[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nie, myślę, że nie.— Mogła tam przebywać od szóstej i nie zwrócić na siebie uwagi, gdyby zachowywała się spokojnie?— Przez tak długi czas zwróciłabym na nią uwagę.— Od szóstej do ósmej dwadzieścia?— Tak.— Ale nawet w tym stanie rzeczy, mimo jej zdener­wowania, nie zauważyła jej pani od razu.Czy tak?— Chyba nie.— A więc teraz jest pani zdania, że mimo zdenerwo­wania, o któtym pani mówi, zauważyła ją pani dopiero po pewnym czasie.— Myślę, że nie pojawiła się tani na długo przed ósmą.— Ale musiała przyjść przed ósmą — dociekał Mason — ponieważ zobaczyła ją pani w budce telefonicznej i zwróciła uwagę na jej zdenerwowanie.Nie zauważyła pani, kiedy wchodziła.— Nie.— A więc weszła, zanim ją pani zobaczyła?— Tak.— I nie wie pani kiedy?— Nie.— Wobec tego, gdyby coś zdenerwowało ją o ósmej, tłumaczyłoby to pani zainteresowanie?— Zwróciłam na nią uwagę, bo kręciła się koło budki telefonicznej i była podekscytowana.— Właśnie.W gruncie rzeczy pani zeznania sprowadzają się do tego, że o godzinie ósmej kobieta ta była na tyle zdenerwowana, że przyciągnęła pani uwagę.— Tak.— I otóż to zdenerwowanie mogło być oczywiście spowodowane jakąś rozmową telefoniczną, jakąś wiado­mością, którą otrzymała?— Cokolwiek mogło być tego przyczyną.Ja nie wy­jaśniam jej zdenerwowania, stwierdzam tylko fakt.— I zwróciła pani na nią uwagę ze względu na to zdenerwowanie?— Tak.— To wszystko — powiedział Mason.— Proszę wezwać Aleksandra Redfielda.Mason ponownie zabrał głos.— Zastrzegam sobie prawo do podniesienia kwestii kompetencji pana Redfielda w zakresie balistyki oraz identyfikacji broni palnej, co wynika z natury przesłuchania.Czynię to teraz, aby nie komplikować bezpośredniego przesłuchania.Zastrzegam się, że w razie potrzeby skorzystam z prawa do takiejweryfikacji.— Doskonale, sąd uznaje to zastrzeżenie.Dexter zwrócił się do świadka: — Panie Redfield, czy otrzymał pan trzy pociski od doktora Phillipa C.Foleya?— Tak.— I czy zabezpieczył pan ich stan, umieszczając jew odpowiednim miejscu?— Tak.— Czy później badał je pan w odniesieniu do broni, w celu ustalenia, czy zostały z niej wystrzelone?— Tak.— Czy może nam pan coś ogólnie powiedzieć o identyfikacji broni i odpowiadających im naboi?— Każda lufa posiada unikatowe cechy.Są oczywiście cechy typowe, takie jak liczba bruzd, skok gwintu, kierunek skrętu gwintu, rotacja, kaliber i liczba pól.Są to cechy typowe.Colt Firearms Company, na przykład, wytwarza lufy.które posiadają wyraziste cechy typowe.Lufy wy­twarzane przez Smilha & Wcssona mają zupełnie innecechy.— Oprócz cech typowych istnieją lakic.które nazywany cechami indywidualnymi.Są one wynikiem mini­malnych niedoskonałości lufy pozostawiających ślad na wystrzelonych z niej pociskach.— Badając broń i pocisk, który spowodował śmierć i nie został zbytnio zniekształcony przez uderzenie, mo­żemy niemal zawsze wystrzelić z tej broni podobny pocisk i porównać go z tym pierwszym, dzięki czemu ustalimy, czy śmiercionośny pocisk został wystrzelony z tejże samej broni.— Czy przetestował pan otrzymane naboje w broni?— Tak zrobiłem.Wystrzeliłem je z rewolweru Hi--Standard kalibru dwadzieścia dwa modelu Sentincl.Jest to jeden ze wzorów produkowanych przez firmę Hi--Standard Manufacturing Corporation.Numer seryjny broni 1111884.Posiada dziewięciokomorowy bębenek oraz dwu i trzy ósme calową lufę.— Jakiego kalibru była to broń?— Dwadzieścia dwa.— Co jeszcze może pan o niej powiedzieć?— Rewolwer dziewięciostrzałowy.Pociski z trzech komór zostały wystrzelone.W cylindrze pozostały trzy puste łuski i sześć naboi.Rewolwer był zarejestrowany na nazwisko oskarżonej.— A co może pan powiedzieć o trzech pociskach kalibru dwadzieścia dwa przekazanych panu przez doktora Foleya?— Wszystkie zostały wystrzelone z lej broni.— Przekazuję świadka obronie.Mason uśmiechnął się.— Nie mam pytań.— Jako że mamy już południe, panowie — powiedział sędzia Madison — Sąd zarządza przerwę do godziny pierwszej trzydzieści.Oskarżona powróci na len czas do aresztu.ROZDZIAŁ PIĘTNASTYMason, Delia Street i Paul Drakę zebrali się w osobnym saloniku restauracji usytuowanej w pobliżu sądu, gdzie zwykle jadali lunch w czasie przerw w obradach.Gdy tylko kelner przyjął zamówienie, Mason wstał i zaczął chodzić tam i z powrotem.— Kluczem do wszystkiego jest ten cholerny pistolet — powiedział.— To pistolet Maxine, umówmy się.— Oczywiście że jej — potwierdził Mason.— Zareje­strowany na jej nazwisko.Ale coś tu się jeszcze musi kryć.— Czy to im nie wystarczy? — zdziwił się Drakę.— Maxine twierdzi, że trzymała pistolet w domu, w szafce koło łóżka.Ktoś, kto znał mieszkanie, wiedział, gdzie go szukać.Każdy mógł po niego sięgnąć i popełnić morderstwo.— I co później z nim zrobić? — spytała mimochodemDelia.— Pewnie zostawić gdzieś w mieszkaniu.— Ale go tam nie znaleźliśmy.To znaczy chciałam powiedzieć, że morderca nie rzucił go po prostu na podłogę.Mason skinął głową.— Ale to nie znaczy, że tam nie został.Mógł się znaleźć z powrotem w szufladzie.— Chyba nic był gdzie indziej — zastanawiał się Drakę.— Gdyby Maxine zabrała go z sobą, powiedziałaby ci chyba o tym.— Kto to może wiedzieć.Klienci są różni, zwłaszcza kobiety.Wikłają się w rozmaite sprawy, którymi czują się osaczone i rzadko mówią adwokatowi prawdę.— Cóż, na pewno już do niej nic należał, kiedy go zarekwirowano — zażartował Drakę.— Załóżmy, że gdzieś go schowała — myślała głośno Delia.— Wówczas policja wcale by go nie znalazła — przerwał Drakę.— Mys'lę, Perry, że jedyny kłopot z bronią polega na tym, że należała do Maxine.Prokuratura nie potrzebuje żadnych innych dowodów przeciwko Maxine, przynajmniej na rozprawie wstępnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl