[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I cesarz marokaÅ„ski za zÅ‚y obiad nie każe piÄ™t wybijać furmanowi, ale kucharzowi,choćby go pewnie furman jeszcze gorzej ugotowaÅ‚.Jeżeli wiÄ™c nie zbiegowi okolicznoÅ›ci ichciwoÅ›ci sÄ…siedzkiej, wspartej przemocÄ…, chcemy upadek nasz przypisać, ale koniecznieszukamy w sobie winy, nie dzielmyże jej, ale jak ciążącÄ… na caÅ‚ym narodzie wykażmy, amoże kiedyÅ› przecie czas przyjdzie, gdzie doÅ›wiadczenie bÄ™dzie razem i przestrogÄ….Wróćmy do oÅ›mset dziewiÄ…tego roku, do dnia mojego powrotu z wojennej wyprawy aż poRawÄ™.Nazajutrz zgromadzono siÄ™ w salach domu pojezuickiego ogrodu podprzewodnictwem niby Potockiego, wojewody beÅ‚zkiego, i MÅ‚ockiego, kasztelanawoÅ‚yÅ„skiego.Pierwszy maÅ‚o widziaÅ‚, drugi byÅ‚ zupeÅ‚nie ciemny pierwszego senatorstwo,mówiÄ…c nawiasem, byÅ‚o diablo niskiej próby kupiÅ‚ go byÅ‚ od Cetnera, który także, jakmówiÄ…, otrzymaÅ‚ byÅ‚, jako wiÄ™cej dajÄ…cy.Wieczny odpoczynek tym gÅ‚upim brudom.CiżbabyÅ‚a wielka w salach, a krzyk jeszcze wiÄ™kszy.Jeden z przedmiotów, nad którymi miano siÄ™naradzić, ile sobie przypominam, byÅ‚o jak przyjąć zbliżajÄ…ce siÄ™ wojsko polskie konno,pieszo, zbrojno czy bez broni.Co uradzono i czy uradzono, nie wiem; to wiem tylko, że ktomiaÅ‚ jakÄ… szablinÄ™ przypasaÅ‚; kto miaÅ‚ jakiego konia dosiadÅ‚, i wieczór zebrali siÄ™ wszyscyprzed domem wówczas Cieleckich, za %7łółkiewskÄ… rogatkÄ….Nie byÅ‚em z ostatnich; koÅ„ siwo-jabkowity, mego ojca, niechÄ™tnie wtórowaÅ‚ patriotycznemu mojemu zapaÅ‚owi, tym bardziejże gÅ‚Ä™boki jego stoicyzm gardziÅ‚ wszelkim bodzcem lub naciskiem, który by usiÅ‚owaÅ‚ prÄ™dszÄ…w nim rozwinąć dziaÅ‚alność piÄ™knej postawy, uksztaÅ‚cony, poważny, nie wiedziaÅ‚, co to jestpotknąć siÄ™, ale i wszelkie brykniÄ™cie byÅ‚o-dla niego zupeÅ‚nie obcÄ… namiÄ™tnoÅ›ciÄ…; sÅ‚użyÅ‚ midÅ‚ugo i mógÅ‚bym mu byÅ‚ dać sumienniej Å›wiadectwo: wiernie, pilnie i trzezwo, niż siÄ™ zwykledaje każdemu, co o nie prosi.WyjechaÅ‚em tedy powtórnie tąż samÄ… rogatkÄ… i podÅ‚ugwszelkiego podobieÅ„stwa powtórnie, jak razÄ… pierwszÄ…, wróciÅ‚em i gdybym nie czytaÅ‚ wdziele SoÅ‚tyka, nie umiaÅ‚bym nawet powiedzieć, że to siÄ™ dziaÅ‚o 23 maja.O Czasie! Ty okrutne Bożyszcze, ty ryjesz coraz gÅ‚Ä™biej piÄ™tna gorzkiego cierpienia boleÅ›ci duszy, zdajesz siÄ™ je mnożyć, a Å›lady rozkoszy i szczęścia zasuwasz, zaciemniasz,Å›ciskasz w punkcik ledwo dostrzeżony.Jakże dobrze pamiÄ™tam moje noclegi w moskiewskichzaspach! Jak pamiÄ™tam ledwie nie każdy krok mego konia, pchanego w lody Berezyny! JakpamiÄ™tam nÄ™dzÄ™ niewoli! Jakże mocno wspomnienie pierwszej tam jaÅ‚mużny