[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cicho! wrzasnęła Lucyna. Zamknijcie gęby i pozwólcie mu odpowiedzieć.Prze-cież widzicie, że on coś dusi w sobie!Marek zaczął od końca. Bolnicki nie wie, kto go wepchnął.Dopuszcza możliwość, że Nixon, ale nie jest pewien.Nixon o studni wyraznie nie mówił, kazał mu tylko wszystko spenetrować.Bolnicki desek zestudni nie usuwał, kiedy przyszedł, dziura była odsłonięta i o mało w nią nie wpadł. Owszem, wpadł poprawiła Lucyna. Cicho!!! wrzasnęła na nią Teresa. Ukląkł i zaglądał, świecąc sobie latarką, no i nagle coś go wepchnęło.Nixon nie powie-dział, skąd wie o skarbie, motywował swoje zainteresowanie bardzo mętnie.Wątpię, czy to onmorduje, bo dzisiejszej nocy go tu nie było. Przecież dzisiaj nikogo nie zamordował zdziwiła się moja mamusia. Owszem, zamordował kukłę poprawiła znów Lucyna. On ma rację, to chyba tensam. Cicho! wrzasnęłam niecierpliwie. Zostaw te dyrdymały i mów, jak wygląda nie-oficjalna wersja, bo jestem pewna, że tu leży ten pogrzebany pies!169Marek popatrzył na Jędrka, Jędrek uprzednio zagapiony na rodzinę drgnął nerwowo i gwał-townie wychylił się za okno.Rozejrzał się bystro po niebie i ziemi, i kiwnął uspokajającogłową. Spokój, żywego ducha nie ma. Nieoficjalna wersja jest taka, że Bolnicki o starym skarbie słyszał.Obijało mu się o uszy.Pamięta swojego dziadka, który niekiedy z rozgoryczeniem wspominał o jakimś niesprawiedli-wym podziale majątku w rodzinie.Jego ojciec, czyli pradziadek tego Bolnickiego, czegoś tamnie dostał.Nikt tego czegoś nie dostał, bo zostało to schowane nie wiadomo gdzie i ktoś nato czyhał.Ojciec dziadka czuł się skrzywdzony, dziadek również czuł się skrzywdzony, przyczym z gadania o skarbie wynikały same niejasności.Raz było pewne, że znajduje się w bez-piecznym ukryciu, w którym ma podobno przeleżeć sto lat, drugi raz było równie pewne, żektoś go ukradł.W opowieściach dziadka przewijało się jedno nazwisko, jakby głównego wro-ga, które Bolnicki przypomniał sobie z wielkim trudem, bo w dzieciństwie na te opowieści niezwracał wielkiej uwagi, uważając je za sklerotyczne ględzenie.Skarb ukrywano właśnie przedtym głównym wrogiem, który nazywał się.No, zgadnijcie! Mieniuszko! wykrzyknęła Lucyna bez chwili namysłu.Marek kiwnął głową z uznaniem. Zgadza się, Mieniuszko.Były jakieś kontrowersje między tym Mieniuszką a rodzinąBolnickich. Kompletnie bez sensu przerwała krytycznie Teresa. Wszystko poprzekręcane.Tuprababcia, tu Bolnicki, to niby w co ja mam teraz uwierzyć?170 No właśnie, on tu coś kłamie przyświadczyła z niezadowoleniem moja mamusia. Wcale nie kłamię.Powtarzam wam dokładnie, co na ten temat wiedział Bolnicki.Takąwersję wydarzeń zdołał sobie przypomnieć, a i to dopiero po wizycie Nixona, bo przedtemw ogóle o tym nie pamiętał.Uważał to za głupie gadanie i nie zaprzątał sobie głowy.Teraz,po tej wizycie w studni, tym bardziej nie zamierza wdawać się w idiotyczną wojnę o skarb,którego jego zdaniem już dawno nie ma. Oj, czy aby nie łże? spytałam nieufnie. Jeszcze go ten Nixon może namówić. Raczej nie może.Wyjechał wczoraj na urlop do Bułgarii.Widziałem to. Bolnicki wyjechał czy Nixon? Bolnicki.Z ręką w gipsie. A czy z tego gadania w jego rodzinie nie wynikło, gdzie ukryto skarb? spytał z na-dzieją Michał Olszewski. Nie było plotek, przypuszczeń co do miejsca? Co do miejsca, to już dawno wiemy, że tu rzekła z niechęcią Teresa. Moglibyścieruszyć wreszcie tymi głąbami, co je macie na karku, i zdecydować się, gdzie trzeba szukać. A ty co, nie możesz ruszyć swoim głąbem? obraziła się moja mamusia. Ja jestem najmłodsza i prababci nie pamiętam. Podfruwajka się znalazła! prychnęła Lucyna. Tyle samo wiesz, co i my! Prababciżadna z nas nigdy w życiu nie znała! No, ale to właśnie ta prababcia jest chyba potrzebna powiedziała ciocia Jadzia cięż-ko zmartwiona. To przecież ona wymyśliła, gdzie schować skrzynię, nie? Wy jesteście jejprawnuczki i mogłybyście myśleć tak samo.171Michał Olszewski przyświadczył jej gorliwie, przypominając, że jedyną drogą do skarbujest wnikliwa analiza hipotetycznych pomysłów testatorki i jej notariusza.Mimo ciężkich wy-siłków i pochodzenia w prostej linii od owej testatorki nic jakoś z tej analizy nie wychodziło.Co mogło przyjść do głowy nieboszczce prababci, było zagadką nie do rozwiązania.Na dobrąsprawę istniały tylko trzy sensowne możliwości. Mogłoby być ukryte na cmentarzu, w grobowcu, gdyby nie to, że nie ma grobowca westchnęłam smętnie. Z braku grobowca może w trumnie. W tej ruince powiedziała żywo Lucyna. Normalni ludzie zamurowaliby w takiejruinie.Leży tyle lat nietknięta i nikt się nią nie interesuje. Mnie się zdawało, że wszyscy się nią interesują zauważyła moja mamusia. Alew posiadłości prababci, jestem pewna, też była studnia.Musiała być. Ciebie on nie musi mordować, ja to załatwię za niego powiedziała Teresa dzikimgłosem. Jeżeli jeszcze raz wspomnisz jakąś studnię.! W posiadłości prababci mógł być także grobowiec wtrąciła pośpiesznie ciocia Jadzia. Może najpierw zajrzymy do grobowca. Ale to ma być tu, a nie tam! zaprotestowała Lucyna. Znaczy uważacie, że mogli to schować albo w grobowcu, albo w tej ruinie, albo w którejśstudni zreasumował Franek rzeczowo. Może i macie rację.To nasz dziadek chował, onbył chytry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]