[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedynie tylko wspomnienie o zabitych pozosta³o i mie-szka w ruinach148.Nieszczêœni starcy siedz¹ na zgliszczach œwiêtego okrêgui garstka niewiast, które nieprzyjaciele zachowali, aby uczyniæ je ofiaraminajsromotniejszego pohañbienia.Któ¿ z nas, maj¹c to przed oczyma, mia³bytyle si³y, aby jeszcze ogl¹daæ s³oñce, gdyby nawet móg³ ¿yæ wolny od nie-bezpieczeñstw? Któ¿ by³by a¿ takim wrogiem ojczyzny albo takim tchórzemi tak do ¿ycia przywi¹zanym, ¿eby nie ¿a³owa³, ¿e jeszcze dot¹d grób go nieprzykry³? Bodajbyœmy wszyscy byli pomarli, zanim zobaczyliœmy to œwiêtemiasto obrócone w gruzy rêkami nieprzyjació³, zanim Przybytek œwiêty nie-cnie starto z oblicza ziemi.A skoro omami³a nas szlachetna zreszt¹ nadzieja,¿e mo¿e my bêdziemy w stanie wzi¹æ za to miasto pomstê na wrogach, a te-raz ona okaza³a siê p³onn¹ i wtr¹ci³a nas samych w po³o¿enie bez wyjœcia,spieszmy siê umrzeæ z honorem.Litujmy siê nad samymi sob¹, dzieæmi i ¿o-nami naszymi, dopóki jest w naszej mocy samym ulitowaæ siê nad sob¹.Zro-dziliœmy siê bowiem na œmieræ i my, i nasze potomstwo i nawet najszczêœli-wsi z nas nie bêd¹ mogli ujœæ przed ni¹.Zniewagi, niewola i ogl¹danie ¿onprowadzonych razem z dzieæmi na pohañbienie — to nie jest z³o narzuconeludziom przez naturê, lecz do prze¿ywania tego zmusza w³asne tchórzostwotych w³aœnie, którzy mogli, ale nie chcieli w porê umrzeæ.My natomiast, py-szni¹c siê swoim mêstwem, zbuntowaliœmy siê przeciwko Rzymianomi w koñcu teraz, kiedy ofiarowali nam ratunek, odrzuciliœmy149 go.Dla ko-gó¿ wiêc nie jest jasne, jak srodze na nas siê pomszcz¹, gdy wezm¹ nas ¿y-wych? Biada m³odzieñcom, którzy przez sw¹ si³ê cia³a zmuszeni bêd¹ znosiæliczne mêki, biada tak¿e tym podesz³ym w latach, którym sêdziwy wiek niepozwoli wytrzymaæ takich cierpieñ.Bêdzie mo¿na widzieæ, jak wlok¹ ¿onêna pohañbienie i us³yszeæ g³os dziecka, które ze zwi¹zanymi rêkami wzywaæbêdzie pomocy ojca.Ale dopóki te rêce pozostaj¹ jeszcze wolne i dzier¿¹miecz, mog¹ oddaæ szlachetn¹ przys³ugê.Zgiñmy nie jako niewolnicy na-szych nieprzyjació³, lecz razem z dzieæmi i ¿onami rozstañmy siê z ¿yciemjako ludzie wolni.To nam nakazuj¹ nasze prawa150, o to b³agaj¹ nas ¿onyi dzieci nasze.Bóg sam zes³a³ na nas tak¹ koniecznoœæ, a tylko Rzymianiepragn¹, by by³o inaczej, i boj¹ siê, aby nikt nie postrada³ ¿ycia, zanim dosta-nie siê do niewoli.Spieszmy siê wiêc, abyœmy nie dali im spodziewanej ucie-chy z naszej niedoli, ale wprawili ich w zdumienie nasz¹ œmierci¹ i w po-dziw nasz¹ odwag¹."Rozdzia³ IX1.Eleazar chcia³ jeszcze dalej rzecz ci¹gn¹æ i ich zagrzewaæ, lecz s³u-chacze przerwali mu mowê i ow³adniêci jakimœ niepohamowanym zapa³emrwali siê do wskazanego czynu.Rozbiegli siê jak opêtani i jeden drugiegochcia³ wyprzedziæ, mniemaj¹c, ¿e ten, kto nie znajdzie siê w rzêdzie ostat-nich, da dowód swego mêstwa i rozs¹dku.Tak wielk¹ pa³ali ¿¹dz¹ zabijaniaswoich ¿on, dzieci i siebie samych.Ich zapa³ nie styg³ —jakby mo¿na ocze-kiwaæ — nawet wtedy, gdy ju¿ przysz³o wykonaæ samo zadanie, lecz nie-ugiêcie trwali przy swym postanowieniu, jakie powziêli s³uchaj¹c przemowy.I chocia¿ w sercach wszystkich ¿ywe by³y uczucia dla osób bliskich i uko-chanych, zwyciê¿y³ g³os