[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyczerpany magistel napiął mięśnie ramion i mocniej ujął Banthrala.Wgłębi duszy zaczęły targać nim wątpliwości.Ale tak musiało być.Jeśli miałumrzeć, był na to gotowy.Nagle podskoczył.Poczuł coś za plecami.Jakby ciepły wiatr, który wiał tużza nim.Rozejrzał się i zobaczył Oteliana i Tiernana, którzy stali tuż za nim zzamkniętymi oczami.Dwóch Wielkich Druidów otaczał Saiman.Chronili go.Galiad wciągnął powietrze.Miał szansę.Wyciągnął ramię, zamierzając sięBanthralem na Samaela, i poczuł, jak energia druidów otacza jego ciało niczympancerz.Pomyślał o Alei.Nie może umrzeć.Ona wciąż go potrzebuje.JestSamildanachem, a on jej magistelem.Atak zakończył się w mgnieniu oka, ale wydawało się, że trwał całąwieczność.Czas stanął w miejscu.Samael.Miecz Nuadu.Druid renegat rzucił się na Galiada.Miecz rozbłysnąłtysiącami iskier, zdawało się, że ciągnie Samaela za sobą.Galiad sięwyprostował.Jego umysł nigdy nie był tak jasny jak w tej chwili.Powinien byłjuż dawno zrobić unik, ale stał nieruchomo przed ostrzem, które zbliżało się wjego stronę.Widział je dokładnie.Było teraz płonącą błyskawicą.A kiedyznajdowało się już tak blisko, że płomienie dosięgały magistela, Galiad skoczyłw górę niesiony przez Saimana, ugiął nogi i zdecydowanym ruchem opuściłswój miecz na stojącego pod nim Samaela.Banthral świsnął, tnąc powietrze niczym gilotyna, i odciął głowę byłegodruida, wzbijając fontannę krwi.Galiad upadł na nogi nieco dalej, odwrócił się i ujrzał za sobą zdekapitowaneciało Samaela.Renegat nie żył.Galiad westchnął głęboko.W tej samej chwili Otelian podbiegł do trupa i podniósł Miecz Nuadu.Wstał,rzucił Galiadowi krótkie spojrzenie, zawahał się, a potem pobiegł do swegokonia i odjechał na północ.Wystraszony Tiernan skłonił się przed magistelem irównież odjechał, opuszczając pole walki, z pewnością by powrócić do pałacuw Sai-Minie.Galiad odwrócił się i podszedł w stronę swego wierzchowca.Dosiadł go i spojrzał na pole bitwy.Tym razem nie miał żadnych wątpliwości: Harcourt zwyciężało.ArmiaDancraya dołączyła do Brunatyjczyków, masakrując pozostałych przy życiuTuathannów.Zmierć Samaela niczego nie zmieniła.Bitwa była przegrana.Galiad natychmiast pogalopował na północ, w stronę walczących jeszczeżołnierzy Samildanacha.Szukał twarzy syna, ale widział jedynie swychwyczerpanych ludzi, którzy upadali, ostatnim wysiłkiem unosili broń, a potemumierali.http://chomikuj.pl/Manija.B 186Finghin zrobił kilka kroków w bok, usiłując przemknąć za plecy wroga, aleten cofnął się, nie dając się otoczyć.Galiad spróbował znowu zaatakować.Banthral opadł tuż obok żywego trupa. Galiadzie, nie możesz go pokonać! Nie!"Dermod Cahl, który odchylił się do tyłu, by uniknąć ciosu, wyciągnął ramięw stronę magistela.Galiad dostał błyskawicą w twarz i upadł na plecy,krzycząc z bólu.Przerażona Faith skoczyła naprzód.Uniosła miecz nad głową i rzuciła się nażywego trupa.Dermod Cahl nawet się nie odwrócił.Strzeliła biała błyskawica.Oślepiająca.Widoczna przez jedną krótką chwilę.Jeden ruch.Wyciągnął kij zasiebie i nagle kij przeobraził się w długie metalowe ostrze.Faith nie miałaczasu, by się uchylić.Wydała okropny okrzyk, widząc, że nadchodzi śmierć, igwałtownym ruchem nadziała się na błyszczące ostrze.Alea krzyknęła przerazliwie.jej krzyk przeciął powietrze.Zatrzymał czas.Potem ciało Faith zsunęło się miękko wzdłuż ostrza, znacząc je szkarłatem.Zwykrzywioną twarzą, z bezwładnymi ramionami upadła na ziemię.Wolno.Ciężko.Wokół jej nieruchomego ciała wykwitła plama krwi.Jej nieruchomego ciała.Galiad, odzyskując zmysły, wstał, zataczając się, i z przerażeniem ujrzałciało Faith spoczywające u stóp jej zabójcy, niedają- ce żadnych oznak życia.Magistel również zaczął krzyczeć.Jego oczy napełniły się łzami, zacząłdrżeć na całym ciele.Mięśnie się napięły, żyły nabrzmiały krwią i bez namysłurzucił się na żywego trupa, wznosząc Banthrala nad głową.Alea podbiegła, by go powstrzymać.Widziała umykające sekundy.Czasrozciągnął się i zmierzał nieuchronnie ku strasznej przyszłości, której nie mogłazapobiec.Po raz kolejny Dermod Cahl był szybszy.Jego ruchy nie miały w sobie nicnaturalnego.Niosła go magia.Jego ramiona zdawały się płynąć.Przeszywaćpowietrze.Na oczach Alei ostrze żywego trupa rozpłatało gardło magistela.Stalgładko weszła w skórę, rozcinając szyję i docierając aż do karku wniekończącym się ruchu.Magistel upadł na ziemię.Jego głowa potoczyła siętuż za nim, na policzkach wciąż jeszcze widać było ślady łez.Alea upadła na kolana obok Galiada.Nie mogła uwierzyć w to, co widziała.Cała ta krew.Faith.A teraz ciało magistela.Tak dobrego człowieka.Galiada.Obrazy powracały jeden po drugim.Dziedziniec Sai-Miny. Felim prosił mnie, bym nauczył cię posługiwać sięmieczem." Ten głos.Podziemia Kii. Nlr odejdę bez ciebie.Straciłem Felima,ciebie nie chcę stracić".Ton głos zniknął na zawsze.Alea płakała.Ręce jej drżały, włosy przykleiły się ilo mokrych od łezpoliczków.Podniosła wzrok na stojącego nienu homo opodal Dermoda Cahla.Przeszywał ją spojrzeniem.To jej chciał.Finghin i Kaitlin stali jak rażeni gromem.%7ładnr z nich nie ośmieliło sięporuszyć.Patrzyli na Aleę, szukając w je) twarzy wytchnienia, azylu,schronienia przed szaleństwem, klóre ogarniało ich przerażone dusze.Alea podniosła się powoli.Stanęła twarzą w twarz z żywym trupem.http://chomikuj.pl/Manija.B 195
[ Pobierz całość w formacie PDF ]