[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieco się zestarzał, co było oczywiste, i jeszcze bardziej stał się podobny do Dalanara.Nie tak dawno temu znowu widział starego łupacza krzemienia, który przyszedł w misji handlowej i -jak podejrzewał Laduni - żeby dowiedzieć się, czy syn jego ogniska wraz ze swoim bratem przeszli tą drogą.Dalanar bardzo się ucieszy z jego powrotu - pomyślał Laduni.Podszedł do Jondalara, nieco swobodniej trzymając oszczep, ale nadal w pozycji, z której szybko mógł go rzucić.Zerknął na dwa niezwykle spokojne konie i dopiero teraz zobaczył, że koło nich stoi kobieta.- Te konie są zupełnie niepodobne do tych, które żyją tutaj.Czy konie ze wschodu mniej się boją ludzi? Musi być dużo łatwiej na nie polować - powiedział Laduni.Nagle spiął się, podniósł oszczep do rzutu i zamierzył się nim w kierunku Ayli.- Nie ruszaj się, Jondalarze! - krzyknął.Wszystko zdarzyło się tak szybko, że Jondalar zaledwie miał czas zareagować.- Laduni! Co robisz?- Wilk szedł po waszych śladach.Taki nieustraszony, że pokazał się tu w jasny dzień.- Nie! - krzyknęła Ayla i rzuciła się między wilka a mężczyznę z oszczepem.- Ten wilk podróżuje z nami.Nie zabijaj go! - Jondalar stanął między Ladunim a Aylą.Przykucnęła i objęła wilka, mocno go trzymając, częściowo, by go zasłonić, a częściowo, by osłonić mężczyznę z oszczepem.Zjeżony Wilk pokazywał kły i warczał złowrogo.Laduni był zaskoczony.Chciał obronić gości, ale oni zachowywali się tak, jakby miał zamiar ich skrzywdzić.Spojrzał pytająco na Jondalara.- Proszę, opuść oszczep, Laduni - rzekł Jondalar.- Wilk jest naszym towarzyszem, tak samo jak konie.Uratował życie nam obojgu.Przyrzekam ci, że nikogo nie zrani, o ile nikt nie zagrozi jemu albo tej kobiecie.Wiem, że to brzmi dziwnie, ale pozwól mi wyjaśnić sytuację.Laduni powoli opuścił oszczep, ze strachem patrząc na wilka.Kiedy groźba została zażegnana, Ayla uspokoiła zwierzę, wstała i podeszła do Jondalara i Laduniego, dając znak Wilkowi, by szedł przy nodze.- Wybacz, proszę, Wilkowi, że się zjeżył - odezwała się.-Tak naprawdę to on lubi ludzi, jak już się z nimi zapozna, ale mieliśmy złe doświadczenie z ludźmi na wschód stąd.Dlatego jest bardziej nerwowy wobec obcych i bardziej opiekuńczy wobec nas.Laduni zauważył, że mówiła bardzo poprawnie w zełandonii, ale jej akcent natychmiast zdradzał, że jest cudzoziemką.Zauważył także.coś innego.nie był pewien.Nie umiał tego zdefiniować.Widział wiele niebieskookich blondynek, ale układ jej kości policzkowych i rysy twarzy nadawały jej cudzoziemski wygląd.Cokolwiek by to było, nie przesłaniało to w najmniejszym stopniu faktu, że była uderzająco piękną kobietą.Może tylko dodawało tajemniczości.Spojrzał na Jondalara i uśmiechnął się.Pamiętał jego ostatnią wizytę i zupełnie go nie zdziwiło, że ten wysoki, przystojny mężczyzna wrócił z długiej podróży z egzotyczną pięknością.Nikt jednak nie mógł oczekiwać żywych pamiątek jego przygód, takich jak konie i wilk.Nie mógł się doczekać, żeby usłyszeć ich opowieści.Jondalar zobaczył wyraz uznania w oczach Laduniego na widok Ayli i kiedy mężczyzna uśmiechnął się, mógł się odprężyć.- Ją właśnie chciałem ci przedstawić.Laduni, myśliwy Lo-sadunai, to jest Ayla z Obozu Lwa Mamutoi, wybrana przez Lwa Jaskiniowego, chroniona przez Niedźwiedzia Jaskiniowego, Córka Ogniska Mamuta.Kiedy Jondalar rozpoczął formalną prezentację, Ayla podniosła obie ręce wnętrzem dłoni do góry w geście otwartości i przyjaźni.