[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dość tego! - przerwała gniewnie Królowa.- Wszyscy wiemy, lordzie, że jesteś przemęczony, i wiemy też dlaczego.Jeśli pragniesz odpocząć, to chętnie spotkamy się z tobą popołudniu.Wtedy wrócimy do rozmowy i wyjaśnisz nam wszystko, skoro tak tego pragniesz.- Wykręcasz się od obowiązków, pani? Musisz wyruszyć w objazd!- Perlonie! - krzyknął Tom Ffynne zrywając się i kuśtykając w kierunku Montfallcona.- Poczekaj kilka godzin.- Musisz wyruszyć w objazd, Gloriano -mówił swym zwykłym, cichym, ale nabrzmiałym furią głosem.- Od tego zależy los Królestwa.- Albionowi nic nie grozi.- Nigdy nie znajdował się w większym niebezpieczeństwie.- Jakim niby?- Uwierz mi, pani, że tak jest.- Udowodnij mi to, Lordzie Kanclerzu.- Już niedługo dowody będą aż nadto widoczne.- Dobrze, mój panie, a zatem zaczekamy, aż się ujawnią.Twarz Montfallcona oblała się purpurą.- Och, pani.- Oddychał ciężko.- Słuchasz złych doradców.- Słucham tylko własnego sumienia, mój Montfallconie.Po raz pierwszy w życiu.- Filozofia Herna przemawia przez ciebie! - Nadal trwał na swym miejscu przy drzwiach.- Słyszałem już to kiedyś, pani.Znów ją rozzłościł.- Możesz już odejść, lordzie.Montfallcon wskazał drżącym palcem na Quire’a.- Ten robak, pani, zaraża cię chorobą sofizmu, uczyni cię okrutną i znienawidzoną, mrok sprowadzi na Albion.- Ależ, mój panie! Przemawiasz do Królowej!Tom Ffynne usiłował ująć ramię Montfallcona.- Perlonie, to co powiedziałeś, to niemal zdrada.Tak przynajmniej zostałoby osądzone w czasach Herna.Chodź.Montfallcon nie ruszył się z miejsca.- Jesteś po ich stronie, Tomie.Służysz im.Widzę, że popierasz Quire’a.Cóż, Lisuarte też polubił go i umarł.Zaakceptowanie tego człowieka oznacza przyjęcie cykuty.- Jesteś zmęczony, Perionie.Pozwól, że pójdziemy teraz do ciebie i tam porozmawiamy.Montfallcon odtrącił dłoń Ffynne’a.- Zostałem sam.Samotnie będę bronił Albionu.I ją też będę chronił przed wszystkim, co może zagrozić, skądkolwiek pojawiłoby się niebezpieczeństwo.Zbyt długo tolerowałem zmysłowość drążącą potajemnie dwór.Samolubna żądza osłabia.Ujrzymy jeszcze powrót Herna, wspomnicie moje słowa.- Ależ to nonsens, mój panie.- Królowa była już spokojna.- A zatem wyjdź za mąż, pani.Poślub kogoś i skończ z tym wszystkim! Odegnaj pokusy, którym ulegasz w prywatnych apartamentach rozrosłych do rozmiarów całego twego świata.Znajdź sobie męża szlachetnego urodzenia i pobierz się.To odwróci od nas groźbę wojny.Małżeństwo wzmacnia, żal dzieli na dwoje i ciężar odpowiedzialności rozkłada na barki dwojga.Nie poniżaj się do związku z tymi szalonymi rycerzykami z plebsu, którzy mogą cię jedynie skrzywdzić i którzy nic słyszeć nawet nie chcą o ideałach Rycerstwa!- Arabia chciałaby, abym poślubiła Wielkiego Kalifa.Uznasz go jako władcę, mój panie? Czy podzieli on ze mną mój osobisty żal?- Jeszcze kilka miesięcy, a szlachta i lud powita arabską flotę jak wyzwoliciela.Czy nie dostrzegasz, jakie niebezpieczeństwa zawisną nad nami, jeśli zrezygnujesz z objazdu, odmawiając szansy zalotnikom? Wszystko już przygotowałem, mam nawet listę najwłaściwszych kandydatów.Najlepiej byłoby, gdybyś zaszczyciła któregoś z Perrottów.Jeśli nie wyruszysz i nie odwiedzisz krewnych Mary w ich włościach lub gdzieś w pobliżu, najpewniej znowu zaczną zbroić się na wojnę.- Tyle postanowień, mój panie, i żadnej konsultacji! - Wzruszyła ramionami.- Zresztą, proszę, układaj dalej swoje plany, sir, ale nalegam usilnie, nie proś mnie o ich zatwierdzanie i nie mieszaj mnie do nich.Montfallcon ledwie to słyszał oddychając ciężko i wpatrując się w mężczyznę, który okradł go z siły i władzy.Quire przysuną) się do Królowej, jakby chciał ją ochronić.- On jest zdolny do każdej zbrodni - wyszeptał Montfallcon.Jest straszniejszy niż Hern, bowiem nie jest szalony ani próżny.- Sir Thomasie! Odprowadź, proszę, Lorda Kanclerza do jego apartamentów i zadbaj, by odpoczął należycie.Zobaczymy się, mój panie, gdy znów się uspokoisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]