[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Może pana zaprowadzić do domu?- Nie.- zaprotestowaÅ‚ Mrowca.- A jednak może.bo pan ledwo trzyma siÄ™ na nogach.Mrowca nie miaÅ‚ siÅ‚y wydobyć z siebie gÅ‚osu.ZaprzeczyÅ‚ tylko ruchem gÅ‚owy.ZachwiaÅ‚ siÄ™.Drobnymi kroczkami doszedÅ‚ do pÅ‚otu i oparÅ‚ siÄ™ oÅ„ plecami.Nic już nie widziaÅ‚.Przed oczami lataÅ‚y mu szare i różowe pÅ‚aty, rÄ™ka przestaÅ‚a boÂleć, owÅ‚adnęła nim ogromna sÅ‚abość.UsÅ‚yszaÅ‚ tylÂko warkot odjeżdżajÄ…cej taksówki, a potem wokół zapanowaÅ‚a ciemność i cisza.StaÅ‚ tak dÅ‚ugÄ… chwiÂlÄ™ oparty plecami o ogrodzenie, z gÅ‚owÄ… opuszczoÂnÄ… na piersi, z rÄ™kami zwisajÄ…cymi bezwÅ‚adnie.Nie czuÅ‚ nawet, że rana znowu zaczęła broczyć, a krew ciężkimi kroplami kapaÅ‚a na mokre pÅ‚yty chodnika.Naraz ogarnÄ…Å‚ go straszliwy lÄ™k.ZdawaÅ‚o mu siÄ™, że wokół niego wszystko szarzeje w sypiÄ…cy siÄ™ popiół, a jego ciaÅ‚o nasiÄ…ka oÅ‚owianym ciężaÂrem.I nagle zrozumiaÅ‚, że coÅ› siÄ™ koÅ„czy.JeszÂcze tylko musi dobrnąć do domu.Jeszcze oddać JÄ™drkowi to, co przyniósÅ‚ z Polski.Jeszcze tylÂko.Z nadludzkim wysiÅ‚kiem wyprostowaÅ‚ siÄ™.TrzymajÄ…c siÄ™ zdrowÄ… rÄ™kÄ… sztachet pÅ‚otu, zaczÄ…Å‚ wolno przesuwać siÄ™ ku furtce.DotarÅ‚ do niej.PchnÄ…Å‚ jÄ… i caÅ‚ym ciężarem wtoczyÅ‚ siÄ™ do ogroÂdu.ByÅ‚by zapewne runÄ…Å‚, gdyby siÄ™ nie przytrzyÂmaÅ‚ klamki.ZatoczyÅ‚ siÄ™ razem z furtkÄ… i znoÂwu wzdÅ‚uż ogrodzenia jÄ…Å‚ przesuwać siÄ™ ku widÂniejÄ…cej w dali werandzie.ZdawaÅ‚o mu siÄ™, że okna domu sÄ… gdzieÅ› daleko, daleko, na koÅ„cu niezmierzonej drogi.ParÅ‚ jednak naprzód krok za krokiem, jak gdyby przedzieraÅ‚ siÄ™ przez nieÂwidzialnÄ… zasÅ‚onÄ™.Jeszcze trzy kroki.jeszcze dwa.jeszcze jeden.Już jest przy schodkach proÂwadzÄ…cych na werandÄ™.Wtem potknÄ…Å‚ siÄ™ o stoÂpieÅ„ i runÄ…Å‚ na twarz.GÅ‚owÄ… uderzyÅ‚ o drzwi.ChciaÅ‚ siÄ™ podnieść, lecz zanim dźwignÄ…Å‚ siÄ™ na kolana, znowu osunÄ…Å‚ siÄ™ na stopnie.LeżaÅ‚ chwilÄ™ w zupeÅ‚nym omdleniu.I znowu jasna jak bÅ‚yskawica myÅ›l przemknęła przez jego umysÅ‚:"MuszÄ™ dojść do JÄ™drka.MuszÄ™." PodźwignÄ…Å‚ siÄ™ na klÄ™czki.ZaczÄ…Å‚ Å‚omotać w zamkniÄ™te drzwi.2JÄ™drek Bukowy po peÅ‚nej nieoczekiwaÂnych zdarzeÅ„ wyprawie do Polski w styczniu 1941 roku, kiedy to wraz z Wichniewiczem odbiÂli z pociÄ…gu uwiÄ™zionego Lasaka, wróciÅ‚ do BudaÂpesztu i zamieszkaÅ‚ u Ewy Varfalvi.PuÅ‚kownik ObertyÅ„ski zgodziÅ‚ siÄ™ na to, zwÅ‚aszcza że Ewa z wielkim poÅ›wiÄ™ceniem pomagaÅ‚a kurierom w BuÂdapeszcie.Stworzono wiÄ™c u niej zapasowÄ… bazÄ™, gdzie w razie potrzeby nocowali kurierzy udajÄ…cy siÄ™ w drogÄ™ do Polski i Å‚Ä…cznicy przybywajÄ…cy do Budapesztu z innych krajów.WÅ‚adek Mrowca, wyruszajÄ…c do Zakopanego, zatrzymaÅ‚ siÄ™ również u Varfalvich.Nie wiÄ™c dziwnego że teraz, kiedy znalazÅ‚ siÄ™ w Å›miertelÂnym niebezpieczeÅ„stwie, tutaj wÅ‚aÅ›nie