnie Dorcas. Nie wydaje mi się, żeby to było aż takie ważne zauważyła Babka Morkie z po-nurą satysfakcją. Za trzy tygodnie wszyscy będą na zewnątrz i dobrze im tak.Niechsobie chodzą, nie zauważając się nawzajem.Ciekawe, jak im się będzie podobało cośtakiego.A, przepraszam, panie opat, że się o pana potknąłem, ale pana nie widziałem,rozumie pan, no nie. Jestem pewien, że zrozumieliby, gdyby tylko posłuchali. Masklin mówił bar-dziej do siebie niż do innych. Przepraszam! rozległo się cicho z tyłu.Wszyscy odwrócili się jak na komendę.Na środku pustego przejścia stał samotnyPiśmienny młody, tłuściutki, z lokowatymi włosami i speszoną miną i nerwowomiął kawałek czarnej szaty. Chcesz czegoś ode mnie, to mów zaproponował Dorcas niezbyt uprzejmie.113 Ja.no.ja chciałem porozmawiać.no.z no, z przybyszami z zewnątrz wydukał Piśmienny, kiwając lekko głową w kierunku Torrita i Babki Morkie. Masz lepszy wzrok niż inni zauważył Masklin. No.tak. Piśmienny obejrzał się za siebie z niepokojem. Ale chciałbymporozmawiać prywatnie.Przeszli do kąta za wspornikiem. Tak? spytał wyczekująco Masklin. Ta.no, rzecz, która mówi.Wierzycie jej? Myślę, że ona nie potrafi tak naprawdę kłamać powiedział Masklin. Co to właściwie jest? Rodzaj radia?Masklin spojrzał błagalnie na Dorcasa. To coś do robienia hałasu wyjaśnił ten, robiąc mądrą minę. Naprawdę? zdziwił się Masklin. Prawdę mówiąc, nie wiemy, co to jest.Po prostu mamy to od naprawdę długiego czasu.To mówi, że jest z nami od jeszczedłuższego czasu.Przez pokolenia opiekowaliśmy się nim i pilnowaliśmy go, prawda,Torrit?114Stary nom przytaknął energicznie. Mój ojciec opiekował się przede mną, a jego ojciec przed nim, a poprzednioojciec jego ojca i brat, a jeszcze wcześniej ich stryj.Piśmienny poskrobał się po ciemieniu. Niedobrze oświadczył poważnie. Ludzie ostatnio zachowują się bardzodziwnie, a w Sklepie pojawiły się znaki, jakich nigdy dotąd nie widziano.Nawet opatjest przestraszony, bo nie może zrozumieć, czego oczekuje od nas Arnold Bros (zał.1905).Więc, no.jestem asystentem opata, rozumiecie.nazywam się Gurder.Moimzadaniem jest wykonywanie tego, czego opat sam nie może zrobić, więc.no. Więc co? zniecierpliwił się Masklin. Możecie pójść ze mną? Proszę. A jest tam jedzenie? Babka Morkie zawsze miała dar do trafiania w sedno. Każemy przysłać, na co tylko będziecie mieli ochotę zapewnił pospiesznieGurder. Proszę, chodzcie za mną.Rozdział piątyI.A przecież byli tacy, co mówili: Widzieliśmy w Sklepie nowe Znaki ArnoldaBrosa (zał.1905) i kłopoczemy się, albowiem nie rozumiemy ich.II. Powinny bowiem być Kiermasze Zwiąteczne, jako że Pora najwłaściwsza kutemu, Znaki zasię nie są znakami Kiermaszy Zwiątecznych.III. Takoż Styczniowa Wyprzedaż, Znów do Szkoły, Wskok w Wiosenną Modę niLetnia Obniżka takowych znaków nie mają.Ani żadna inna Okazja w żadnej Porze.IV. Są zaś Znaki Wyprzedaży Ostatecznej, której nigdy nie było, co martwi nasszczerze.116Księga nomów, Zażalenia, w.I-IVGnący się w uprzejmościach Gurder poprowadził ich w głąb terytorium Piśmien-nych.Dominował tu specyficzny zapaszek, a wszędzie stały sztaple czegoś, co jaksię Masklin dowiedział nazywało się książkami.Co prawda nie do końca zrozumiał,na co one komu są potrzebne, ale Dorcas był przekonany o ich niezwykłej ważności. Mocne rzeczy w nich są, przydałyby się, gdyby tylko znać ich zastosowanie,a Piśmienni strzegą ich jak, no. Jak czegoś dobrze strzeżonego? upewnił się Masklin. Właśnie.I uporczywie w nie patrzą.Nazywają to czytaniem.Tylko nic z tego nierozumieją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]