czerwienijeszcze czoÅ‚o moje! A pamięć chwil uroczych, chwil bÅ‚ogiego rozmarzenia, nadziei, zapaÅ‚u,wolnoÅ›ci, życia mÅ‚odego, szczęścia leży, jak wÄ™zeÅ‚, splÄ…tana w gÅ‚Ä™bi serca, nie ma już siÅ‚yrozwinąć siÄ™ w sÅ‚owo.Ach, gdyby gÅ‚os jaki mógÅ‚ przebiegać Å›wiat caÅ‚y i woÅ‚ać szczęśliwym od czasu do czasu:PamiÄ™tajcie! Może by te przerwy, jakby epoki, przeciÄ…gaÅ‚y formÄ™ szczęścia dla przyszÅ‚ejpamiÄ™ci.Wszak i sen a szczęście nie jestże snem lubym jeżeli trwaÅ‚ nieprzerwanie choćbyjak najdÅ‚użej, traci przy obudzeniu przestrzeÅ„ swojÄ….Ale jeżeli nasze zmysÅ‚y z uÅ›pienia wocknienie i z ocknienia znowu w uÅ›pienie przenoszÄ… siÄ™ Å‚agodnie natenczas sen daje niejakÄ…Å›wiadomość siebie, przyjemność pomnożonÄ…, przedÅ‚użonÄ… bywa.Nie myÅ›lcie jednak, kochane dzieci moje, że caÅ‚Ä… masÄ™ szczęścia, którÄ… los mojemu życiuwydzieliÅ‚, zamknÄ…Å‚em, zostawiÅ‚em w onym dalekim czasie; lecz bluzniÅ‚bym, gdybym nie czuÅ‚siÄ™ szczęśliwym, kiedy wzrok bÅ‚ogosÅ‚awiÄ…cy przesuwam po waszych jasnych wÅ‚oskach, kiedygo zawieszam na ustach waszych, uÅ›miechajÄ…cych siÄ™ mÅ‚odoÅ›ciÄ…, kiedy go wtapiam w niezamÄ…cone jeszcze wejrzenie, w czyste jak niebo oczy wasze; kiedy was widzÄ™ w objÄ™ciumatki, przy jej sercu, sercu nieprzebranej dobroci i miÅ‚oÅ›ci, przy tym jednym sercu, gdzie siÄ™odbijam takim, jakim jestem w istocie, gdzie zawsze tak wierny oddzwiÄ™k każdego mego113uczucia znajdujÄ™.Lecz tak, tak jest kiedy caÅ‚Ä… duszÄ… obejmÄ™, osÅ‚oniÄ™, zÅ‚Ä…czÄ™ jakby w jedenuÅ›cisk was wszystko troje, co jesteÅ›cie moim Å›wiatem, mojÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…, mojÄ… nadziejÄ…,dziÄ™kczynne modÅ‚y muszÄ™ wznieść do Boga jestem szczęśliwy.Ale szczęście domowePolaka jest teraz oazÄ… kwiecistÄ… Å›ród pustyni Sahary.IIPORTRETY OSÓB,KTÓRE ZNAAEM OSOBIZCIENapoleon I.Z wszystkich portretów, które widzieć mi siÄ™ zdarzyÅ‚o, najpodobniejszy jestsztych wiedeÅ„ski z r.1814.Zdaje mi siÄ™ tylko, że na portrecie jest wyższy, niż byÅ‚ w istocie.Na koniu nietÄ™go wyglÄ…daÅ‚, krótko siedziaÅ‚ w strzemionach.Kapelusz jakby stanowiÅ‚ jednÄ… znim caÅ‚ość, tak że byÅ‚em zdziwiony zobaczywszy go pierwszy raz bez kapelusza.ByÅ‚ trochęłysy i to zmieniaÅ‚o o wiele wyraz jego twarzy, jak z marmuru wykutej.Jego rÄ™ce zdawaÅ‚y misiÄ™ trochÄ™ za krótkie.Wejrzenie spod powiek byÅ‚o przenikajÄ…ce.Jérôme, król westfalski.Pierwej go poznaÅ‚em w Warszawie niż Napoleona podSmoleÅ„skiem.ByÅ‚ o wiele wyższy od brata, ale zdawaÅ‚ mi siÄ™ być do niego podobnym, możedlatego, że naÅ›ladowaÅ‚ w ubiorze cesarza.Murat, król Neapolu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]