[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były to dwie kobiety.Obie delikatnie wodziły dłońmi ponad ciałem partnerki.Oczywiście w powolnym, wręcz nieludzkim rytmie muzyki, która tym razem przypominała swoim brzmieniem sławną silentium universum.- Masz rację - nadała zamyślona Anna - tak sobie można wyobrazić głos ciszy absolutnej.Coraz bardziej mnie zaskakujesz.- Wy jesteście Pet i Anna, załoga “Feniksa", statku, który powrócił z wyprawy pozaukładowej, prawda? - zabrzmiał nagle koło nich miękki alt kobiecy.Obejrzeli się gwałtownie, trochę źli na siebie za nieuwagę.Przed nimi stała czarnowłosa dziewczy­na.Dość przeciętnej urody, ale o miłej twarzy.Była prawie naga.Na wysokości piersi nosiła rodzaj pętli, z której zwisały do ziemi przezroczyste pasma jakiejś substancji.Kiedy jednak gwałtownie nabrała powie­trza przed nowym zdaniem zobaczyli, że owa przezro­czystość występuje tylko w bezruchu.W innym przy­padku wszystkie pasma mieniły się niesamowitymi wręcz kolorami.- Pokazywali wasze zdjęcia w telewizji - ode­zwała się ponownie, patrząc na nich niepewnie.- Wi­działam wasze lądowanie - dodała, jakby usprawie­dliwiając się za nagłe wtargnięcie w ich intymność.Pet i Anna bowiem dalej trwali w swoim uścisku.- To nie było nic trudnego - odezwała się Anna, puszczając wreszcie Peta ze swych ramion.- Rzadko się zdarza, żeby Nowi Ludzie to scho­dzili - powiedziała dziewczyna wciąż zakłopotanym tonem.- Wybaczcie, że podeszłam do was tak bez zaproszenia, ale to z reguły dopuszczalne są wszel­kie szaleństwa.Na górze - wskazała głową w gwiaz­dy - w życiu nie ośmieliłabym się.W ogóle jestem trochę szalona - zakończyła już rezolutniejszym tonem.- Nie jesteśmy Nowymi Ludźmi - odezwał się Pet, który dotąd zajęty był wolnym opuszczaniem swojej dłoni z ramienia Anny i milczał uważając, że mówienie w takiej pozycji jest niepoważne.Wciąż czuł się jak na walnym zebraniu Rady Hildora.- Nowi Ludzie nie przychodzą tutaj? - zaintere­sowała się Anna.- Rzadko, a już nigdy w takich strojach.Wolą w ogóle być w maskach na twarzy, bo im chyba nie bardzo wypada to bywać.- Nam wypada - stwierdził z przekonaniem w głosie Pet.- Wiem.Zresztą wszyscy już o tym wiedzą.- Och! - wyrwało się Annie.- Wzbudziliście sporą sensację swoim przylotem.- Cieszymy się - mruknął Pet z przekonaniem w głosie, którego nie potwierdzała bynajmniej jego mina.Dziewczyna jednak najwyraźniej nie przejmo­wała się takimi drobiazgami.- Jestem Alma - odezwała się już prawie normal­nym tonem, przypominając sobie o tym, że nie była przedstawiona.- Nawigator na Jedności II.Dwudzie­ste pokolenie - dodała.- Gdzie my właściwie jesteśmy? - zapytał Pet wykonując ręką mętny ruch obejmujący całe pomiesz­czenie.- Na poziomie rozkoszy - wyjaśniła lekko zdzi­wionym tonem Alma.- Prawda - dodała po chwili ­wy przecież nie możecie wiedzieć.My to nazywamy potocznie rozkoszarnią.- Chyba trafna nazwa - przytaknęła Anna i opo­wiedziała jej scenę z płomieniami.- Super novae - Alma wzruszyła ramionami ­znudziło mi się to już dawno.Nie spotkałam chyba kogoś z wystarczającą dozą wyobraźni.Tutaj nato­miast mamy obojnatorium - wyjaśniła wskazując na obie pływające w powietrzu kobiety.- Każdy może telepatycznie odbierać wszystkie ich doznania.Wystar­czy tylko założyć to diademy.- Dopiero teraz Pet z Anną dostrzegli, że w powietrzu pływają również inne postacie, także nagie, tylko że spowite czarnymi chmurami - bo inaczej trudno by było to nazwać ­które prawie doskonale wtapiały się w tło nieba.- W innych salach można spotkać równie ciekawe rzeczy? - zainteresował się Pet.- Salach? - zdziwiła się Alma.- Tu nie ma sal.Każdy robi to, na co ma ochotę i pomieszczenie tworzy się automatycznie, bo automaty odbierają przez cały czas nasze uczucia i dostosowują do nich otoczenie.- Telepatia?! - zdziwiła się Anna.- Nie, skądże.Każdy emanuje określone uczucia, które automaty odpowiednio interpretują.To wszyst­ko.- Ciekawe - przytaknął z ulgą Pet.O mały włos obydwoje z Anną doznaliby szoku na uwagę Almy o dostosowaniu się automatów.Na szczęście Ziemianie nie znali jednak sterowania telepatycznego.- Normalne - Alma wzruszyła obojętnie ramio­nami.- Powiedz mi jeszcze, co to za bransolety mieli na rękach ci ludzie, którzy robili super novae - zapytała Anna podejrzanie obojętnym głosem.Tak obojętnym, że Pet spojrzał na nią z zaciekawieniem.- Pole siłowe, w kształcie ognia dostosowane do bioprądów i odczuć.- Skąd oni to wzięli?- Prawda, wy jeszcze nie znacie się na tym wszy­stkim - przypomniała sobie Alma po raz wtóry.- To bardzo proste - dodała i schyliła się w stronę gwiezd­nej podłogi, po czym wystukała coś palcami dwukrot­nie w szybkim tempie.- Taki rodzaj sygnalizacji - wyjaśniła obojęt­nym tonem - trzy krótkie, dwa długie.Po dia­dem trzeba wystukać dwa krótkie jeden długi i tak dalej - wyjaśniała i jednocześnie podniosła z pod­łogi dwa komplety znanych już Petowi i Annie bran­solet.- Trzymajcie - podała im kolejno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl