[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wie-dzieli, że jest czÅ‚onkiem partii, a sam im tego z pewnoÅ›ciÄ… nie powie ale niekryÅ‚ przecież, że sympatyzuje z komunistami.Z drugiej strony, wielu francuskichkomunistów potÄ™piaÅ‚o inwazjÄ™ na Afganistan.Teoretycznie istniaÅ‚a jednak możli-wość, że jakaÅ› przewrażliwiona komisja kwalifikacyjna zasugeruje, iż Jean-Pierremoże być równie szczęśliwy pracujÄ…c dla jakiejÅ› innej grupy bojowników o wol-ność wysyÅ‚ali też ludzi do pomocy partyzantom gdzie indziej, na przykÅ‚adw Salwadorze.Jego obawy okazaÅ‚y siÄ™ pÅ‚onne: zostaÅ‚ zakwalifikowany natych-miast przez Médicins pour la Liberté.PodzieliÅ‚ siÄ™ dobrÄ… nowinÄ… z Raoulem, a tenpowiedziaÅ‚, że umówi go na drugie spotkanie z Leblondem.Może o to wÅ‚aÅ›niechodziÅ‚o. Co tak panikujesz? spytaÅ‚ Raoula. On chce siÄ™ z tobÄ… natychmiast widzieć. Teraz? spytaÅ‚ z irytacjÄ… Jean-Pierre. Jestem na dyżurze.Mam pacjen-tów. KtoÅ› inny może siÄ™ nimi zająć. Ale skÄ…d ten poÅ›piech? Wyjeżdżam dopiero za dwa miesiÄ…ce.25 Nie chodzi o Afganistan. A o co? Nie wiem.No to co ciÄ™ tak przeraziÅ‚o, pomyÅ›laÅ‚ Jean-Pierre. I niczego siÄ™ nie domyÅ›lasz? spytaÅ‚ gÅ‚oÅ›no. Wiem, że aresztowano Rahmiego Coskuna. Tego tureckiego studenta? Tak. Za co? Nie wiem. A co to ma wspólnego ze mnÄ…? Ledwie go znam. Monsieur Leblond wszystko ci wyjaÅ›ni.Jean-Pierre rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce. Nie mogÄ™ ot tak sobie stÄ…d wyjść. A co by byÅ‚o, gdybyÅ› nagle zle siÄ™ poczuÅ‚? spytaÅ‚ Raoul. ZgÅ‚osiÅ‚bym to przeÅ‚ożonej pielÄ™gniarek, a ona wezwaÅ‚aby telefonicznie ko-goÅ› na zastÄ™pstwo.Ale. No to dzwoÅ„ do niej. Doszli do głównego holu szpitala, gdzie na Å›cianiewisiaÅ‚ rzÄ…d aparatów telefonicznych Å‚Ä…cznoÅ›ci wewnÄ™trznej.To może być jakiÅ› test, pomyÅ›laÅ‚ Jean-Pierre; test na lojalność, który ma wy-kazać, czy jestem wystarczajÄ…co poważny, by powierzyć mi tÄ™ misjÄ™.ZdecydowaÅ‚,że podejmie ryzyko narażenia siÄ™ na niezadowolenie dyrekcji szpitala.PodniósÅ‚sÅ‚uchawkÄ™ aparatu. MiaÅ‚em telefon w ważnej sprawie rodzinnej powiedziaÅ‚ po uzyskaniupoÅ‚Ä…czenia. Musi siÄ™ pani natychmiast skontaktować z doktorem Roche. Dobrze, panie doktorze odparÅ‚a spokojnie pielÄ™gniarka. Mam nadzie-jÄ™, że to nic poważnego. Pózniej pani powiem powiedziaÅ‚ poÅ›piesznie. Do widzenia.Ach,jeszcze jedno. MiaÅ‚ na oddziale pacjentkÄ™ po operacji, która w nocy miaÅ‚akrwotok. Jak siÄ™ czuje pani Ferier? Zwietnie.Krwawienie siÄ™ nie powtórzyÅ‚o. To dobrze.Ma być caÅ‚y czas pod Å›cisÅ‚Ä… obserwacjÄ…. Tak jest, panie