[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pracowała w piwiarniach, tanich restauracjach i barach z hamburgerami.Na zawsze zachowała w pamięci, jak jego pieluszki cuchnęły smażoną cebulą, jak go odstawiła na zaplecze w „Księciu Clarence”, niczym potajemnego, dwuletniego pijaka; zachowała w pamięci jego cierpliwe, baczne spojrzenie, gdy lustrował wzrokiem ociekającego potem kucharza, zabieganego kelnera, klnącego woźnicę z browaru.Pracodawcy często wciskali jej różne smakołyki, żeby podkar-miła delikwenta.Ubierała go z nieregularną pomocą wujka Leslie, który wrócił z Ameryki do Luton i zamiast racji żywnościowych, przysyłał teraz paczki z odzieżą.Niektóre z ubranek trzeba było trochę przerobić.Gdy Gregory skończył pięć lat, dostał na urodziny dwurzędowy garnitur wieczorowy, obwód w klatce piersiowej 42 cale, marszczoną wieczorową koszulę i szkarłatny cylinder.Gregory mało się naprzykrzał.Wyrósł na spokojnego, biernego chłopca, jego ciekawość świata powściągał lęk; wolał patrzeć, jak inne dzieci się bawią, niż się do nich przyłączyć.Mieszkali w średniej wielkości miastach - z dworcem autobusowym, ale bez katedry.Jean myślała nieufnie o małych dziurach, gdzie wszyscy się znają, lecz i wielkie aglomeracje traktowała ostrożnie.Mieszkania wynajmowali; z nikim się nie przyjaźnili; Jean chciała zapomnieć o Michaelu.Gregory nigdy nie narzekał na wędrowny styl bycia, a gdy pytał o ojca, otrzymywał odpowiedzi dość zgodne z prawdą, z aluzjami do surowych wychowawców w swych poprzednich szkołach.Z początku często się przeprowadzali.Niemal każdemu napotkanemu policjantowi przyglądała się z nerwową podejrzliwością, jakby Michael postawił w stan pogotowia wszystkie posterunki w kraju.Gdy stójkowy chylił głowę ku wyłogom munduru i zaczynał się zwierzać krótkofalówce, Jean widziała Michaela siedzącego w jakimś podziemnym centrum dowodzenia jak Winston Churchill.Wyobrażała sobie swoją twarz na plakatach rozjaśnionych niebieskim światłem reflektorów.Michael posiada jej namiary i każe ją sprowadzić do siebie.Każe ją przywieźć wozem drabiniastym.Zawieszą im tabliczki na szyjach i wszyscy wieśniacy po drodze wyjdą z domów, by obrzucić marnotrawną żonę wyzwiskami.Jean przypomniała sobie z sarkazmem wskazówkę z poradnika małżeńskiego: zawsze uciekaj.Albo odbiorą jej Gregory’ego; tego się naprawdę bała.Michael powie, że odeszła od niego i nie nadaje się do wychowywania dziecka; właśnie, w końcu dopnie swego i uzna ją za zdefektowaną.Powie, że jest nieodpowiedzialna, że go zdradzała.Zabiorą jej syna, Gregory zamieszka z Michaelem.Michael zgodzi sobie kochankę, oficjalnie jako osobę do prowadzenia domu.Ludzie we wsi pochwalą go za wyrwanie syna ze szponów włóczęgostwa i prostytucji.Powiedzą, że Jean ma w sobie cygańską krew.Więc ciągle uciekali.Musieli uciekać, a Jean nie mogła mieć kochanków.Po prawdzie nie chciała tego, może się bała; co takiego powiedział Prosser? Że jak się człowiek raz sparzy.? Bała się, że jeśli będzie miała kochanków, odbiorą jej Gregory’ego.Wiedziała z gazet, że takie przypadki się zdarzają.Więc kiedy mężczyźni ją podrywali lub wyglądali na chętnych, a szczególnie kiedy ona miała ochotę, żeby ją podrywali, zaczynała niezbyt nachalnie grać cnotkę; bawiła się odpustową mosiężną obrączką ślubną, wołała do siebie Gregory’ego.Zaniedbała swój wygląd, nie broniła się przed coraz liczniejszymi pasemkami siwizny.Coś w niej tęskniło za czasami, kiedy nie będzie się musiała przejmować tymi sprawami.Michael jej nie ścigał.Wiele lat później dowiedziała się, że co jakiś czas dzwonił do wujka Lesliego i wymógłszy na nim obietnicę, że zachowa milczenie, pytał o najświeższe wiadomości.Gdzie mieszkają, jak Gregory radzi sobie w szkole.Nigdy nie prosił, żeby wrócili.Nie zgodził sobie kochanki ani nawet gospodyni.Umarł na zawał serca w wieku pięćdziesięciu pięciu lat, a Jean ubiegając się o spadek, potraktowała go jako alimenty.Gdy Gregory miał dziesięć lat, dostał od wujka Lesliego na Gwiazdkę model samolotu do składania.Po wojnie Leslie wrócił do Anglii pełen opowieści, którymi chętnie się dzielił, o fascynujących i niebezpiecznych dokonaniach.Bajdy swe rozpoczynał, kładąc palec na ustach, aby wskazać, że sprawy, o których będzie mowa, są nadal ściśle poufne.Dziś Jean stwierdzała jednak, że ma dosyć męskich przygód.A może wyrosła już z wujka Lesliego; choć to bezlitosna reguła, nie można być zawsze tym samym wujkiem.Lubiła Lesliego, ale nie było sensu dalej uprawiać dziecinnych zabaw.Coraz częściej ogarniało ją zniecierpliwienie i mówiła: „Och, Leslie, zamknij się wreszcie”, gdy opowiadał Gregory’emu, jak to w czterdziestym trzecim sterował mikrookrętem podwodnym przez Kanał, ubił niemieckiego wartownika na plaży koło Dieppe, pokonał nadmorską skałę, wysadził w powietrze lokalną fabrykę ciężkiej wody, sfrunął z powrotem na plażę i pożeglował w morze.Gdy opisywał bezgwiezdną noc i zmarszczki na wodzie podczas ponownego zanurzenia w mroczne otchłanie, Jean mamrotała „Och Leslie, zamknij się wreszcie”, choć widząc dwie rozczarowane twarze wiedziała, że jest niesprawiedliwa.Dlaczego pozbawia Gregory’ego tego, co ją samą tak kiedyś cieszyło? Chyba dlatego, że Leslie zmyśla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]