[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwyczajne wydarzenia, tak przez ciebie upragnione.- Ja mówiÅ‚am coÅ› takiego?! - oburzyÅ‚a siÄ™ OkrÄ™tka.- Tak jest! - przyÅ›wiadczyÅ‚ energicznie Januszek.- Sam sÅ‚yszaÅ‚em na wÅ‚asne uszy.MówiÅ‚aÅ›, że przez caÅ‚e wakacje miaÅ‚aÅ› nadzwyczajnych wydarzeÅ„ po dziurki w nosie, dosyć masz tego i wolisz zwyczajne.- RzeczywiÅ›cie tak mówiÅ‚a? - zainteresowaÅ‚ siÄ™ ZygÂmunt.- Poważnie?- Jak Boga kocham!- CoÅ› podobnego.WiedziaÅ‚em, że mam siostrÄ™ poszÂkodowanÄ… na umyÅ›le, ale nie przypuszczaÅ‚em, że do tego stopnia.- Odczepcie siÄ™! - zdenerwowaÅ‚a siÄ™ OkrÄ™tka.- Nawet jeÅ›li mówiÅ‚am, to co z tego? ZmieniÅ‚am zdanie! I oÅ›wiadÂczam wam.UrwaÅ‚a, popatrzyÅ‚a na pozostaÅ‚ych troje, wyprostowaÅ‚a siÄ™ i dokoÅ„czyÅ‚a stanowczo i uroczyÅ›cie:- I oÅ›wiadczam przy Å›wiadkach, żeby nie byÅ‚o gadania, że wydarzenia zwyczajne w ogóle sobie wypraszam! Mam dość na dÅ‚ugo.Jeżeli już musi siÄ™ coÅ› dziać, żądam kategoÂrycznie, żeby to byÅ‚o nadzwyczajne w stopniu maksymalÂnym.!W poczekalni szpitala na Karowej Tereska cierpliwie czeÂkaÅ‚a na odpowiedź sÄ…siadki, przebywajÄ…cej gdzieÅ› w niedoÂstÄ™pnych rejonach budynku.TrafiÅ‚a do tej poczekalni przyÂpadkiem, skierowana tu z izby przyjęć, gdzie panowaÅ‚o straszliwe zamieszanie i gdzie z nikim siÄ™ nie mogÅ‚a dogaÂdać, szpital miaÅ‚ bowiem akurat ostry dyżur.Razem z niÄ… czekaÅ‚o liczne towarzystwo, ponieważ tÄ™dy wÅ‚aÅ›nie wychoÂdziÅ‚y opuszczajÄ…ce szpital pacjentki.Teresce udaÅ‚o siÄ™ wreszcie posÅ‚ać przez pielÄ™gniarkÄ™ do sÄ…siadki list na pakowym papierze, uzupeÅ‚niony eleganckÄ… kartkÄ… z papeterii i teraz przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ ciekawie rozgryÂwajÄ…cym siÄ™ w poczekalni scenom.Z gÅ‚Ä™bi korytarzyka wychodziÅ‚y mÅ‚ode panie, zarazem promienne i zdenerwoÂwane, pielÄ™gniarki wynosiÅ‚y za nimi niemowlÄ™ta, oczekujÄ…ce starsze panie zaczynaÅ‚y cmokać nad niemowlÄ™tami, panoÂwie z kwiatami rzucali siÄ™ witać małżonki, pielÄ™gniarki poÂdawaÅ‚y jakieÅ› rzeczy, udzielaÅ‚y instrukcji, kwiaty przeszkadzaÅ‚y okropnie, nikt nie wiedziaÅ‚, co z nimi zrobić, i każdy coÅ› gubiÅ‚.Za jednÄ… z paÅ„ wyniesiono dwa puste syfony r mąż pani straciÅ‚ gÅ‚owÄ™ kompletnie.Wyraźnie byÅ‚o widoÂczne, że wszystko mu siÄ™ pomyliÅ‚o i sam nie wie, czym powinien opiekować siÄ™ czulej, syfonami czy żonÄ….PielÄ™gÂniarki czyniÅ‚y herkulesowe wysiÅ‚ki, zmierzajÄ…ce do stopnioÂwego wypychania towarzystwa na zewnÄ…trz, gdzie czekaÅ‚y rozmaite samochody.W poczekalni rozluźniÅ‚o siÄ™ trochÄ™, wyszÅ‚a wreszcie ostatÂnia z paÅ„, wyniesiono jeszcze jedno niemowlÄ™ i ostatni z czekajÄ…cych panów opuÅ›ciÅ‚ szpital, pozostawiajÄ…c na krzeÅ›le w kÄ…cie damski pÅ‚aszcz i mÄ™ski parasol.Tereska miÂÅ‚osiernie wyniosÅ‚a za nim te przedmioty i ulokowaÅ‚a w taÂksówce, po czym wróciÅ‚a do poczekalni.- Po co oni przynoszÄ… tu takie rzeczy? - rzekÅ‚a w zadumie do wyglÄ…dajÄ…cej z korytarzyka pielÄ™gniarki.- I tak widać, że majÄ… peÅ‚ne rÄ™ce roboty.PielÄ™gniarka pobÅ‚ażliwie wzruszyÅ‚a ramionami.- Przy pierwszym przeważnie trochÄ™ gÅ‚upiejÄ… - wyjaÅ›ÂniÅ‚a.- A pacjentki zawsze żądajÄ… innego ubrania, bo im siÄ™ figura zmienia, a potem same zapominajÄ…, że chciaÅ‚y siÄ™ przebrać.Czy pani czeka może na paniÄ… PastwiakowÄ…?