[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Gdyby armie smoczych wÅ‚aców byÅ‚y gotowe zająć tÄ™ wyspÄ™, wÅ‚adcy dokonaliby tego przy pomocy oddziałów smoków i tysiÄ™cy żoÅ‚nierzy.To mi wyglÄ…da na maÅ‚e patrole wysÅ‚ane po to, by jeszcze pogorszyć i tak zÅ‚Ä… sytuacjÄ™.SmoÂczy wÅ‚adcy prawdopodobnie Å‚udzÄ… siÄ™ nadziejÄ…, że elfowie oszÂczÄ™dzÄ… im wypowiedzenia wojny i sami siÄ™ wpierw wyniszczÄ….– Najwyższe dowództwo smoczych armii nie jest goÂtowe do ataku na Ergoth – oÅ›wiadczyÅ‚ Derek.– Ich wojska jeszcze nie czujÄ… siÄ™ pewnie na północy.To jednak tylko kwestia czasu.Dlatego też musimy niezwÅ‚ocznie doÂstarczyć kulÄ™ na Sancrist i zwoÅ‚ać posiedzenie rady BiaÅ‚ego Kamienia, by zadecydować, co z niÄ… uczynić.Zebrawszy swe pakunki, drużyna wyruszyÅ‚a w góry.SilÂvara prowadziÅ‚a ich Å›cieżkÄ…, wiodÄ…cÄ… obok pluskajÄ…cego, srebrnego strumienia, który spÅ‚ywaÅ‚ ze wzgórz.Czuli, że odÂprowadzajÄ… ich nieprzyjazne spojrzenia Kaganesti.Teren zaczÄ…Å‚ siÄ™ wznosić niemal natychmiast.Theros wkrótce powiedziaÅ‚ im, że znaleźli siÄ™ w okolicy, w której przedtem nigdy nie byÅ‚.Teraz ich jedynym przewodnikiem bÄ™dzie Silvara.Laurana nie byÅ‚a uszczęśliwiona tÄ… sytuacjÄ….DomyÅ›liÅ‚a siÄ™, że coÅ› siÄ™ wydarzyÅ‚o miÄ™dzy jej bratem a dziewczynÄ…, kiedy zauważyÅ‚a, jak wymieniajÄ… sÅ‚odki, poÂtajemny uÅ›miech.WÅ›ród swych pobratymców Silvara znalazÅ‚a czas, by zmieÂnić ubranie.Teraz ubrana byÅ‚a jak kobieta Kaganesti, w dÅ‚ugÄ… skórzanÄ… tunikÄ™, skórzane spodnie i narzuconÄ… na to grubÄ…, futrzanÄ… pelerynÄ™.Kiedy umyÅ‚a i uczesaÅ‚a wÅ‚osy, wszyscy moÂgli zobaczyć, skÄ…d wzięło siÄ™ jej imiÄ™.Jej wÅ‚osy o dziwnym, metalicznie srebrnym odcieniu tworzyÅ‚y na czole trójkÄ…t, z któÂrego spÅ‚ywaÅ‚y na ramiona pÅ‚aszczem promiennego piÄ™kna.Silvara okazaÅ‚a siÄ™ doskonaÅ‚Ä… przewodniczkÄ… i nakÅ‚aniaÅ‚a ich do szybkiego marszu.SzÅ‚a obok Gilthanasa i rozmawiaÅ‚a z nim cicho w mowie elfów.Tuż przed zmierzchem dotarli do jaskini.– Tu możemy spÄ™dzić noc – powiedziaÅ‚a Silvara.– PowinniÅ›my już zostawić poÅ›cig daleko w tyle.Niewielu zna te góry tak dobrze, jak ja.Lepiej jednak nie rozpalać ognia.Obawiam siÄ™, że czeka nas zimna kolacja.Wyczerpana caÅ‚odziennÄ… wspinaczkÄ… drużyna spożyÅ‚a poÂsiÅ‚ek w niewesoÅ‚ych humorach, a nastÄ™pnie rozÅ‚ożyÅ‚a sobie posÅ‚ania w jaskini.ZawiniÄ™ci w koce i wszystkie ubrania, jakie mieli, przyjaciele spali niespokojnie.Wystawiono warty i zarówno Laurana, jak i Silvara domagaÅ‚y siÄ™ wziÄ™cia ich pod uwagÄ™.Noc minęła spokojnie i jedynym dźwiÄ™kiem, jaki sÅ‚yszeli, byÅ‚o wycie wiatru wÅ›ród skaÅ‚.Lecz gdy nastÄ™pnego poranka Tasslehoff przecisnÄ…Å‚ siÄ™ przez szczelinÄ™ w ukrytym wejÅ›ciu do groty, by siÄ™ rozejrzeć, szybko wróciÅ‚ do Å›rodka.PrzykÅ‚adajÄ…c palec do warg, Tas gestem daÅ‚ znak, by poszli za nim na zewnÄ…trz.Theros odeÂpchnÄ…Å‚ wielki gÅ‚az, którym zamknÄ™li wejÅ›cie do jaskini i druÂżyna wypeÅ‚zÅ‚a na zewnÄ…trz w Å›lad za Tasem.Kender zaÂprowadziÅ‚ ich do miejsca odlegÅ‚ego o jakieÅ› sześć metrów od groty i ponuro wskazaÅ‚ na Å›nieg.OdciÅ›niÄ™te byÅ‚y na nim Å›lady stóp, dość Å›wieże, bo wiatr nie zasypaÅ‚ ich jeszcze caÅ‚kowicie.Åšlady lekkich, delikatÂnych stóp nie odcisnęły siÄ™ gÅ‚Ä™boko w Å›niegu.Nikt siÄ™ nie odezwaÅ‚.Nie byÅ‚o potrzeby.Wszyscy poznali wyraźne zaÂrysy obuwia elfów.– Musieli minąć nas w nocy – rzekÅ‚a Silvara.– Nie powinniÅ›my zostawać tu dÅ‚użej.Wkrótce odkryjÄ…, że zgubili trop i wrócÄ… po Å›ladach.Musimy stÄ…d odejść.– Moim zdaniem, nie uczyni to wielkiej różnicy – burkÂnÄ…Å‚ Flint ze wstrÄ™tem.WskazaÅ‚ ich wÅ‚asne rzucajÄ…ce siÄ™ w oczy Å›lady.Potem zerknÄ…Å‚ na czyste, niebieskie niebo.– Równie dobrze możemy tu poczekać na nich.OszczÄ™dzimy im czasu, a sobie fatygi.W żaden sposób nie zatrzemy naszych Å›ladów!– Może nie zatrzemy Å›ladów – powiedziaÅ‚ Theros – lecz być może zdoÅ‚amy zyskać kilka kilometrów przewagi.– Być może – powtórzyÅ‚ ponuro Derek.PoluzowaÅ‚ miecz w pochwie, a potem wróciÅ‚ do jaskini.Laurana zatrzymaÅ‚a Sturma.– Nie można dopuÅ›cić do rozlewu krwi! – szepnęła gorÄ…czkowo, zaniepokojona poÂstÄ™powaniem Dereka.Rycerz potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, idÄ…c za pozostaÅ‚ymi.– Nie możemy pozwolić, żeby twoi ludzie powstrzymali nas przed zabraniem kuli na Sancrist.– Wiem! – rzekÅ‚a cicho Laurana.OgarniÄ™ta żaÅ‚oÅ›ciÄ…, spuÅ›ciÅ‚a w milczeniu gÅ‚owÄ™ i weszÅ‚a do groty.Po kilku chwilach pozostali byli gotowi.Derek, kipiÄ…c wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…, stanÄ…Å‚ u wejÅ›cia i spoglÄ…daÅ‚ niecierpliwie na LauranÄ™.– Idź pierwszy – powiedziaÅ‚a do niego, nie chcÄ…c, by zobaczyÅ‚ jej Å‚zy.– Ja wyjdÄ™ za chwilÄ™.Derek natychmiast wyszedÅ‚.Theros, Sturm i pozostali wyszli wolniej, oglÄ…dajÄ…c siÄ™ niepewnie na LauranÄ™.– Idźcie! – Machnęła rÄ™kÄ….MusiaÅ‚a na chwilÄ™ zostać sama.CaÅ‚y czas jednak staÅ‚ jej przed oczami obraz Dereka kÅ‚adÄ…cego dÅ‚oÅ„ na mieczu.– Nie! – stwierdziÅ‚a stanowÂczo.– Nie bÄ™dÄ™ walczyć z mymi pobratymcami.DzieÅ„, kiedy to siÄ™ stanie, bÄ™dzie dniem, w którym smoki odniosÄ… zwyciÄ™stwo.Pierwsza odÅ‚ożę miecz i.UsÅ‚yszaÅ‚a, że ktoÅ› siÄ™ poruszyÅ‚ za jej plecami.OdwróciÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie i siÄ™gnÄ…wszy odruchowo po miecz, Laurana zatrzymaÅ‚a siÄ™.– Silvara? – powiedziaÅ‚a ze zdumieniem, widzÄ…c dziewczynÄ™ w cieniu.– MyÅ›laÅ‚am, że już wyszÅ‚aÅ›.Co tam robisz?Laurana podeszÅ‚a szybko do miejsca, gdzie Silvara klÄ™ÂczaÅ‚a w mroku, dotykajÄ…c czegoÅ› na podÅ‚odze.Dzika elfka poÅ›piesznie wstaÅ‚a.– N-nic – szepnęła Silvara.– Tylko zbieraÅ‚am swoje rzeczy.Lauranie wydawaÅ‚o siÄ™, że za plecami Silvary widziaÅ‚a na zimnej podÅ‚odze groty smoczÄ… kulÄ™, której krysztaÅ‚owÄ… powierzchniÄ™ rozjaÅ›niaÅ‚o dziwne, wirujÄ…ce Å›wiatÅ‚o.Zanim jednak zdoÅ‚aÅ‚a przyjrzeć siÄ™ uważniej, Silvara szybko zaÂrzuciÅ‚a pÅ‚aszcz na kulÄ™.Kiedy to robiÅ‚a, Laurana dostrzegÅ‚a, że dziewczyna stale stoi, by zasÅ‚onić sobÄ… to, co ukÅ‚adaÅ‚a na podÅ‚odze.– Chodź, Laurano – powiedziaÅ‚a Silvara – musiÂmy siÄ™ Å›pieszyć.Przykro mi, że byÅ‚am tak powolna.– Za chwilÄ™ – rzekÅ‚a surowo Laurana.ChciaÅ‚a wyÂminąć elfiÄ… dziewczynÄ™.Silvara zÅ‚apaÅ‚a jÄ… za rÄ™kÄ™.– Musimy siÄ™ poÅ›pieszyć! – powiedziaÅ‚a, a w jej ciÂchym gÅ‚osie zabrzmiaÅ‚a nuta stalowej stanowczoÅ›ci.UÅ›cisk byÅ‚ bolesny, nawet przez grube futro pÅ‚aszcza Laurany.– Puść mnie – rzekÅ‚a chÅ‚odno Laurana, mierzÄ…c wzrokiem dziewczynÄ™, a jej zielone oczy nie zdradzaÅ‚y ani gniewu, ani strachu.Silvara rozluźniÅ‚a uÅ›cisk i spuÅ›ciÅ‚a oczy.Laurana poszÅ‚a w gÅ‚Ä…b pÅ‚ytkiej groty.Jednakże kiedy spojrzaÅ‚a na ziemiÄ™, nie zobaczyÅ‚a niczego sensownego.LeÂżaÅ‚y tam jakieÅ› splecione patyczki, kawaÅ‚ki kory i zwÄ™gloÂnego drewna oraz kilka kamyków, i to wszystko.JeÅ›li byÅ‚ to znak, to bardzo niezdarny.Laurana kopniÄ™ciem roztrÄ…ciÅ‚a patyki i kamienie.Potem odwróciÅ‚a siÄ™ i chwyciÅ‚a SilvarÄ™ za ramiÄ™.– Patrz – rzekÅ‚a Laurana, przemawiajÄ…c niewzruszoÂnym, spokojnym tonem – bez wzglÄ™du na to, jakÄ… wiadoÂmość zostawiÅ‚aÅ› dla swoich przyjaciół, trudno jÄ… bÄ™dzie teraz odczytać.Laurana byÅ‚a przygotowana na niemal każdÄ… reakcjÄ™ dziewczyny – gniew, wstyd, że zostaÅ‚a odkryta.Nawet spodziewaÅ‚a siÄ™ napaÅ›ci.Lecz Silvara zaczęła drżeć.Jej oczy – którymi wpatrywaÅ‚a siÄ™ w LauranÄ™ – peÅ‚ne byÅ‚y bÅ‚aÂgania, niemal żaÅ‚oÅ›ci.Przez chwilÄ™ Silvara próbowaÅ‚a coÅ› powiedzieć, lecz nie mogÅ‚a.PotrzÄ…sajÄ…c gÅ‚owÄ…, wyrwaÅ‚a siÄ™ z rÄ…k Laurany i wybiegÅ‚a na zewnÄ…trz.– PoÅ›piesz siÄ™, Laurano! – zawoÅ‚aÅ‚ szorstko Theros.– Już idÄ™! – odpowiedziaÅ‚a, oglÄ…dajÄ…c siÄ™ na Å›mieci na podÅ‚odze jaskini.PomyÅ›laÅ‚a, by jeszcze przez chwilÄ™ przyjrzeć siÄ™ im uważniej, lecz wiedziaÅ‚a, że nie ma na to czasu.Być może rzeczywiÅ›cie jestem za bardzo podejrzliwa woÂbec tej dziewczyny i to bez żadnego powodu, pomyÅ›laÅ‚a LauÂrana, wzdychajÄ…c i opuszczajÄ…c poÅ›piesznie grotÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]