[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.BrzÄ™k poleciaÅ‚ wyżej, zaklekotaÅ‚ sucho, Tereska odetchnęła, poruszyÅ‚a siÄ™, przeskoczyÅ‚a dwa stopnie, ale dźwiÄ™k znów siÄ™ zniżyÅ‚ i trwaÅ‚ na jej poziomie.W TereskÄ™ coÅ› wstÄ…piÅ‚o, eksplodowaÅ‚a w niej dzika determinacja, desperackim gestem, zamknÄ…wszy oczy, runęła wprost na dźwiÄ™k i przyÅ‚ożyÅ‚a ucho do sÅ‚upa konstrukcyjnego.DźwiÄ™k opadÅ‚, przez chwile brzÄ™czaÅ‚ niżej i znów poleciaÅ‚ do góry.ZagrzmiaÅ‚ jej potężnie nie tyle w uchu, ile jakby dookoÅ‚a gÅ‚owy, po czym wzniósÅ‚ siÄ™ wysoko i jÄ…Å‚ klekotać.Tereska trwaÅ‚a z uchem przy sÅ‚upie mniej dla badaÅ„ naukoÂwych, a bardziej dlatego, że trochÄ™ zdrÄ™twiaÅ‚a.BrzÄ™ki i kleÂkot wciąż odbijaÅ‚y siÄ™ jej w gÅ‚owie i zabÅ‚ysÅ‚a jej nagle myÅ›l, że od czegoÅ› takiego z pewnoÅ›ciÄ… można nieodwracalnie zwariować.MyÅ›l przeraziÅ‚a jÄ… do tego stopnia, że gwaÅ‚towÂnie oderwaÅ‚a ucho i popÄ™dziÅ‚a na górÄ™.Kiedy z magnetofonem w objÄ™ciach przebiegaÅ‚a przez komnatÄ™ z powrotem, kÄ…tem oka dostrzegÅ‚a jakiÅ› ruch.ByÅ‚a już prawie przy wejÅ›ciu na klatkÄ™ schodowÄ….ZatrzymaÅ‚a siÄ™ jak wryta i powoli odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™.Duch migotaÅ‚ srebrzyÅ›cie przed lustrem, oÅ›wietlony blaÂskiem księżyca.Ze straszliwÄ… wyrazistoÅ›ciÄ… Tereska doÂstrzegÅ‚a nagle różnicÄ™ pomiÄ™dzy omawianiem tych kwestii w widnym pomieszczeniu i w licznym towarzystwie, a oglÄ…Âdaniem go samotnie, w widmowo oÅ›wietlonej komnacie.StaÅ‚a w kamiennym bezruchu, bez tchu wpatrzona w zjawÄ™, odbijajÄ…cÄ… siÄ™ w dwóch trzecich lustra, aż do chwili kiedy biaÅ‚a postać zafalowaÅ‚a gwaÅ‚towniej i znikÅ‚a.Wówczas zÅ‚aÂpaÅ‚a oddech, odwróciÅ‚a siÄ™ i wybiegÅ‚a z sali balowej.- RychÅ‚o w czas! - powiedziaÅ‚ gniewnie Zygmunt.- ProdukowaÅ‚aÅ› ten magnetofon, czy co? Dawno umilkÅ‚o! Tereska poÅ‚ożyÅ‚a magnetofon na kuchennym stole.- WidziaÅ‚am go - powiedziaÅ‚a, nie kryjÄ…c emocji.- PokazaÅ‚ siÄ™ tak samo, przed lustrem.Ten dolny kawaÅ‚ek ma w nosie.- Jest tam jeszcze? - zainteresowaÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townie Januszek, odsuwajÄ…c krzesÅ‚o.- Nie, znikÅ‚.ZresztÄ… nie wiem, może wróciÅ‚.Januszek zerwaÅ‚ siÄ™ i popÄ™dziÅ‚ na górÄ™.Tereska usiadÅ‚a na jego miejscu.- SÅ‚uchajcie - rzekÅ‚a z przejÄ™ciem - on nie chodzi na nogach.- A co, widziaÅ‚aÅ› nogi? - zainteresowaÅ‚ siÄ™ z kolei Zygmunt, czyniÄ…c ruch, jakby też chciaÅ‚ siÄ™ zerwać.- CoÅ› ty, jakie nogi? GdzieÅ› ty widziaÅ‚ ducha z nogami?!- WÅ‚aÅ›nie myÅ›laÅ‚em, że ma i chciaÅ‚em zobaczyć.- Nie ma żadnych nóg, mam na myÅ›li, że on siÄ™ nie posuwa, tylko wyrasta z podÅ‚ogi i w podÅ‚ogÄ™ siÄ™ chowa.Rozumiesz, nie przemieszcza siÄ™ poziomo.- Tylko pionowo.Owszem, mnie też siÄ™ tak wydawaÅ‚o.Nie przesuwa siÄ™, tylko znika jakby w dół.W podÅ‚ogÄ™.- To znaczy, że w tym zamku grasuje pionowy duch - stwierdziÅ‚a jadowicie OkrÄ™tka.- Zdaje siÄ™, że zaczynacie bredzić.Zygmunt, nie zważajÄ…c na niÄ…, nadal zastanawiaÅ‚ siÄ™ nad kwestiÄ… pionowoÅ›ci ducha.- I wyrasta tak samo, w pionie.Ale Januszek mówi, że siÄ™ rzuciÅ‚.Ale z drugiej strony przede mnÄ… uciekaÅ‚ tÄ… pionowÄ… metodÄ…, tu znikÅ‚, a tam siÄ™ pojawiÅ‚.- PrzeÅ‚azi pod podÅ‚ogÄ….- Cholera go wie, może i przeÅ‚azi.Może należaÅ‚oby jednak zbadać tÄ™ posadzkÄ™.- Czy teraz zaczniemy zrywać ocalaÅ‚e zabytkowe pÅ‚yty? - spytaÅ‚a sucho OkrÄ™tka.- Może lepiej od razu wysadzić to wszystko w powietrze?- Czekajcie, jeszcze coÅ›!- przerwaÅ‚a niecierpliwie Tereska.- Te dźwiÄ™ki.PrzyÅ‚ożyÅ‚am ucho, wiecie, to wyglÄ…da, jakby brzÄ™czaÅ‚o w sÅ‚upie!- W jakim sÅ‚upie?- No w tym, tutaj, w Å›rodku klatki schodowej.- Wykluczone! - zaprotestowaÅ‚ stanowczo Zygmunt.- To jest sÅ‚up konstrukcyjny i przypadkiem wiem, że na nim opiera siÄ™ caÅ‚a klatka schodowa.Musi być solidny, mowy nie ma o żadnych atrapach, nie może być pusty w Å›rodku.A nawet gdyby, to co? Duch siedzi na dachu i opuszcza na dół Å‚aÅ„cuchy na sznurku? To co to jest, duch kominiarza?- Nie wiem.RozÅ‚upaÅ‚abym ten sÅ‚up.- Matko Boska - powiedziaÅ‚a OkrÄ™tka ze zgrozÄ….Januszek wróciÅ‚ z sali balowej niezadowolony, bo zmarzÅ‚ niepotrzebnie.Ducha nie widziaÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]