[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WspaniaÅ‚e! JesteÅ›cie wielcy.I ta Kiki.Jest najlepsza.Chyba siÄ™ w niej zakochaÅ‚em.To najpiÄ™kniejsza kobieta, jakÄ… widziaÅ‚em.- Kiki to chÅ‚opak - powiedziaÅ‚am.- Nie zalewaj!- Hej, znam siÄ™ na tych rzeczach.- Ano tak.ZapomniaÅ‚em.WyglÄ…dasz tak normalnie.- Czy Francine Nowicki zapÅ‚aciÅ‚a ci kolejnÄ… dwudziestkÄ…?- Aha.Tutaj jÄ… mam.- WyjÄ…Å‚ jÄ… z kieszeni koszuli.- I zrobiÅ‚em tak, jak mi kazaÅ‚aÅ›.DaÅ‚em jej tylko parÄ™ kawaÅ‚ków owoców.Szkoda, bo mogÅ‚em zbić fortunÄ™.MiaÅ‚a przy sobie masÄ™ kasy.CaÅ‚y zwitek dwudziestek, taki wielki, że koÅ„ by siÄ™ nim udÅ‚awiÅ‚.OdebraÅ‚am mu dwudziestkÄ™ i przyjrzaÅ‚am siÄ™ jej.MiaÅ‚a kreskÄ™ w rogu.Bernie zaglÄ…daÅ‚ mi przez ramiÄ™.Do tego celu musiaÅ‚ siÄ™ wspiąć na palce.- O co chodzi z tymi dwudziestkami? SÄ… znaczone czy jak?- Nie.Tylko sprawdzam, czy jest prawdziwa.- I co? Jest?- Aha.- Prawdziwa faÅ‚szywka.- Musimy siÄ™ już zbierać.DziÄ™ki, że zadzwoniÅ‚eÅ›.- CaÅ‚a przyjemność po mojej stronie.- Znowu wbiÅ‚ rozkochane spojrzeÅ„ w Sally'ego.- Co za szczęście, że mogÅ‚em z tobÄ… porozmawiać.A mógÅ‚byÅ› mi dać autograf?Sally wyjÄ…Å‚ z kieszeni Berniego czarny flamaster i napisaÅ‚ mu na Å‚ysinie “GorÄ…ce pozdrowienia od Sally'ego Sweeta".- Masz, bracie - powiedziaÅ‚.- O rety! - pisnÄ…Å‚ Bernie, nieprzytomny ze szczęścia.- O rety! Ale fajnie- CzÄ™sto tak robisz? - spytaÅ‚am.- Tak, ale nieczÄ™sto mam tyle wolnego miejsca do pisania.Przy okazji wstÄ…piÅ‚am jeszcze do dziaÅ‚u cukierniczego, żeby skombinować sobie coÅ› na obiad.ZastanawiaÅ‚am siÄ™, czy Morelli ciÄ…gle obserwuje delikatesy, MogÅ‚am mu oszczÄ™dzić kÅ‚opotu.ByÅ‚am caÅ‚kowicie pewna, że tylko matka MaÂlinÄ™ rozprowadza faÅ‚szywe dwudziestki.Ten sklep znajdowaÅ‚ siÄ™ w jej dzielniÂcy.I nie wyglÄ…daÅ‚a mi na osobÄ™, która siÄ™ zawaha przed puszczeniem w obieg faÅ‚szywki.DobrÄ… stronÄ… poinformowania Morellego byÅ‚oby to, że zaczÄ…Å‚by obÂserwować paniÄ… Nowicki i miaÅ‚abym jÄ… z gÅ‚owy.ZÅ‚a strona to ta, że pewnie by mi nie powiedziaÅ‚, gdyby wydarzyÅ‚o siÄ™ coÅ› nowego.ZdecydowaliÅ›my siÄ™ na wielkie pudÅ‚o fig i parÄ™ napojów.ZjedliÅ›my je w samochodzie.- WiÄ™c nawijaj, o co chodzi z tym Å›lubem - powiedziaÅ‚ Sally.- WydawaÅ‚o mi siÄ™, że Morelli tylko ciÄ™ dmucha.- Nie bÄ™dzie żadnego Å›lubu.A on mnie nie dmucha!- Akurat.- No dobrze, może kiedyÅ› dmuchaÅ‚.Przez bardzo krótki czas.Poza tym to nic byÅ‚o dmuchanie.To gÅ‚upio brzmi.Jak coÅ› z huty szkÅ‚a.My tylko uprawialiÂÅ›my seks.- To też piÄ™knie.Skinęłam gÅ‚owÄ… i wsadziÅ‚am sobie do ust kolejnÄ… figÄ™.- Ale zdaje siÄ™, że coÅ› do niego czujesz, nie?- Nie wiem.CoÅ› czujÄ™.Tylko nie wiem co.Przez jakiÅ› czas żuliÅ›my figi w milczeniu.- Wiesz, czego nie rozumiem? - odezwaÅ‚ siÄ™ Sally.- Nie rozumiem, dlaczeÂgo pięć dni temu wszyscy tak siÄ™ wysilali, żeby nas zmylić, a teraz stara Nowicki znowu mieszka w swoim domu.WeszliÅ›my do niej, a jej to nie obeszÅ‚o.MiaÅ‚ racjÄ™.Najwyraźniej coÅ› siÄ™ zmieniÅ‚o.I baÅ‚am siÄ™, że Maxine mi prysnęła.JeÅ›li naprawdÄ™ odjechaÅ‚a w nieznane, żeby zacząć nowe życie, pani Nowicki mogÅ‚a sobie pozwolić na wiÄ™cej.Podobnie jak Margie.Nie wstÄ…piÅ‚am do niej, ale miaÅ‚am przeczucie, że także ona pakuje rzeczy i tÅ‚umaczy kotkowi, dlaczego mamusia musi wyjechać na bardzo, bardzo dÅ‚ugo.Pewnie za opiekÄ™ nad nim zaÂpÅ‚aciÅ‚a sÄ…siadce faÅ‚szywymi dwudziestkami.Ale oczywiÅ›cie jeszcze nie mogÅ‚a wyjechać.CzekaÅ‚a jÄ… wizyta u lekarza.Podobnie jak Francine.I dobrze, bo musiaÅ‚am rozpocząć obserwacjÄ™.Nic moÂgÅ‚am siÄ™ równać z FBI.Nie miaÅ‚am takich fajnych gadżetów jak oni.Nie miaÅ‚am nawet samochodu.Srebrny porsche, buick z pięćdziesiÄ…tego trzeciego i czerwoÂny firebird nie caÅ‚kiem nadajÄ… siÄ™ do potajemnej obserwacji.MusiaÅ‚am znaleźć jakiÅ› niepozorny samochód, żeby od jutra zasiąść w nim przed domem pani NoÂwicki.- Nie! - zapowiedziaÅ‚ Morelli kategorycznie.- Nie pożyczÄ™ ci furgonetki.JesteÅ› zarażana samochody.- Wcale nie!- Kiedy ostatnio korzystaÅ‚aÅ› z mojego samochodu, wysadziÅ‚aÅ› go w powieÂtrze! PamiÄ™tasz?- No, skoro zamierzasz mi to wypominać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]