[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Henryk wybucha śmiechem. Skądże, skądże.Wszem wobec wiadomo, że Małgorzata Warwick to nie księżniczkaYorku jak ty i twoje siostry.%7łe zadaniem jej męża będzie ją chronić i trzymać na uboczu.%7łe niepowinna zyskać na potędze ani rzucać się w oczy.Jej przeznaczeniem jest raczej pozostaćw Anglii, w czterech ścianach własnego domu, niedaleko od nas, tak aby nikt nie miał podstawsądzić, że mogłaby udzielić wsparcia konkurencyjnemu rodowi. A kiedy już będzie zamężna i dobrze pilnowana, jak mówisz, czy jej brat Edwardnareszcie opuści Tower? By zamieszkać z siostrą i swakiem?Henryk potrząsa głową, sięgając po moją dłoń. Doprawdy, moja droga.Gdybyś wiedziała, ile osób o nim poszeptuje, ile osób spiskujedla niego, ile osób posyła pieniądze, by zbroić jego oddziały.nie pytałabyś mnie o to. Nawet teraz? pytam. Sześć lat po bitwie pod Bosworth? Nawet teraz potwierdza mój mąż.Przełyka ciężko, jakby poczuł znów smak strachu.Czasami myślę, że nigdy nie zrezygnują.Królowa Matka zmierza w naszą stronę, prowadząc za rękę Małgorzatę.Z dalekadostrzegam, że moja kuzynka nie wydaje się nieszczęśliwa, ba, wygląda na zadowoloną, jakbyschlebiała jej ta cała atencja, a ja uświadamiam sobie, że małżeństwo w jej wypadku oznaczawłasny dom, męża i dzieci, które zwolnią ją z obowiązku ciągłego troszczenia się o bratai nieustannego usługiwania mnie.Co więcej, być może trafi jej się małżonek, który ją szczerzepokocha i który obdarzy ją ziemiami i przychówkiem.Majątku będzie doglądać okiemgospodyni, jej dzieci zaś choć nigdy nie upomną się o koronę Anglii będą miały szansę wieśćszczęśliwe życie Anglików na angielskiej ziemi.Postępuję ku niej, zwracając się do Królowej Matki z pytaniem: Kimże jest kandydat na męża mej drogiej kuzynki? To sir Richard Pole wymienia w odpowiedzi miano syna swej przyrodniej siostry,człowieka tak spolegliwego i wiernego sprawie mego męża, że równie dobrze mógłby być jegokoniem bojowym. Poprosił mnie o pozwolenie, a ja wyraziłam zgodę.Przez moment nie pamiętam, że lady Stanley nie ma prawa wydać za mąż mojej kuzynki.Nie pamiętam, że Richard Pole zbliża się do trzydziestki, podczas gdy Małgorzata ma zaledwieosiemnaście lat.Nie pamiętam nawet o tym, że kandydat może się poszczycić wyłącznie dobrymnazwiskiem, gdyż jest biedny jak mysz kościelna, podczas gdy Małgorzata Warwick jestspadkobierczynią fortuny Warwicków i zajmuje miejsce w kolejce do tronu Anglii z dynastiiYorków.Nie pamiętam o tym wszystkim, ponieważ twarz mojej kuzynki lśni z podniecenia,policzki rumienią się, a oczy skrzą radością. Chcesz za niego wyjść? pytam ją po łacinie, wiedząc, że ani mój mąż, ani mojaświekra nie posługują się tym językiem biegle w mowie.Małgorzata kiwa głową. Ale dlaczego?. %7łeby uwolnić się od naszego nazwiska odpowiada bez ogródek. %7łeby uwolnić sięod podejrzeń.%7łeby należeć do Tudorów, a nie do ich przeciwników. Nikt nie uważa cię za przeciwnika. W dzisiejszych czasach świat dzieli się na Tudorów i na tych, którzy są przeciwko nim rzecze zmyślnie. A ja mam dosyć ciągłych podejrzeń.PAAAC WESTMINSTERSKI JESIEC 1491 ROKUZlub odbywa się zaraz po naszym powrociedo Londynu w początkach jesieni, wszakże szczęście młodej pary przyćmiewają dalsze wieściz Irlandii. Wystawili swego chłopca rzuca do mnie krótko Henryk.Właśnie wyruszamy konno nad rzekę, by wypłoszyć parę kaczek dla naszych sokołów.Słońce grzeje mocno, dworzanie krzątają się przy swoich wierzchowcach.Z bram ptaszarnisokolnicy wynoszą swoich podopiecznych każdy sokół ma łebek zakryty barwnym skórzanymkarnalem ozdobionym małym pióropuszem na czubku.Kątem oka dostrzegam kuchcikaczającego się w drzwiach kuchni, skąd tęsknie spogląda na przygotowania do łowów.Jedenz sokolników wspaniałomyślnie przyzywa go gestem, po czym wkłada mu na dłoń rękawicęsokolniczą i pozwala sprawdzić ciężar ptaka na własnej pięści.Uśmiech malujący się na twarzytego chłopca przypomina mi o moim bracie i nagle widzę, że kuchcikiem jest ów małypretendent Lambert Simnel, przysposobiony do kolejnego stylu życia.Henryk gwiżdże na swego sługę, który skwapliwie podchodzi, niosąc urodziwego sokoławędrownego z piersią nakrapianą niczym królewskie gronostaje, a grzbietem ciemnym jaku sobola.Mój mąż nakłada rękawicę i odbiera ptaka, natychmiast więżąc jego nogi pętamido własnych palców. Wystawili swego chłopca powtarza. Nowego chłopca.Posępność Henryka nie umyka mojej uwadze.Rozumiem już, że to polowanie z sokołem,towarzyszące mu gwarne zamieszanie, nowa królewska peleryna, a nawet czułe powitaniez ptasim ulubieńcem że wszystko to tylko pozory.Henryk Tudor pokazuje całemu światu,że się nie przejmuje.Stara się sprawiać wrażenie, że wszystko jest jak należy.Tymczasem taknaprawdę Henryk jest jak zwykle przestraszony i przyparty do muru. Tym razem mówią o nim książę. Kto to jest? pytam cicho. Nie wiem, choć moi ludzie przeczesali całą Anglię i zajrzeli do każdej sali lekcyjnej.Wygląda na to, że nigdzie nie brakuje ani jednego dziecka.Wszakże ten chłopiec. Ile ma lat? Osiemnaście.Mój brat Ryszard miałby osiemnaście lat, gdyby żył.Nie mówię tego głośno. I kim jest? Za kogo się podaje? poprawia mnie Henryk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]