[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jezdziłem ich odwiedzić; więc z panem JózefemGrabowskim, który teraz jest rejmentu szefem,A podówczas żył na wsi blisko Obiezierza,Polowaliśmy sobie na małego zwierza.Był pokój w Wielko - Polszcze, jak teraz na Litwie;Wtem nagle rozeszła się wieść o strasznej bitwie;Przybiegł do nas posłaniec od pana Todwena,Grabowski list przeczytał, krzyknął:215Adam MickiewiczJa, z konia zsiadłszy, zaraz padłem na kolana,Dziękując Panu Bogu.Do miasta jedziemyNiby dla interesu, niby nic nie wiemy,Aż tu widzimy: wszystkie landraty, hofraty,Komisarze i wszystkie podobne psubratyKłaniają się nam nisko; każdy drży, blednieje,Jako owad prusaczy, gdy wrzątkiem kto zleje.My śmiejąc się, trąc ręce, prosim uniżenieO nowinki? pytamy, co słychać o Jenie?Tu ich strach zdjął, dziwią się, że o klęsce owejJuż wiemy; krzyczą Niemcy:Spuściwszy nos, do domów, z domów dalej w nogi -O, to był rwetes! Wszystkie wielkopolskie drogiPełne uciekających; niemczyska jak mrowiePełzną, ciągną pojazdy, które lud tam zowieWageny i fornalki; mężczyzni, kobiety,Z fajkami, z imbryczkami, wleką pudła, bety;Drapią, jak mogą; a my milczkiem wchodzim w radę:Hejże na koń, pomieszać Niemcom rejteradę!Nuż landratom tłuc w karki, z hofratów drzeć schaby,A herów oficerów łowić za harcaby -A jenerał Dąbrowski wpada do PoznaniaI cesarski przynosi rozkaz: do powstania!W tydzień jeden - tak lud nasz Prusaków wychłostałI wygnał, na lekarstwo Niemca byś nie dostał!Gdyby się tak obrócić i gracko, i raznie,I u nas w Litwie sprawić Moskwie taką łaznię?He? co myślisz, Macieju? Jeśli z Bonapartem216Pan TadeuszMoskwa drze koty, to on wojuje nie żartem:Bohater pierwszy w świecie, a wojsk ma bez liku!He, cóż myślisz, Macieju, nasz ojcze Króliku?Skończył.Czekają wszyscy Macieja wyroku.Maciej głowy nie ruszył ani podniósł wzroku,Tylko ręką kilkakroć uderzył po boku,Jak gdyby szabli szukał (od zaboru krajuSzabli nie nosił; przecież z dawnego zwyczajuNa wspomnienie Moskala zawsze rękę zwracałNa lewy bok, zapewne Rózeczki swej macał;I stąd był nazywany powszechnie Zabokiem).Już wzniósł głowę, słuchają w milczeniu głębokiem.Maciej oczekiwanie powszechne omylił,Nachmurzył brwi i znowu głowę na pierś schylił.Na koniec odezwał się, z wolna każde słowoWymawiając z przyciskiem, a w takt kiwał głową: Cicho! skądże ta cała nowina pochodzi?Jak daleko Francuzi? Kto nimi dowodzi?Czy już wojnę zaczęli z Moskwą? gdzie i o co?Którędy mają ciągnąć? z jaką idą mocą?Wiele piechoty, jazdy? Kto wie, niechaj gada!Milczała, patrząc na się kolejno, gromada. Radziłbym - rzecze Prusak - czekać bernardynaRobaka, bo od niego pochodzi nowina;Tymczasem posłać pewnych szpiegów nad granicęI po cichu uzbrajać całą okolicę,A tymczasem ostrożnie całą rzecz prowadzić,Aby Moskalom naszych zamiarów nie zdradzić.217Adam MickiewiczHe! czekać? szczekać? zwlekać? -przerwał Maciej drugi,Ochrzczony Kropicielem od wielkiej maczugi,Którą zwał Kropidełkiem; miał ją dziś przy sobie.Stanął za nią, na gałce zwiesił ręce obie,Na ręku oparł brodę krzycząc: Czekać! zwlekać!Sejmikować! Hem, trem, brem, a potem uciekać.Ja w Prusach nie bywałem; rozum królewieckiDobry dla Prus, a u mnie jest rozum szlachecki.To wiem, że kto chce bić się, niech Kropidło chwyta,Kto umierać, ten księdza niech woła, i kwita!Ja chcę żyć, bić! Bernardyn po co? czy my żaki?Co mi tam Robak! otóż my będziem robaki,I dalej Moskwę toczyć! trem, bdrem, szpiegi, wzwiady;Wiecie wy, co to znaczy? - Oto, że wy dziady,Niedołęgi! He, Bracia! to wyżla rzecz tropić,Bernardyńska kwestować, a moja rzecz: kropić,Kropić, kropić i kwita! - Tu maczugę głasnął,Za nim cały tłum szlachty: Kropić, kropić! - wrzasnął.Poparł stronę Chrzciciela Bartek, zwan Brzytewka,Od szabli cienkiej, tudzież Maciej, zwan Konewka,Od sztućca, który naszał, z gardłem tak szerokiem,%7łe zeń, jak z konwi tuzin kulek lał potokiem;Oba krzyczeli: Wiwat Chrzciciel z Kropidełkiem!Prusak chciał mówić, ale zgłuszono go zgiełkiemI śmiechem: Precz - wołano - precz Prusaki, tchórze!Kto tchórz, niech w bernardyńskim chowa się kapturze.Wtem znowu głowę z wolna podniósł Maciej staryI zaczęły cokolwiek uciszać się gwary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]