[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ambasador Donoso zrobiłby lepiej, gdyby użalił się na papierze nad „ostatnim rodowitym Latynoamerykaninem”, „ostatnim rodowitym północnym Amerykaninem”, „ostatnim rodowitym Europejczykiem”, „ostatnim rodowitym Afrykaninem” albo „ostatnim rodowitym Azjatą”.W każdym razie nie mylił się, jeśli chodzi o to, co może stać się z morale Ekwadorczyków w ciągu najbliższych paru godzin, kiedy mówił Kingowi:— Gdy się w końcu okaże, że pani Onassis nie przybyła, wszystko pójdzie w rozsypkę.— Sprawy pokomplikowały się tak bardzo zaledwie w przeciągu trzydziestu dni — odparł King.— Zdawało się, że „Przyrodnicza Wyprawa Stulecia” jest tylko jedną z wielu rzeczy, z jakich cieszyli się Ekwadorczycy, a tu okazało się, że jest jedyną.— To tak, jakbyśmy napełnili wielką kryształową wazę na poncz szampanem — powiedział Donoso — a ta waza zmieniłaby się w ciągu nocy w zardzewiałe wiadro pełne nitrogliceryny.Dodał jeszcze, że „Przyrodnicza Wyprawa Stulecia” mogłaby przynajmniej na tydzień lub dwa odroczyć stojące przed Ekwadorem widmo nierozwiązywalnych problemów gospodarczych.Rząd Kolumbii, sąsiadującej z Ekwadorem od pomocy, i rząd Peru, sąsiadującego od południa i wschodu, zostały już obalone i zastąpione wojskowymi dyktaturami.Prawdę mówiąc, nowi przywódcy Peru zamierzali właśnie — by zaprzątnąć wielkie mózgi swoich obywateli czym innym niż ich rodzime kłopoty — wypowiedzieć Ekwadorowi wojnę.— Gdyby pani Onassis przybyła teraz do Ekwadoru — kontynuował Donoso — ludzie powitaliby ją jak zbawicielkę, jak cudotwórczynie.Spodziewano by się, że jest w stanie sprowadzić do Guayaquil statki obładowane żywnością i amerykańskie bombowce zrzucające na spadochronach kaszkę, mleko i świeże owoce dla dzieci!Muszę stwierdzić, że obecnie nikt nie oczekuje wybawienia od kogokolwiek, kiedy tylko ukończy dziewiąty miesiąc życia.Oto jak długo trwa dzisiaj dzieciństwo.Ja sam byłem ratowany przed wariactwem i zaniedbaniem do dziesiątego roku życia — do czasu, aż mnie i ojca opuściła moja matka.Mary Hepburn była uzależniona od swoich rodziców do dwudziestego drugiego roku życia, do momentu zdobycia dyplomu magistra.Rodzice Adolfa von Kleista, kapitana „Bahii de Darwin”, wyciągali go z karcianych długów, oskarżeń o jazdę po pijanemu, bójki, unikanie aresztu, wandalizm i tak dalej, aż do czasu, kiedy skończył dwadzieścia sześć lat — gdy jego ojciec zapadł na pląsawicę Huntingtona i zamordował matkę.Odtąd Adolf von Kleist zaczął sam ponosić konsekwencje swoich wyskoków.Nic więc dziwnego, że w czasach, kiedy dzieciństwo trwało tak długo, tak wielu ludzi tkwiło przez całe życie w nałogu wiary, że nawet po śmierci rodziców ktoś nad nimi czuwa — Bóg, święty, anioł stróż, gwiazdy lub cokolwiek.Dzisiaj ludzie nie żywią podobnych iluzji.Bardzo szybko dowiadują się, jaki naprawdę jest ten świat, a rzadko który z dorosłych nie widział na własne oczy, jak jego nieostrożny rodzic lub ktoś z rodzeństwa został pożarty przez miecznika czy rekina.Milion lat temu odbywały się żarliwe debaty na temat, czy ludzie powinni, czy nie powinni używać mechanicznych środków powstrzymujących spermę od zapłodnienia jajeczka lub usuwających zapłodnione jajeczko z macicy po to, by liczba ludzi nie przerosła możliwości ich wykarmienia.Ten problem jest już dzisiaj całkowicie załatwiony, przy czym nikt nie musi robić niczego wbrew naturze.Mieczniki i rekiny utrzymują ludzką populację w ryzach i nikt nie głoduje.Mary Hepburn uczyła w szkole w Ilium nie tylko biologii ogólnej, ale prowadziła też kurs na temat seksualnego życia człowieka.Musiała w związku z tym opisywać rozmaite sposoby zapobiegania ciąży, których sama nigdy nie stosowała, ponieważ jej mąż był jedynym kochankiem, jakiego kiedykolwiek miała, i ponieważ oboje od samego początku bardzo pragnęli mieć dzieci.Mary, której nie udało się zajść w ciążę pomimo wieloletnich, wyczerpujących stosunków z Royem, musiała ostrzegać swoje uczennice przed konsekwencjami nader przelotnych, pozbawionych głębszego uczucia i na pozór błahych kontaktów z mężczyznami.A w miarę upływu lat coraz więcej ostrzegawczych opowieści dotyczyło uczniów, których znała osobiście — właśnie stąd, z ogólniaka w Ilium.Rzadko który semestr mijał bez co najmniej jednej niepożądanej ciąży, a w trakcie pamiętnego wiosennego semestru w 1981 roku było ich sześć.Mniej więcej połowa tych dzieci mających mieć dzieci mówiła, dość szczerze zresztą, o prawdziwej miłości, jaką żywią do swoich partnerów.Druga połowa natomiast zaklinała się, mimo miażdżącej wymowy faktów świadczących przeciwnie, iż nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek angażowała się w coś, co mogłoby zakończyć się urodzeniem dziecka.Pod koniec tego pamiętnego wiosennego semestru 1981 roku Mary mówiła koleżankom:— Dla niektórych dziewcząt zajść w ciążę jest równie łatwo, jak złapać katar.Była w tym niewątpliwie jakaś analogia.Zarówno katar, jak i dzieci powodowane były przez mikroskopijne żyjątka, które niczego tak nie uwielbiały, jak błonę śluzową.Po dziesięciu latach spędzonych na Santa Rosalii Mary Hepburn dowiedziała się z pierwszej ręki, jak łatwo zapłodnić nastoletnią dziewicę nasieniem mężczyzny, który szukał jedynie seksualnego wyładowania i który nawet jej nie lubił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]