[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To wÅ‚aÅ›nie znaczy być ojcem - mówiÅ‚ sobie Alvin.- Jestem dobrym ojcem.I byÅ‚a to prawda, chociaż od czasu do czasu Joe z nadziejÄ… pytaÅ‚ matkÄ™:- MyÅ›lisz, że tata zechce grać tÄ™ historyjkÄ™?- Tata po prostu nie lubi udawać.PodobajÄ… mu siÄ™ twoje histoÂryjki, ale nie lubi brać w nich udziaÅ‚u.W tysiÄ…c dziewięćset osiemdziesiÄ…tym trzecim roku Joe skoÅ„czyÅ‚ pięć lat i poszedÅ‚ do szkoÅ‚y.Tego samego roku doktor Bevis stworzyÅ‚ bakteriÄ™, która żyÅ‚a na kwaÅ›nych osadach i neutralizowaÅ‚a je.W tyÂsiÄ…c dziewięćset osiemdziesiÄ…tym siódmym Joe opuÅ›ciÅ‚ szkoÅ‚Ä™, ponieÂważ umiaÅ‚ wiÄ™cej niż jego nauczyciele.DokÅ‚adnie w tym samym czaÂsie doktor Bevis zaczaj hodować swojÄ… bakteriÄ™ na skalÄ™ przemysÅ‚owÄ…, żeby używać jej do punktowego czyszczenia obiektów w kwaÅ›nej wodzie, i zarabiaÅ‚ na tym pieniÄ…dze.WÅ‚adze uniwersytetu przeraziÅ‚y siÄ™ nagle, że Bevis może odejść z uczelni i odebrać jej swoje imiÄ™, by żyć z dochodu osiÄ…ganego z hodowli bakterii.OtrzymaÅ‚ wiÄ™c laboraÂtorium i dwudziestu asystentów, sekretarki i asystenta do spraw admiÂnistracyjnych.Od tego czasu doktor Bevis mógÅ‚ spÄ™dzać czas na roÂbieniu tego, co najbardziej lubiÅ‚.LubiÅ‚ zaÅ› mieć pewność, że badania trwajÄ… i sÄ… prowadzone tak starannie i metodycznie, jak trzeba, i w zaaprobowanym przez nieÂgo kierunku.Potem wracaÅ‚ do domu i zamieniaÅ‚ siÄ™ w profesora wyÂkÅ‚adajÄ…cego w prywatnej uczelni swego syna.Dla Alvina to byÅ‚ okres sielanki.Dla Joego ten okres byÅ‚ piekÅ‚em.Joe kochaÅ‚ ojca, żeby nikt nie miaÅ‚ wÄ…tpliwoÅ›ci.BawiÅ‚a go naÂuka i wspaniale spÄ™dzaÅ‚ czas, czytajÄ…c PochwaÅ‚Ä™ gÅ‚upoty po Å‚acinie, powtarzajÄ…c sÅ‚ynne eksperymenty i wymyÅ›lajÄ…c wÅ‚asne.Wystarczy wspomnieć, że Alvin nigdy nie miaÅ‚ magistranta, który tak szybko pojmowaÅ‚ nowe idee ani tak chÄ™tnego do wymyÅ›lania wÅ‚asnych.SkÄ…d Alvin mógÅ‚ wiedzieć, że na jego oczach syn kona z gÅ‚odu?A tak siÄ™ dziaÅ‚o, bo kiedy ojciec wróciÅ‚ do domu, Joe i matka nie mogli grać.Zanim Alvin zabraÅ‚ syna ze szkoÅ‚y, Joe czytywaÅ‚ razem z matkÄ… książki.Connie przez caÅ‚y dzieÅ„ czytaÅ‚a Dziwne losy Jane Eyre, a Joe czytaÅ‚ tÄ™ samÄ… książkÄ™ w szkole, chowajÄ…c jÄ… pod SÄ…siadami i przyÂjaciółmi.Homer.Chaucer.Shakespeare.Twain.Mitchell.Galsworthy.Elswyth Thane.Potem, po powrocie Joego ze szkoÅ‚y, na kilka cennych godzin, zanim ojciec przyszedÅ‚ z pracy, syn i matka stawali siÄ™ Ashleyem i Scarlett, Tibby i Julianem, Huckiem i Jimem, Walterem i GryzeldÄ… albo Odyseuszem i Kirke.Joe nie wyznaczaÅ‚ już ról, jak wówczas, gdy byÅ‚ maÅ‚y.Oboje wiedzieli, co czytajÄ… i żyli tak, jak w epoce, w której dziaÅ‚a siÄ™ akcja książki.Każde z nich musiaÅ‚o zgadÂnąć na podstawie zachowania drugiego, jakÄ… rolÄ™ wybraÅ‚o danego dnia.Chwila, w której Connie zdobywaÅ‚a siÄ™ wreszcie na to, by rozÂszyfrować imiÄ™ Joego lub gdy on odgadywaÅ‚, jakÄ… postaciÄ… jest matÂka, byÅ‚a chwilÄ… tryumfu.Przez wszystkie lata ich zabawy Joe nigdy nie wcieliÅ‚ siÄ™ w tÄ™ samÄ… osobÄ™; zawsze też każde z nich zdoÅ‚aÅ‚o odÂgadnąć rolÄ™ odgrywanÄ… przez drugie.Teraz Alvin wróciÅ‚ do domu i poÅ‚ożyÅ‚ kres zabawie.HistoriÄ… popieraÅ‚.KÅ‚amstwa i pozy - nie.Alvinowi wydawaÅ‚o siÄ™, że wreszÂcie nastaÅ‚a radość, podczas gdy dla Joego i Connie radość wÅ‚aÅ›nie umarÅ‚a.