doktorze.Jean-Pierre odwiesiÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™. ZaÅ‚atwione powiedziaÅ‚ do Raoula. Chodzmy.Doszli do parkingu i wsiedli do renaulta 5 Raoula.WnÄ™trze samochodu by-Å‚o nagrzane od poÅ‚udniowego sÅ‚oÅ„ca.Raoul jechaÅ‚ szybko bocznymi uliczkami.Jean-Pierre a ogarniaÅ‚ coraz wiÄ™kszy niepokój.Nie wiedziaÅ‚, kim dokÅ‚adnie jestLeblond, ale podejrzewaÅ‚, że ma coÅ› wspólnego z KGB.ZachodziÅ‚ w gÅ‚owÄ™, czynie naraziÅ‚ siÄ™ czasem czymÅ› tej wzbudzajÄ…cej postrach organizacji a jeÅ›li tak,to jaka może go czekać kara.26O Jane na pewno nie mogli siÄ™ dowiedzieć.Nie ich sprawa, że prosiÅ‚ jÄ…, by pojechaÅ‚a z nim do Afganistanu.ZresztÄ… i takbÄ™dzie to zapewne caÅ‚a grupa: może jakaÅ› pielÄ™gniarka do pomocy Jean-Pier-re owi na miejscu; może jacyÅ› inni lekarze skierowani do różnych części kraju;dlaczego Jane nie mogÅ‚aby siÄ™ znalezć miÄ™dzy nimi? Nie byÅ‚a co prawda pielÄ™-gniarkÄ…, ale mogÅ‚aby przejść przyÅ›pieszony kurs, a jej wielkim atutem byÅ‚a zna-jomość farsi, narzecza jÄ™zyka perskiego, którym posÅ‚ugiwano siÄ™ w rejonie, doktórego udawaÅ‚ siÄ™ Jean-Pierre.MiaÅ‚ nadziejÄ™, że wyrazi zgodÄ™ i w imiÄ™ ideałów i żądzy przygód pojedziez nim.MiaÅ‚ nadziejÄ™, że zapomni tam o Ellisie i zakocha siÄ™ w pierwszym Euro-pejczyku, jaki nawinie siÄ™ jej pod rÄ™kÄ™.BÄ™dzie nim, ma siÄ™ rozumieć, Jean-Pierre.MiaÅ‚ również nadziejÄ™, że partia nigdy siÄ™ nie dowie, iż namówiÅ‚ jÄ… do wyjazduz pobudek osobistych.Nie musieli tego wiedzieć i nie mieli jak siÄ™ dowiedzieć tak mu siÄ™ przynajmniej wydawaÅ‚o.Być może siÄ™ myliÅ‚.Być może mieli do niegopretensje.Bzdura, powiedziaÅ‚ sobie.Nie zrobiÅ‚em nic zÅ‚ego a nawet gdyby, to nie bÄ™-dzie żadnej kary.To prawdziwe KGB, nie jakaÅ› mityczna instytucja, która napawalÄ™kiem prenumeratorów Reader s Digest.Raoul zaparkowaÅ‚ wóz.Zatrzymali siÄ™ przed drogÄ… czynszowÄ… kamienicÄ… narue de l Université.Poprzednie spotkanie z Leblondem również miaÅ‚o miejscetutaj.Wysiedli z samochodu i weszli do budynku.W korytarzu panowaÅ‚ mrok.WspiÄ™li siÄ™ po krÄ™tych schodach na pierwsze piÄ™-tro i zadzwonili do drzwi.Jak bardzo odmieniÅ‚o siÄ™ moje życie od chwili, kiedypo raz pierwszy stanÄ…Å‚em przed tymi drzwiami, pomyÅ›laÅ‚ Jean-Pierre.OtworzyÅ‚ im Monsieur Leblond.ByÅ‚ to niski, drobny, Å‚ysiejÄ…cy mężczyznaw okularach: w swoim ciemnoszarym garniturze i srebrnym krawacie wyglÄ…daÅ‚jak lokaj.WprowadziÅ‚ ich do pokoju z oknami wychodzÄ…cymi na tyÅ‚y posesji,w której odbywaÅ‚a siÄ™ poprzednia rozmowa wstÄ™pna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]