szukaÅ‚ schronienia.W nocy, kiedy Mrowca przyjechaÅ‚ do BudaÂpesztu, Ewa miaÅ‚a dyżur w szpitalu, a babci VarÂfalvi nie byÅ‚o w Budapeszcie; wyjechaÅ‚a do roÂdziny do Veszprem.JÄ™drek Bukowy spaÅ‚ jak zwykÅ‚e na poddaszu.W gÅ‚Ä™bi nocy obudziÅ‚ go Å‚omot.KtoÅ› gÅ‚oÅ›no dobijaÅ‚ siÄ™ do drzwi.WyrwaÂny ze snu, zbiegÅ‚ szybko na dół, przeszedÅ‚ na weÂrandÄ™.Kiedy zbliżaÅ‚ siÄ™ do drzwi, Å‚omot ucichÅ‚ nagle.Bukowy zajrzaÅ‚ przez zroszone szyby, lecz nikogo nie zobaczyÅ‚.ZdziwiÅ‚ siÄ™, gdyż przed chwilÄ… sÅ‚yszaÅ‚ wyraźnie natarczywe dobijanie siÄ™ do drzwi.ZapaliÅ‚ Å›wiatÅ‚o.PodszedÅ‚ ostrożnie do drzwi.ChciaÅ‚ uchylić, lecz nie ustÄ…piÅ‚y.PchnÄ…Å‚ je mocniej, w Å›wietle smugi Å›wiatÅ‚a ujrzaÅ‚ leżąceÂgo na stopniach mężczyznÄ™.Nie poznaÅ‚ go w pierwszej chwili.- Kto tam? - zawoÅ‚aÅ‚ przytÅ‚umionym gÅ‚osem.Mężczyzna nie odpowiedziaÅ‚.LeżaÅ‚ nieruchomo.W smudze Å›wiatÅ‚a widać byÅ‚o jego skulone plecy.Bukowy mocniej pchnÄ…Å‚ drzwi.ChcÄ…c je otworzyć, musiaÅ‚ tamtego zepchnąć ze stopni.Potem przeciÂsnÄ…Å‚ siÄ™ ostrożnie przez uchylone drzwi i wydostaÅ‚ siÄ™ na zewnÄ…trz.Wtedy targnÄ…Å‚ nim ogromny nieÂpokój.Po sportowej wiatrówce, spodniach i butach wnioskowaÅ‚, że to ktoÅ› ze swoich.ZdjÄ™ty przerażeÂniem, pochyliÅ‚ siÄ™ nad leżącym, chwyciÅ‚ go za raÂmiona, uniósÅ‚ i odwróciÅ‚ twarzÄ… do Å›wiatÅ‚a.Wtedy dopiero go poznaÅ‚.- WÅ‚adek, WÅ‚adek.- wyszeptaÅ‚.Mrowca zwisaÅ‚ bezwÅ‚adnie.Jego wynÄ™dzniaÅ‚a, twarz byÅ‚a trupio blada, na wpół otwarte oczy nie zdradzaÅ‚y życia, usta nie chwytaÅ‚y oddechu.BuÂkowy uniósÅ‚ go wyżej, nogÄ… otworzyÅ‚ szerzej drzwi i wciÄ…gnÄ…Å‚ Mrówce na werandÄ™.Tutaj poÂÅ‚ożyÅ‚ go na podÅ‚odze.Szybkimi ruchami podciÄ…ÂgnÄ…Å‚ wiatrówkÄ™.Wtedy zobaczyÅ‚ zalanÄ… krwiÄ… koÂszulÄ™ i rÄ™kÄ™ przewiÄ…zanÄ… flanelowÄ… szmatÄ….Z rany broczyÅ‚a jeszcze krew.- WÅ‚adek.WÅ‚adek.- szeptaÅ‚ w trwożnym uniesieniu.Ale Mrowca nie reagowaÅ‚ na jego sÅ‚oÂwa.JÄ™drka ogarnęła panika.Nie chciaÅ‚ uwierzyć, że jego najlepszy przyjaciel nie żyje.UniósÅ‚ go, oparÅ‚ jego gÅ‚owÄ™ o swe ramiÄ™ i zaczÄ…Å‚ masować siÂnÄ… twarz.- WÅ‚adek, co ci siÄ™ staÅ‚o?.WÅ‚adek, odezwij siÄ™!.WÅ‚adziu.- Naraz spojrzaÅ‚ w wyÂwrócone, półprzymkniÄ™te oczy i zobaczyÅ‚ w nich martwy i szklisty blask.ZrozumiaÅ‚, że nic go już nie uratuje.UÅ‚ożyÅ‚ go na podÅ‚odze, a na zbroczony krwiÄ… brzuch naciÄ…gnÄ…Å‚ sztywny brezent wiatrówÂki.I nagle ogarnÄ…Å‚ go straszliwy żal.ObjÄ…Å‚ MrowcÄ™ i zapÅ‚akaÅ‚ gorÄ…co, boleÅ›nie.*DzieÅ„ byÅ‚ mroczny.Chmury kÅ‚Ä™bami przewaÂlaÅ‚y siÄ™ pod dachami, a wiatr targaÅ‚ uchylonÄ… okiennicÄ….I co chwila sÅ‚ychać byÅ‚o żaÅ‚osne stacÂcato deszczu na zamglonej szybie.Przez maÅ‚e okno przeciekaÅ‚o na poddasze szare Å›wiatÅ‚o sÅ‚otnego dnia.Na starej kanapie, przykryÂte kocem, leżaÅ‚y zwÅ‚oki WÅ‚adka Mrowcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]