- Pozdrawiam cię, Laduni, Mistrzu Łowiecki Losadunai.Laduni zdziwił się, skąd wiedziała, że jest przywódcą myśliwych.Jondalar tego nie powiedział.Pewnie wspomniał o tym wcześniej, ale dobrze o niej świadczyło, że to pamiętała.Sądząc z ilości tytułów i powiązań, musi być kobietą o wysokiej pozycji wśród swoich ludzi.Nic dziwnego, że taką kobietę wybrał, w końcu zarówno jego matka, jak i mężczyzna jego ogniska znają odpowiedzialność przywództwa.Po dziecku poznać krew matki i ducha mężczyznyLaduni ujął jej obie ręce.- W imieniu Duny, Wielkiej Matki Ziemi, witaj, Aylo z Obozu Lwa Mamutoi, wybrana przez Lwa, chroniona przez Niedźwiedzia Jaskiniowego, Córko Ogniska Mamuta.- Dziękuję ci za powitanie - odparła Ayla, zachowując formalny ton.- Jeśli mi pozwolisz, chciałabym przedstawić cię Wilkowi, żeby zrozumiał, iż jesteś przyjacielem.Laduni zachmurzył się, niepewny, czy naprawdę chce zbliżyć się do wilka, ale w tej sytuacji uznał, że nie ma wyboru.- Wilk, to jest Laduni z Losadunai - powiedziała, ujmując rękę mężczyzny i przyciągając ją do wilczego nosa.- Jest przyjacielem.- Wilk powąchał rękę obcego mężczyzny, na której wyczuł zapach ręki Ayli, i zdawał się rozumieć, że tego człowieka ma zaakceptować.Potem, ku zakłopotaniu Laduniego, powęszył wokół jego krocza.- Wilk, dość! - odwołała go Ayla.Zwróciła się do Laduniego: - Teraz wie, że jesteś przyjacielem i że jesteś mężczyzną.Jeśli chciałbyś go powitać, to lubi, jak się go klepie po łbie i drapie za uszami.Pomysł dotykania żywego wilka zaintrygował Laduniego; choć nadal był pełen obaw.Ostrożnie wyciągnął rękę i dotknął szorstkiej sierści, a widząc, że wilk to akceptuje, pogłaskał łeb zwierzęcia i potarł je za uszami, coraz bardziej tym wszystkim zachwycony.Nie chodziło o to, że nigdy przedtem nie dotykał wilczego futra, tylko że nigdy przedtem futro nie było na żywym zwierzęciu.- Przepraszam, że zagroziłem waszemu towarzyszowi.Nigdy jednak nie widziałem wilka, który by dobrowolnie towarzyszył ludziom, ani też koni.- To zrozumiałe - odparła Ayla.- Potem zabiorę cię, żebyś spotkał konie.One boją się trochę obcych i potrzeba im nieco czasu, żeby się przyzwyczaić do nowych ludzi.- Czy wszystkie zwierzęta na wschodzie są takie przyjazne? -spytał Laduni.Odpowiedź na to pytanie była interesująca dla każdego myśliwego.Jondalar uśmiechnął się.- Nie, zwierzęta są wszędzie takie same.Te są wyjątkowe z powodu Ayli.Laduni kiwnął głową i zwalczył impuls zadawania dalszych pytań.Wiedział, że cała jaskinia chce posłuchać ich opowieści.- Powitałem was i zapraszam do środka, gdzie jest ciepło, żywność i miejsce na odpoczynek, ale chyba powinienem pójść pierwszy i powiedzieć o was pozostałym ludziom.Laduni skierował się do grupy, która zebrała się przed dużym otworem w ścianie skalnej.Powiedział im o spotkaniu z Jonda-larem przed kilkoma laty, kiedy ten rozpoczynał swoją podróż, i o zaproszeniu go do jaskini w drodze powrotnej.Wspomniał, że Jondalar jest krewnym Dalanara, i podkreślił, że przybysze są ludźmi, nie zaś jakimiś groźnymi duchami, i że opowiedzą im wszystko o koniach i wilku.- Ich opowieści są z pewnością ciekawe - zakończył, wiedząc, że to nieodparta pokusa dla grupy ludzi w zasadzie zamkniętych w jaskini od początku zimy i solidnie już znudzonych.Nie mówił w zelandonii, ale po chwili Ayla była pewna, że słyszy podobne słowa.Zdała sobie sprawę, że mimo różnic w akcencie i wymowie losadunai był pokrewny zelandonii w taki sam sposób, jak sarmunai i sharamudoi były pokrewne ma-mutoi.Ten język miał również jakieś związki z sarmunai.Zrozumiała kilka słów i sens tego, co powiedział.Za kilka dni potrafi rozmawiać z tymi ludźmi.Ayla nie uważała swoich zdolności językowych za coś nadzwyczajnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]