[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maury nazwał tedziewczęta dupami, ale w takim razie oni sami byli kutasami.Michael obiecał sobie, że niepójdzie więcej do łóżka z dziewczyną, w której nie będzie zakochany.Gwiazdy płonęływyjątkowo jasno.Zapalił papierosa i usiłował sobie wyobrazić, jak by wyglądałowygwieżdżone niebo, gdyby nie ćmiła go łuna miejskich świateł.Co utrzymuje tam w górzete świecące kule? zapytał sam siebie, udzielając sobie zaraz gotowej odpowiedzi.Pamiętałcoś piąte przez dziesiąte o wzajemnym przyciąganiu, siłach grawitacji, pierwszej i drugiejzasadzie dynamiki Newtona.Ale gwiazd jest takie mrowie, są rozrzucone po tak bezmiernychprzestworach, a przy tym tak wyważone, poruszają się z taką regularnością, biegającprecyzyjnie po swoich orbitach jak169NOAH GORDONtrybiki jakiegoś ogromnego doskonale skonstruowanego zegara.Regułki z podręczników tunie wystarczały, w tym musiało się kryć coś więcej, w przeciwnym razie cała ta pięknaskomplikowana maszyneria byłaby pozbawiona wartości i sensu, jak seks bez miłości.Odpalił papierosa od papierosa i odrzucił niedopałek za krawędz dachu; spadając rozjarzył sięjak gwiazda nowa, ale Michael tego nie widział.Stał z zadartą głową i wpatrywał się wwygwieżdżone niebo, starając się dojrzeć to, co kryło się nad konstelacjami.Kiedy po południu tego dnia otworzył drzwi synagogi Szaarej Szomajim, ujrzał za stołem donauki jakiegoś starca pogrążonego w cichej rozmowie z Maxem Grossem.Michael usiadł nadrewnianym składanym krześle w tylnym rzędzie i cierpliwie czekał.W końcu starzecwestchnął, poklepał rabiego po ramieniu, dzwignął się z trudem na nogi i opuścił szuł.Michael podszedł do biurka.Rabi Gross podniósł na niego oczy. A więc? zapytał.Michael milczał.Rabin przyglądał mu się przez chwilę, po czym skinął z zadowoleniemgłową. A więc tak!Ze stosu książek na stole wydobył Gemarę i Rasziego komentarze Biblii. A więc bierzemy się do roboty rzekł cicho.ROZDZIAA OSIEMNASTYMichael dopiero po pięciu miesiącach złamał śluby czystości.Na bar micwie synka siostryszwagra Maury'ego, z którym wybrał się na tę uroczystość do Hartford, poznał siostrękonfirmanta, szczupłą dziewczynę o czarnych włosach, wyjątkowo gładkiej białej skórze idelikatnych, jakby woskowych nozdrzach.Tańcząc z nią wieczorem na przyjęciu odkrył, żejej.170RABINwłosy pachną przyjemnie czystością, jak woda z mydłem, która wyschła na słońcu.W pewnejchwili wymknęli się oboje z domu i pojechali plymouthem Maury'ego wiejską dróżką,odchodzącą od Wilbur Cross Parkway.Michael zatrzymał plymoutha pod olbrzymimkasztanowcem, którego najniższe gałęzie przeszorowały po dachu samochodu, i zaczęli się zdziewczyną namiętnie całować, a dalej wydarzenia potoczyły się same, nie zaplanowane inieprzewidziane.Kiedy pózniej palili na spółkę jednego papierosa, wyznał jej, że złamałwłaśnie przyrzeczenie, jakie sobie złożył, że nie zrobi tego nigdy z nie kochaną kobietą.Oczekiwał, że się roześmieje, ale ona najwyrazniej przyjęła jego wyznanie jako bardzosmutną nowinę. Naprawdę? spytała z przejęciem. Mówisz poważnie? Poważnie.A ciebie nie kocham powiedział, dorzucając spiesznie: Bo i nicdziwnego, przecież ledwo cię znam. Ja cię też nie kocham.Ale bardzo mi się podobasz powiedziała. Czy to niewystarczy? Zgodzili się oboje, że od biedy tak.Tego lata, po drugim roku studiów, Michael pracował jako laborant techniczny w pracownifizycznej na kampusie, mył szkło laboratoryjne, wycierał i chował do futerałów mikroskopy,przygotowywał instrumenty do eksperymentów, których celu ani wyniku nie znał.Conajmniej trzy razy w tygodniu