rozumu, który im mówi³, ¿e powziêli najlepsze po-stanowienie co do losu swoich najdro¿szych.Bo kiedy ¿egnali siê bior¹c ¿o-ny w ramiona i wœród szlochania tulili do siebie swoje dzieci po raz ostatniobsypuj¹c je poca³unkami, w tej samej chwili, jakby ktoœ przyprawi³ im obcerêce, spe³niali to, co postanowili, a tê okropn¹ koniecznoœæ mordowania os³a-dza³a im tylko myœl o tym, co wypad³oby im wycierpieæ, gdyby dostali siêw rêce nieprzyjació³.Ostatecznie nie znalaz³ siê ani jeden taki, który by siêuchyla³ od wykonania tego tak zuchwa³ego czynu, lecz wszyscy zabijali pokolei swoich najbli¿szych — nieszczêœni ludzie, których koniecznoœæ wtr¹ci-³a w takie po³o¿enie, ¿e zabicie ¿on i dzieci w³asn¹ rêk¹ wyda³o im siê naj-mniejszym z³em.Nie mogli jednak zapanowaæ nad targaj¹c¹ ich rozpacz¹ potym, czego dokonali, i mniemali, ¿e wyrz¹dz¹ krzywdê zabitym, jeœli bodajna krótko ich prze¿yj¹.Przeto z³o¿yli jak najszybciej swój dobytek na jednomiejsce i podpalili go; nastêpnie wybrali losem spomiêdzy siebie dziesiêciu,którzy mieli byæ zabójcami wszystkich.Potem ka¿dy k³ad³ siê obok rozci¹g-niêtych cia³ ¿ony i dzieci i obj¹wszy je ramionami, nadstawia³ ochoczo gard-³o pod ciosy tych, którzy spe³niali tê nieszczêsn¹ przys³ugê.Ci zaœ bez waha-nia wszystkich pozabijali i to samo prawo losu ustalili dla siebie samych.Ten, na którego pad³ los, mia³ zabiæ najpierw dziewiêciu innych, a na koñcusiebie.Wszyscy tak ufali sobie, ¿e ¿aden, czy to cios zadaj¹cy, czy przyjmu-j¹c go, nie zachowa siê inaczej ni¿ inny.W koñcu wszyscy ju¿ podstawiliswoje gard³a, a jeden ostatni rozejrza³ siê po mnóstwie le¿¹cych, czy mo¿eprzy tej ogólnej rzezi nie pozosta³ ktoœ, kto by jeszcze potrzebowa³ jego rêki.A kiedy przekona³ siê, ¿e wszyscy s¹ ju¿ martwi, podpali³ pa³ac w ró¿nychczêœciach i uj¹wszy obur¹cz miecz przeszy³ siê nim na wskroœ i pad³ obokswoich bliskich.I tak zginêli w przekonaniu, ¿e nie pozosta³a ¿adna od nichpochodz¹ca ¿ywa dusza, aby mog³a dostaæ siê pod w³adzê Rzymian151.Jed-nak¿e w podziemiu, kêdy bieg³ wodoci¹g dostarczaj¹cy wodê pitn¹, ukrywa-³a siê staruszka oraz pewna krewna Eleazara, która daleko przewy¿sza³a inneniewiasty m¹droœci¹ i wiedz¹, z piêciorgiem dzieci.Schowa³a siê tamw chwili, gdy uwaga innych by³a zaprz¹tniêta zabijaniem.Liczba ofiar ³¹cz-nie z kobietami i dzieæmi wynios³a dziewiêæset szeœædziesi¹t.Tragedia tarozegra³a siê dnia piêtnastego miesi¹ca Ksantyku152.2.Tymczasem Rzymianie ci¹gle jeszcze oczekiwali walki i skoro œwitstanêli w gotowoœci bojowej i uczyniwszy przy pomocy drabin pomost dowyjœcia z wa³ów ruszyli do ataku.Nie widz¹c jednak nikogo po stronie nie-przyjació³, ale wszêdzie znajduj¹c przera¿aj¹c¹ pustkê, p³omieñ buchaj¹cywewn¹trz i milczenie, zupe³nie nie mogli poj¹æ, co siê sta³o.W koñcu pod-nieœli okrzyk wojenny, jakby na znak rozpoczêcia miotania pocisków s¹dz¹c,¿e wywabi¹ kogoœ ze œrodka.Krzyk ten doszed³ do uszu niewiast, którewysz³y z podziemia i ods³oni³y przed Rzymianami ca³y przebieg wydarzeñ,a jedna z nich153 potrafi³a nawet dok³adnie opowiedzieæ, co mówiono i jakpost¹piono.Rzymianie nawet nie bardzo chcieli jej s³uchaæ, poniewa¿ takniezwyk³y postêpek nie znajdowa³ u nich wiary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]