[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Patrz, co zrobiłeś! - krzyknęła Tilly.- Czy wszystko muszę robić sam? - mruknął Tik-Tak, bardziej zniechęcony niż zły, i podniósł się z fotela.Gasher cofał się przed nim, w dziwaczny sposób wymachując przed sobą zakrwawionym nożem.Drugą ręką przyciskał chustkę na głowie.- Nie podchodź - wysapał.- Kocham cię jak brata, Tiki, ale jeśli podejdziesz, jak nic wbiję ci ten nóż w bebech.- Ty? Niemożliwe - rzekł z uśmiechem Tik-Tak.Wyjął z pochwy swój nóż i delikatnie trzymał go za kościaną rękojeść.Wszyscy obecni nie odrywali od nich oczu.Jake zrobił dwa kroki w kierunku pulpitu z mnóstwem guzików i sięgnął ręką do tego, który -jak mu się zdawało - nacisnął przedtem Tik-Tak.Gasher cofał się wzdłuż wklęsłej ściany, a kolejne świetlówki malowały jego paskudnie owrzodzoną twarz tęczą upiornych barw: zgniłą zielenią, chorą czerwienią, sinym błękitem.Teraz Tik-Tak stał pod kratką wentylacyjną, zza której spoglądał Ej.- Odłóż nóż, Gasher - powiedział tonem łagodnej perswazji.- Przyprowadziłeś chłopca, tak jak poleciłem.Jeśli komuś się za to dostanie, to Hootsowi, nie tobie.Okaż mi tylko.Jake zobaczył, że Ej pręży się do skoku, i natychmiast pojął, co bumbler zamierza zrobić i kto mu to kazał.- Ej, nie! - krzyknął.Wszyscy się odwrócili i spojrzeli na Jake’a.W tym momencie Ej skoczył i uderzył o cienką kratkę, odrzucając ją na bok.Słysząc hałas, Tik-Tak błyskawicznie się odwrócił i bumbler spadł mu prosto na twarz, gryząc i drapiąc.* * *Roland nawet przez podwójne drzwi usłyszał krzyk chłopca - „Ej, nie!” - i podupadł na duchu.Czekał, aż koło na drzwiach zacznie się obracać, lecz tak się nie stało.Zamknął oczy i skupił się na jednej myśli: „Drzwi, Jake! Otwórz drzwi!”Nie poczuł reakcji, a potem obraz znikł.Kontakt z chłopcem, i tak bardzo słaby, został zerwany.* * *Tik-Tak zatoczył się w tył, klnąc, wrzeszcząc i usiłując oderwać to wijące się stworzenie, które drapało i gryzło jego twarz.Pazury Eja wbiły mu się w lewe oko, rozrywając je i wywołując straszliwy ból, który rozgorzał pod czaszką, jak płonąca pochodnia rzucona do głębokiej studni.W tym momencie wściekłość wzięła górę nad bólem.Złapał Eja, oderwał go od swojej twarzy i uniósł nad głowę, zamierzając skręcić mu kark.- Nie! - zawył Jake.Zapomniał o przycisku otwierającym drzwi i chwycił wiszący na oparciu fotela pistolet.Tilly wrzasnęła.Mężczyźni rozpierzchli się.Jake wycelował stary niemiecki automat w Tik-Taka.Ej, zwisając głową w dół w ogromnych silnych dłoniach, które powoli wyduszały z niego życie, wił się jak szalony i kłapał zębami.Piszczał z bólu prawie ludzkim głosem.- Puść go, ty draniu! - krzyknął Jake i nacisnął spust.Zachował na tyle przytomności umysłu, żeby celować nisko.W zamkniętym pomieszczeniu terkot schmeissera był ogłuszająco donośny, chociaż z lufy wyleciało tylko pięć lub sześć pocisków.Jedna ze świetlówek rozleciała się fontanną zimnego, pomarańczowego ognia.Tuż nad kolanem w nogawce obcisłych spodni Tik-Taka pojawiła się dziura, z której natychmiast popłynęła krew.Usta Siwego ułożyły się w zaszokowane okrągłe „O” zdziwienia.Ta mina wymowniej niż słowa świadczyła o tym, że mimo swej inteligencji Tik-Tak spodziewał się żyć długo i szczęśliwie, bezkarnie strzelając do ludzi.Być może ludzie próbowali do niego strzelać, ale żeby któryś go trafił? Zdumiony wyraz twarzy Siwego świadczył o tym, że tego po prostu nie było w scenariuszu.„Witaj w realnym świecie, ty popaprańcu” - pomyślał Jake.Tik-Tak upuścił Eja na żelazną kratę podłogi i złapał się za zranioną nogę.Copperhead rzucił się na Jake’a i chwycił go za gardło, a wtedy Ej, wściekle warcząc, doskoczył do napastnika i przez spodnie z czarnego jedwabiu ugryzł go w kostkę.Copperhead wrzasnął, puścił chłopca i zaczął podskakiwać na jednej nodze, potrząsając wczepionym w jego kostkę bumblerem.Ej uczepił się go jak kleszcz.Jake odwrócił się i zobaczył, że przywódca Siwych pełznie ku niemu na czworakach, trzymając w zębach nóż.- Żegnaj, Tiki - powiedział Jake i ponownie nacisnął spust schmeissera.Nic.Jake nie wiedział, czy magazynek jest pusty, czy też broń się zacięła, ale nie była to odpowiednia chwila na rozważania.Cofnął się o dwa kroki, lecz drogę ucieczki zagrodził mu wielki fotel, który służył Tik-Takowi jako tron.Zanim Jake zdążył uskoczyć i schować się za oparcie, Tik-Tak złapał go za kostkę.Drugą rękę podniósł do rękojeści noża.Resztki lewego oka przy kleiły mu się do policzka jak grudka miętowej galaretki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]