- Nie, ja czekam na list od pani Bednarskiej.Czy pani nie mogÅ‚aby siÄ™ dowiedzieć.? Bardzo proszÄ™.Bez listu od pani Bednarskiej w ogóle nie mogÄ™ stÄ…d wyjść!.- Urwanie gÅ‚owy tu dzisiaj, wyjÄ…tkowo ciężki ten ostry dyżur! - westchnęła pielÄ™gniarka.- Bednarska, tak? Zaraz tam kogoÅ› zapytam.Tereska pozostaÅ‚a sama, ale na krótko.pq kilku minutach ta sama pielÄ™gniarka wyniosÅ‚a niemowlÄ™, za niÄ… zaÅ› wyszÅ‚a jeszcze jedna mÅ‚oda pani, na którÄ… nikt nie czekaÅ‚.ZaaferoÂwana pielÄ™gniarka przekazaÅ‚a niemowlÄ™ matce, pomamrotaÅ‚a coÅ› o taksówce, kiwnęła gÅ‚owÄ… Teresce i wyszÅ‚a.Pani usiadÅ‚a i zaczęła pÅ‚akać.Po krótkiej chwili Tereska nie wytrzymaÅ‚a.- Bardzo paniÄ… przepraszam - powiedziaÅ‚a niepewnie.- Czy coÅ› siÄ™ staÅ‚o.:.? Czy ja mogÄ™ pani jakoÅ› pomóc.? MÅ‚oda matka odwróciÅ‚a ku niej zapÅ‚akanÄ… twarz.- O Boże wielki! - wyszlochaÅ‚a.- To potworna rzecz, w dniu urodzenia dziecka odkryć, że jego ojciec jest idiotÄ…! PojÄ™cia nie mam, co zrobić, Boże zmiÅ‚uj siÄ™!- Jak to? - zaniepokoiÅ‚a siÄ™ Tereska.- I co? NieuleÂczalnie.?- Co nieuleczalnie? Idiota? No pewnie.Czy pani wie, co on zrobiÅ‚?! PojechaÅ‚ w podróż sÅ‚użbowÄ… i zÅ‚amaÅ‚ sobie rÄ™kÄ™! I jeszcze rozbiÅ‚ samochód! Wczoraj, w jakichÅ› Gnatach! Nie wiem nawet, czy to miejscowość, czy chodzi o jego gnaty, leży w gipsie w szpitalu w Gryf o wie i bÄ™dÄ… go tam trzymać tydzieÅ„! A ja muszÄ™ stÄ…d wyjść.! - urwaÅ‚a, wybuchajÄ…c obfitszymi Å‚zami.Tereska sÅ‚uchaÅ‚a zaskoczona, przestraszona, peÅ‚na współczucia i nieco oszoÅ‚omiona.Mignęło jej w gÅ‚owie, że znów jakiÅ› mąż oddaliÅ‚ siÄ™ od żony w niewÅ‚aÅ›ciwej chwili, zaczynaÅ‚o to wyglÄ…dać wrÄ™cz na epidemiÄ™.UsiadÅ‚a na krzeÅ›le obok.MÅ‚oda matka próbowaÅ‚a otrzeć sobie oczy pieluszkÄ….- Odkryć, że jest siÄ™ żonÄ… idioty.! - wykrzyknęła we wzburzeniu.- WyrzucajÄ… mnie stÄ…d, bo jest ostry dyżur, nie ma miejsc i sama rozumiem, że sÅ‚usznie, jestem zdrowa do obrzydliwoÅ›ci! WysÅ‚aÅ‚am wczoraj depeszÄ™ do siostry, ona przyjedzie, ale najwczeÅ›niej jutro albo pojutrze, ona ma wÅ‚asne dzieci, nie rzuci wszystkiego.!Tereska rozważyÅ‚a sprawÄ™ już w trakcie sÅ‚uchania.- Ale klucze od mieszkania pani ma? - spytaÅ‚a rzeÂczowo.- Klucze mam, owszem.- No to może siÄ™ pani nie przejmować.PomogÄ™ pani.SprowadzÄ™ taksówkÄ™ i pojadÄ™ z paniÄ…, tylko doczekam siÄ™ tu na list.Å»ona idioty jÄ™knęła rozpaczliwie.- Ale ja nie mam nawet pieniÄ™dzy! PÅ‚aciÅ‚am za depeszÄ™, kupowali mi różne rzeczy i już mi zabrakÅ‚o, nie spodziewaÂÅ‚am siÄ™ przecież.! I w domu też nie mam, mam na książeczÂce! Nie zostawiÄ™ dziecka i nie polecÄ™ na pocztÄ™, a nosić ciężary jeszcze mi zabronili! Chryste, co ten kretyn narobiÅ‚, czy on musiaÅ‚ Å‚amać rÄ™kÄ™ w Gnatach.?! Å»eby chociaż gdzieÅ› bliżej.Tereska poÅ›piesznie przeliczyÅ‚a w myÅ›lach zawartość portmonetki.- Tym niech siÄ™ pani również nie martwi, mogÄ™ pani pożyczyć.ZapÅ‚acÄ™ za taksówkÄ™, bo i tak pewnie pojadÄ™ niÄ… dalej i pożyczÄ™ pani na jutro.Przepraszam, że nie zrobiÄ™ zakupów, ale też mam na gÅ‚owie potworność.- O zakupy poproszÄ™ sÄ…siadkÄ™ - powiedziaÅ‚a żona idioÂty, nagle przytomniejÄ…c i spojrzaÅ‚a na TereskÄ™ z rozjaÅ›nionÄ… twarzÄ….NastÄ™pnie znów zaczęła pÅ‚akać! - Do koÅ„ca życia siÄ™ pani nie odwdziÄ™czÄ™! - wyÅ‚kaÅ‚a ze wzruszeniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]