[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co?- Myślę, inspektorze, że można to nazwać złośliwą akupunkturą, wykonywaną za pomocą podskórnych strzał.Są w tym bardzo dobrzy.Okrucieństwo polega na odmawianiu śmierci, o którą błagasz.Kasdeya, wypełniając rozkaz, jako pierwszy przeszedł przez śluzę do wnętrza położonej w głębi metalowej komory.Wildheit zastanawiał się przez chwilę, dlaczego jeńców uwięziono w jarzmach, zamiast po prostu związać im ręce i nogi albo zakuć w kajdany.Teraz zrozumiał.Zakończenia jarzma umocowane zostały do metalowej ramy, którą podniesiono w górę tak, iż wszyscy zawiśli na ramionach z głowami na tej samej wysokości.Po dokonaniu tego, oprawcy wyszli z komory.Po chwili ze wszystkich ścian, z pokładu i z sufitu zaczęły tryskać gorące strumienie jakiegoś płynu.Ich uderzenia sprawiły, że nieszczęśnicy kołysali się jak kukły.- Cóż to jest, do diabła? - Wildheit przekrzykiwał przeraźliwy gwizd rozpylanej cieczy.- Połączenie upodlenia z odkażaniem i identyfikacją - Kasdeya z trudem odkrzyknął odpowiedź.- Zaraz będzie jeszcze ciekawiej.- Gdy rozpylacze przestały działać, komorę zaczął wypełniać jasny, słomkowy płyn.Jego poziom szybko się podnosił, a temperatura stawała się nie do zniesienia.Ciecz wydzielała organiczny, silny zapach, który drapał ich w gardle, utrudniając oddychanie.Pompowano go pod takim ciśnieniem, że od ścian komory odbijały się wysokie, rozkołysane fale.Jeńcom zaczęło grozić utopienie, gdyż poziom cieczy podniósł się aż do gardeł.Wskutek kolejnego, potężnego przypływu pompowanej cieczy, poziom jej wzrósł tak gwałtownie, że zakryła im głowy.Trwało to przez chwilę i byli już przeświadczeni, że się utopią, lecz ciecz równie szybko ustąpiła i nadeszła pora na wspomniany prze Kasdeyę proces identyfikacji.Wildheitowi udało się przetrzeć piekące oczy, spojrzał i aż dech.mu zaparło ze zdumienia - on i jego współtowarzysze ufarbowani zostali na świecący, żółtozłoty kolor.Wisieli teraz jak pozłacane posążki.To jeszcze nie był koniec.Wildheit wciąż uwięziony w jarzmie, został ustawiony na kole obrotowym, w świetle całej baterii reflektorów i poddany działaniu wielu urządzeń, które uznał za sprzęt do diagnostyki medycznej.Zespół ludzi badał wszystkich za pomocą sprawiającej szalony ból sondy, na którą reagował dosłownie każdy mięsień ciała.Wildheit, mimo iż oddzielony od reszty, chwilami mógł dojrzeć pozostałych, których poddawano identycznym zabiegom.Odczuwał szczególne współczucie dla Różdżki, gdyż i ona poddana była tej ciężkiej próbie.Wreszcie całą procedurę zakończono.Odprowadzono nad-inspektora do niedużej celi.Dano mu skąpe żółte ubranie, a jarzmo przytwierdzono do ściany, używając specjalnego uchwytu.Znajdował się on na takiej wysokości, że uwięziony, chcąc odciążyć ręce, musiał stać w niewygodnej pozycji na czubkach palców.Kasdeya i Penemue, pozłoceni i śmiertelnie przerażeni, poddawani byli tym samym katuszom, co Wildheit.Asbeela i Jequna umieszczono tu wkrótce potem, a Różdżkę wprowadzono trochę później.Z nich wszystkich tylko ona zachowywała równowagę i pewność siebie.Zawisła przed nimi jak złota nimfa, swoim opanowaniem wprowadzając spokój, łagodząc strach.- Dlaczego pomalowali nas na złoto? - spytał Wildheit Kasdeyę.- Przede wszystkim dlatego, że jest to jedyny kolor skóry, który dla narodów Ra nie jest naturalny.Historycznie symbolizuje degradację i ma związek z legendarnymi złotymi bestiami, które w prehistorii wniosły do natury ludzkiej prymitywne instynkty zwierzęce.Z psychologicznego punktu widzenia jest to perfidne usprawiedliwienie dla zbrodni.Ra nie czują wyrzutów sumienia maltretując i zabijając złotą ofiarę.Fakt, że sami przedtem ją pomalowali na ten kolor, jest oczywiście przemilczany i ignorowany.- Nadaj komuś złe imię, a będziesz mógł go powiesić - skomentował Wildheit.- Ach! Możesz być szczęśliwy, jeżeli cię powieszą.Ra nie lubią tak pobłażać swym wrogom.13.Po upływie godziny ogromny statek ruszył.Narastające odgłosy pracy silników przekroczyły i w końcu próg słyszalności.Wildheit podejrzewał, że przelatywali z powrotem przez styk wszechświatów.Przynajmniej z tego był zadowolony, ponieważ tylko Ra posiadali możliwości przetransportowania go w bliskie sąsiedztwo Broni Chaosu.Uwięziony i skrępowany, nie mógł sobie wyobrazić, jakim cudem zdoła wykonać swoje zadanie.Reakcja Ra na przewidywane katalityczne oddziaływanie Różdżki i jego samego dowodziła wyraźnie, że pisane im było zadać potężny i rozstrzygający cios.A cóż mogło być bardziej rozstrzygające niż zniszczenie Broni Ghaosu?Już od dawna czuli się dość osobliwie, tak samo, jak na statku Kasdei w czasie zbliżania się do granicy prędkości światła.Tym razem jednak, gdy wnikali w strukturę świetlnego muru, doznania okazały się o wiele silniejsze.Stali w niewygodnej pozycji, na czubkach palców, co znacznie powiększało ich cierpienia.Wszyscy odczuli ulgę, gdy ogromny statek wśliznął się wreszcie w przestrzeń pomiędzy wszechświatami i nieznośne doznania ustały.Zaraz potem Jequn, Asbeel, Penemue i Kasdeya zostali wyprowadzeni przez strażników.- Co widzisz we wzorach, Różdżko? - spytał Wildheit, przygryzając wargi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl