[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byli zbyt silni, aby dążyć do wojny miÄ™dzy sobÄ…, ale do konfliktu doprowadzili pomniejsi magowie, wiedzeni wÅ‚asnymi ambicjami.Wojna trwaÅ‚a caÅ‚e wieki.Ta wojna nie ze wszystkim byÅ‚a zÅ‚a.Nikt nie zginÄ…Å‚.w każdym razie nie umarÅ‚ na zawsze.ByliÅ›my wtedy niczym mÅ‚odzi bogowie i z ran odniesionych w bitwie, chociaż sprawiaÅ‚y cierpienie, można siÄ™ byÅ‚o wylizać.Ale z czasem nauczyliÅ›my siÄ™ desperackich sztuk dyplomacji i kÅ‚amstwa, i podstÄ™pu, udawania czÅ‚owieczeÅ„stwa i honoru.Potem nauczyliÅ›my siÄ™ jeszcze nieufnoÅ›ci i nasza magia staÅ‚a siÄ™ potężniejsza.Wojna zaczęła pociÄ…gać za sobÄ… ofiary.Przeciwnicy doszli do wniosku, że albo muszÄ… dobrze żyć ze sobÄ…, albo starać niszczyć siÄ™ nawzajem.ZÅ‚otego Å›rodka nie byÅ‚o.ZakorzeniÅ‚y siÄ™ gÅ‚Ä™boko wszystkie przewrotne uciechy czerpane z prowadzenia walki - przyjemność z pokonania wroga, z klÄ™ski z rÄ…k silniejszego, z tragedii i straty, z walki i zwyciÄ™stwa.To silne odczucia i nawet ,teraz tkwiÄ… gdzieÅ› gÅ‚Ä™boko w naszej podÂÅ›wiadomoÅ›ci.Michael skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Powieki miaÅ‚ na wpół przymkniÄ™te.Nie spaÅ‚, ale nie musiaÅ‚ patrzeć na Lin Piao, żeby chÅ‚onąć jego opowieść.- A te inne rasy.w co zmieniÅ‚ Je Tonn?- WÅ‚aÅ›nie do tego dochodzÄ™.W koÅ„cu odkryto, jak zadawać Å›mierć.Zadawać Å›mierć tak, aby zabity nigdy już nie PowróciÅ‚ na ZiemiÄ™.Wszyscy mieli wtedy nieÅ›miertelne dusze, ale byliÅ›my przykuci do Ziemi takimi żądzami, że Å›mierć budziÅ‚a odrazÄ™.I tak rozpoczęła siÄ™ wojna nie na żarty.OddychaÅ‚o siÄ™ nienawiÅ›ciÄ…, żyÅ‚o niÄ…, tarzaÅ‚o w niejByli już zwyciÄ™zcy i pokonani.Pokonanych traktowano źle.Kiedy ludzie pod wodzÄ… maga Manusa odnieÅ›li zwyciÄ™stwo nad Sidhami, naÅ‚ożyli na nich najcięższÄ… z pokut - odarli Sidhów z dusz.A kiedy Sidhowie, wzmocnieni groźbÄ… caÅ‚kowitego wygiÂniÄ™cia, wziÄ™li górÄ™ nad ludźmi, mag Tonn poÅ‚ożyÅ‚ wojnie kres.Sidhowie nie mieli możliwoÅ›ci pozbawienia nas nieÅ›miertelnoÅ›ci, ale zdoÅ‚ali nas wtÅ‚oczyć w upokarzajÄ…ce ksztaÅ‚ty.Spryggla, wyznawcy Dedala, zawsze byli dumni z pracy, jakÄ… mogli wykonyÂwać rÄ™kami, a wiÄ™c Tonn zabraÅ‚ im rÄ™ce i umieÅ›ciÅ‚ ich tam, gdzie nie trzeba byÅ‚o budować - w morskich gÅ‚Ä™binach.Stali siÄ™ wielorybami i delfinami.Ludzie zostali przemienieni w maleÅ„kie ryjówki, co miaÅ‚o oddawać ich prawdziwy charakter.PozostaÅ‚e rasy przemieniono w jeszcze inne zwierzÄ™ta.Dusze niektórych podzielono miÄ™dzy miliony, a nawet miliardy mniejszych form, jak na przykÅ‚ad dusze Urgów, których przemieniono w jeden z ichwÅ‚asnych tworów, w karaluchy.Ludzie Auma, Cledarowie, byli twórcami muzyki, a wiÄ™c Sidhowie ukradli im ich sztukÄ™ i ogÅ‚osili swojÄ….Potem zamienili Auma i caÅ‚y jego rodzaj w ptaki.Michael zamknÄ…Å‚ oczy, ale wsÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ pilnie w każde sÅ‚owo.- Ze wszystkich ras Sidhowie zachowali tylko garstkÄ™ SprygÂglów, żeby dla nich budowaÅ‚a.Pozwolili nam żyć w komforcie i z czasem pogodziliÅ›my siÄ™ z losem.Dano nam pracÄ™.Moich przodków zabrali ze sobÄ… do gwiazd i budowaliÅ›my tam wielkie dzieÅ‚a.W koÅ„cu wrócili na ZiemiÄ™ i wtedy ja siÄ™ urodziÅ‚em.- Ile masz lat? - spytaÅ‚ Michael,Nie wiem odparÅ‚ Lin Piao.Ile czasu upÅ‚ynęło na Ziemi?Michael otworzyÅ‚ oczy.- SkÄ…d mam wiedzieć?- Może coÅ› ci opiszÄ™, a ty postarasz siÄ™ to okreÅ›lić.Otóż kiedy ostatni raz byÅ‚em na Ziemi, rzÄ…dziÅ‚ tam najwiÄ™kszy wÅ‚adca wszechczasów.- RozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce, w jego gÅ‚osie pojawiÅ‚a siÄ™ nutka ironii.- Kto to byÅ‚?- ByÅ‚ z rodu Dżyngis Chana.NazywaÅ‚ siÄ™ Kubla.RzÄ…dzÄ…c wielkÄ… krainÄ… rozciÄ…gajÄ…cÄ… siÄ™ od morza do morza, reprezentowaÅ‚ nowÄ… potÄ™gÄ™ ludzi, którzy znowu wznieÅ›li siÄ™ ponad żaÅ‚osnych Sidhów.To byÅ‚o chyba jakieÅ› siedemset lat temu - powiedziaÅ‚ Michael.- A wiÄ™c liczÄ™ sobie trzy tysiÄ…ce siedemset lat ziemskiego czasu.A ile lat masz ty?- SzesnaÅ›cie - odparÅ‚ Michael.ZaczÄ…Å‚ siÄ™ Å›miać i krztusić.Lin Piao machnÄ…Å‚ wielkodusznie rÄ™kÄ….- A mimo to tu jesteÅ›, podróżujesz po Królestwie wolny i niezależny.ZdumiewajÄ…ce.WyglÄ…dasz na zmÄ™czonego, mój przyjacielu, i nadciÄ…ga wieczór.Chyba powinieneÅ› odpocząć.- Już tak późno?- Czas w Królestwie nadal ciÄ™ zaskakuje? Moi sÅ‚udzy przygoÂtujÄ… ci sypialniÄ™.- Jak trafiÅ‚eÅ› do Królestwa? Dlaczego opuÅ›ciÅ‚eÅ› ZiemiÄ™? - O tym jutro - powiedziaÅ‚ Lin Piao.Michael podszedÅ‚ za nim do Å›ciany.Spryggla odsunÄ…Å‚ pÅ‚ytÄ™, za którÄ… kryÅ‚ siÄ™ kolejny ciemny korytarz.W maÅ‚ej, skromnie umeblowanej komnacie, namisternie plecionych matach z sitowia spoczywaÅ‚y puchowe.mateÂrace, a na pobliskim stoliczku pÅ‚onęła migotliwym Å›wiatÅ‚em wysoka Å›wieca na szklanym spodku.Obok staÅ‚a taca z zimnÄ… herbatÄ… i ciasteczkami.- To na noc, gdyby trwaÅ‚a dÅ‚użej, niż siÄ™ spodziewasz, i poczuÅ‚byÅ› głód.Pomieszczenie byÅ‚o najbardziej luksusowe z tych, jakie Michael widziaÅ‚ w Królestwie.PoÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ na materacu, przykryÅ‚ pod brodÄ™ kocem i w kilka sekund zasnÄ…Å‚.Jakże ten czÅ‚owiek patrzy ÂSza! Pst!Na równinie bez snów, wÄ™drowcyPodróż, zaciÅ›niÄ™te powieki; sÅ‚uchajÄ… Kapania gÅ‚osów.DzieciRosnÄ…, odrzucajÄ… żużle, popioÅ‚y.Judasze w nas zwłóczÄ…, dulczÄ…; Judasze w was dulczÄ…, zwłóczÄ…; Obcym sÅ‚owem z nie-snu kÅ‚ujÄ… DulczÄ…, zwłóczÄ…, a wciąż knujÄ….*Michael zerwaÅ‚ siÄ™ nagle rozbudzony, drżąc na caÅ‚ym ciele.Instynkt ostrzegaÅ‚ go przed wielkim niebezpieczeÅ„stwem.CaÅ‚y byÅ‚ mokry od potu; wilgotne byÅ‚y materac i koc.Wypalona już do poÅ‚owy Å›wieca zamigotaÅ‚a, spÅ‚oszona jego niespokojnym odÂdechem, wprawiajÄ…c w rozdygotany taniec pobliskie, szare Å›ciany.OdwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™ i po drugiej stronie komnaty ujrzaÅ‚ jednego ze zÅ‚otych sÅ‚użących stojÄ…cego w odlegÅ‚oÅ›ci niespeÅ‚na metra od posÅ‚ania, z gÅ‚owÄ… skrytÄ… w cieniu.Michael siÄ™gnÄ…Å‚ po Å›wiecÄ™ i uniósÅ‚ jÄ… w górÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]