odbywał studia z rabinem Grossem.Kiedy wracał po pracy dodomu, Abe zwykł pytać z ożywieniem: No i co tam słychać u pana Einsteina?Michael udzielał ojcu odpowiedzi, przez które przebijał, choć starał się to ukryć, jawny brakentuzjazmu i pełna rozczarowania obojętność dla fizyki i nauk ścisłych w ogólności.Kilkarazy przy takich okazjach chłopak wyczuł, że ojciec chciałby z nim poważniej porozmawiać,ale się pohamowywał, a Michael go nie naciskał.W końcu pewnego niedzielnego ranka, nadwa tygodnie przed początkiem roku akademickiego, na propozycję Abe'a pojechali obaj doSheepshead Bay, gdzie wypożyczyli łódkę i kupili pudełko pełne obrzyd-171NOAH GORDONliwych robaków.Michael usiadł do wioseł i odbili od brzegu.Kiedy odpłynęli naodpowiednią odległość od lądu, zarzucili gruntówki, ale flądry, jakby rozumiejąc potrzebępana Kinda odbycia rozmowy z synem, nie kwapiły się do skubania przynęty. Więc co będzi.0 tej porze za rok? Michael otworzył iw;e butelki piwa, jedną podał ojcu.Nie były dość schłodzone J wylała się z nich piana. Z kim, tato? Z tobą, ma się lozumieć. Abe zerknął na syna. Od trzech lat studiujesz fizykę,dowiadujesz się, że świat jest zbudowany z mikroskopijnych cząsteczek, których nie da siędostrzec gołym okiem.Już wkrótce podejmiesz kolejny rok tych studiów, chociaż ich nielubisz.Widzę to. Wypił trochę piwa. Mam rację cZy nie? Masz. No więc co? Medycyna? Prawo? Oceny masz dobre, głowę nie od parady.Mam dośćpieniędzy, żeby cię wykiero-wać na lekarza albo na prawnika.Wybór należy do ciebie. Ani jedno, ani drugie, tato.Poczuł dwa ostre szarpnięcia i zaczął wyciągać ociekającą wodą żyłkę, zadowolony, ze ma sięczym zająć. Jesteś już dorosły, synu, rozumiesz już może pewne sprawy.Czy mi wybaczyłeś?A niech to jasna cholera! pomyślał ze złością chłopak. Co takiego? Doskonale wiesz, o czym mówię.Tamtą dziewczynę.Michael nie wiedział, gdzie mapodziać oczy, zapatrzył się więc w oślepiającą blankiem słońca wodę. Daj spokój, tato.Nie ma sensu do tego wracać. Nie, musisz mi odpowiedzieć.Czy mi wybaczyłeś? Tak.I dajmy :juz temu spokój! Posłuchaj, synu. Michael usłyszał w głosie ojca ulgę, wzruszenie i nadzieję. Todowodzi, jacy naprawdę jesteśmy sobie bliscy, skoro zdołaliśmy przetrwać coś takiego!Mamy firmę, która od dawna służyła naszej rodzinie.Dobrą firmę.Na końcu żyłki wisiała flądra wielkości płaskiego talerza.Kiedy Michael wciągną ją na łódkę,ryba zaczęła się miotać,172.' ' RABINprzewróciła butelkę i pieniące się piwo oblało tenisówkę chłopaka. Kiedyś myślałem, że dam sobie radę ciągnął Abe ale jestem człowiek niedzisiejszy, nie znam się na wielkich interesach, uczciwie przyznaję.Za to ty, synu.Poszedłbyś na rok na wydział zarządzania Harvardu, wróciłbyś z głową pełnąnowoczesnych metod i Gorsety Kinda" podbiłyby rynek.Zawsze o tym marzyłem.Chcąc unieruchomić rzucającą się rybę Michael postawił stopę w oblanym piwem bucie na jejpłaskim, brązowo nakrapianym grzbiecie i poczuł przez cienką gumową podeszwę falespazmatycznych dreszczy.Haczyk wbił się głęboko.Flądra leżała na białym ślepym brzuchu ipatrzyła na młodzieńca dwojgiem wypukłych oczu, jeszcze błyszczących, nie powleczonychszklistością. Przestań, tato! Przepraszam! zawołał Michael jednym tchem i zaczai wyjmowaćhaczyk, mając nadzieję, że to nie boli, choć czuł, jak wyciągając zadzior rozdziera ciało ryby. Mam zamiar zostać rabinem zakończył.ROZDZIAA DZIEWITNASTYZwiątynia Emanuela w Miami Beach okazała się wielkim ceglanym gmachem z białymikolumnami w stylu georgiań-skim i szerokimi schodami z białego marmuru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]