[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osłabiający działanie otataralu efekt pochodził z zielonych pasm.Promieniował z nich z czymś, co sprawiało wrażenie świadomej woli.Zdumiewający był fakt, że jego moc wystarczała, by odepchnąć wpływ otataralu.Posługujący się Denul uzdrawiacze często opisywali choroby jako wojnę, w której polem bitwy jest ciało.Ich grota pozwalała im to zobaczyć na własne oczy.Kulp zastanawiał się, czy nie widzi teraz czegoś podobnego.Ale to nie choroba, tylko bitwa grot.Jedna to grota Fenera, połączona z kapłanem poprzez widmową dłoń, a drugą złapał w sidła otataral, lecz mimo to nie przestała przybierać na sile.Nie umiem rozpoznać tej groty.Jej moc jest obca wszystkim moim zmysłom.Zamrugał.Heboric wpatrywał się w niego, rozciągając szerokie usta w bladym uśmieszku.– Co ci się stało, na Kaptura? – zapytał Kulp.Były kapłan wzruszył ramionami.– Sam chciałbym to wiedzieć.Trzej żołnierze piechoty morskiej podeszli do Heborica.– Jestem Gesler – przedstawił się kapral z szacunkiem w ochrypłym głosie.– Jesteśmy wszystkim, co zostało z Kultu Dzika.Z ust starca zniknął uśmiech.– To i tak o trzech za dużo.Odwrócił się i ruszył po plecaki.Gesler wpatrywał się obojętnie w jego plecy.Stary cholernie szybko wraca do siebie – pomyślał Kulp.Młody Prawda wciągnął głośno powietrze, słysząc brutalne słowa człowieka, którego uważał za kapłana swego boga.Mag zauważył, że w jasnoniebieskich oczach chłopaka coś obróciło się w zgliszcza.W oczach Chmury pojawił się mroczny cień, któremu zapewne zawdzięczał on swe imię, żołnierz jednak położył dłoń na ramieniu chłopaka, po czym odwrócił się do jednouchego mężczyzny.– Jeśli będziesz trzymał łapska tak blisko tych ukrytych noży, zacznę się robić nerwowy – warknął cicho, przesuwając dłonie na kuszy.– To jest Baudin – odezwała się młoda kobieta.– Jest mordercą.Zabija staruszki, rywali, kogo tylko chcecie.Ma na rękach krew najprzeróżniejszych ludzi.Zgadza się, Baudin? A ja jestem Felisin – ciągnęła, nie czekając na odpowiedź.– Z rodu Paranów.Ostatnia córka.Ale nie dajcie się nabrać.Nie wyjaśniła znaczenia swych słów.Wrócił Heboric, dźwigając plecaki na obu przedramionach.Postawił je na ziemi, po czym podszedł do Kulpa.– Nie jesteśmy w stanie wam pomóc, ale po przejściu przez tę cholerną pustynię myśl o śmierci przez utonięcie wydaje się dziwnie kusząca.– Popatrzył na tłukące o brzeg fale.– Co tam się właściwie dzieje?– Wyobraź sobie dziecko trzymające smycz, na której drugim końcu jest Ogar Cienia.Dziecko to mag, a Ogar to jego grota.Podejrzewam, że spędził zbyt wiele czasu w kopalni.Musimy odpocząć, nim znowu narazimy się na wywołany przez niego sztorm.– Czy sytuacja na kontynencie jest bardzo zła?Kulp wzruszył ramionami.– Nie mam pojęcia.Widzieliśmy, że Hissar płonął.Duiker pojechał dołączyć do Coltaine’a i Siódmej Armii.Staruszek ma w sobie porządną dawkę optymizmu, która zaprowadzi go prosto na zjeżdżalnię.Osobiście uważam, że Siódma Armia przeszła już do historii, tak samo jak Coltaine i jego Wickanie.– Ach, to ten Coltaine.Kiedy przykuli mnie łańcuchem u podstawy szczeliny za pałacem Laseen, po cichu spodziewałem się, że ujrzę go obok siebie.Kaptur wie, że miałem tam godne towarzystwo.– Po chwili potrząsnął głową.– Coltaine żyje, magu.Kogoś takiego nie da się zabić zbyt łatwo.– W takim razie moim obowiązkiem jest do niego wrócić.Heboric skinął głową.– Ekskomunikowano go – oznajmiła głośno Felisin.Obaj mężczyźni spojrzeli na rozmawiającego z dziewczyną Geslera.– Co więcej, stał się teraz groźbą dla własnego boga – ciągnęła.– I waszego, jak rozumiem.Strzeżcie się wzgardzonych kapłanów.Będziecie musieli sami wznosić modlitwy do Fenera, chłopaki, a radzę wam, żebyście modlili się dużo.Były kapłan odwrócił się z westchnieniem do Kulpa.– Otworzyłeś swą grotę, by mi się przyjrzeć.Co zobaczyłeś?Mag skrzywił się.– Przychodzą mi na myśl słowa, które wypowiedziałem przed chwilą.– Zawahał się.– Widziałem – podjął po chwili – dziecko trzymające smycz z Ogarem wielkim jak przeklęty przez Kaptura szczyt górski.W jednej ręce.Twarz Heborica zamarła.– A w drugiej?– Na to pytanie nie ma łatwej odpowiedzi – odparł Kulp.– Przykro mi.– Puściłbym tę smycz.– Gdybyś mógł.Heboric skinął głową.Kulp ściszył głos.– Gdyby Gesler o tym wiedział.– Odciąłby mnie.– Brutalnie.– Mam nadzieję, że dobrze się rozumiemy – rzekł Heboric z bladym uśmieszkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]