Å»ycie matki i syna staÅ‚o siÄ™ ciÄ…giem aluzji, cytowaniem sobie nawzajem fraz z książek i dyskretnym odgrywaniem ról bez wspoÂminania imion.Tak perfekcyjnie wywiÄ…zywali siÄ™ ze swojego zadaÂnia, że Alvin nie zorientowaÅ‚ siÄ™, co robili.Czasami miaÅ‚ wrażenie, że coÅ› siÄ™ dzieje, ale tego nie rozumiaÅ‚.- Co to za pogoda, jak na styczeÅ„? - rzekÅ‚ pewnego dnia Alvin, spoglÄ…dajÄ…c przez okno na strugi deszczu.- WspaniaÅ‚a - odparÅ‚ Joe, a potem, majÄ…c na myÅ›li Opowieść kupca, rzekÅ‚ z uÅ›miechem do matki: - W maju chodzimy po drzeÂwach.- Co? - zdziwiÅ‚ siÄ™ Alvin.- Co to ma do rzeczy?- Po prostu lubiÄ™ chodzić po drzewach.- To zależy - dodaÅ‚a Connie - czy sÅ‚oÅ„ce Å›wieci w oczy.Gdy matka wyszÅ‚a z pokoju, Joe niewinnie spytaÅ‚ o coÅ› z teoloÂgii i Alvin zapomniaÅ‚ o dziwnej wymianie zdaÅ„.Albo raczej usiÅ‚owaÅ‚ zapomnieć.Nie byÅ‚ gÅ‚upcem.Chociaż Joe i Connie prowadzili swojÄ… grÄ™ bardzo dyskretnie, stopniowo zorienÂtowaÅ‚ siÄ™, że nie zna jÄ™zyka, którym mówi siÄ™ w jego wÅ‚asnym domu.ByÅ‚ na tyle oczytany, że czasem chwytaÅ‚ jakÄ…Å› aluzjÄ™.Zamiana ludzi w Å›winie.Dotykanie różdżkÄ….- Szczerze mówiÄ…c, nic mnie to nie obchodzi - myÅ›laÅ‚ Alvin.WtrÄ™ty, które nie pasowaÅ‚y do rozmowy, dziwnie brzmiÄ…ce fraÂzy.Im bardziej zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™ z tego, że żona i syn porozuÂmiewajÄ… siÄ™ swoim wÅ‚asnym, prywatnym jÄ™zykiem, tym bardziej czuÅ‚ siÄ™ osamotniony.Jego lekcje z Joem nie byÅ‚y już ekscytujÄ…ce, teraz panowaÅ‚a na nich atmosfera sztucznoÅ›ci, jakby obaj odgrywali role.Jakby brali udziaÅ‚ w jakiejÅ› historyjce.W historyjce o kochajÄ…cym ojcu-nauczycielu oraz jego pilnym i zdolnym synu-uczniu.Okres ten, najlepszy w życiu Alvina, cieszyÅ‚ go bardziej niż jakiekolwiek żyÂcie, które stworzyÅ‚ w laboratorium, dziaÅ‚o siÄ™ tak jednak tylko dopóÂki wierzyÅ‚, że uczy syna naprawdÄ™.Teraz zobaczyÅ‚, że to jedynie gra.Prawdziwe życie jego syna toczyÅ‚o siÄ™ gdzie indziej.Przed laty nie lubiÅ‚em odgrywać ról, które mi dawaÅ‚, myÅ›laÅ‚ Alvin.A czy jemu podoba siÄ™ rola, którÄ… ja mu wyznaczyÅ‚em?- NauczyÅ‚em ciÄ™ już wszystkiego, czego mogÅ‚em - powiedziaÅ‚ Alvin pewnego dnia przy Å›niadaniu.- OczywiÅ›cie poza biologiÄ….PokierujÄ™ wiÄ™c twoimi studiami przyrodniczymi, a do wszystkich innych przedmiotów zatrudniÄ™ wybitnych studentów z różnych wyÂdziałów uniwersytetu.Każdego dnia bÄ™dzie przychodziÅ‚ inny.Joe spojrzaÅ‚ na niego nieprzeniknionym, niewidzÄ…cym wzroÂkiem.- To znaczy, że już nie bÄ™dziesz mnie uczyÅ‚?- Nie mogÄ™ nauczyć ciebie tego, czego sam nie umiem - odparÅ‚ Alvin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]