[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta ręka na kierownicy, ta ręka niepewnie wieczorem szukająca zamka, ta ręka na ramieniu kobiety lub na papierośnicy, ta ręka nie mogła mi już w niczym pomóc.Uścisnęłam ją mocno.Ojciec spojrzał na mnie i uśmiechnął się.2Minęły dwa dni, wciąż w kółko chodziłam po pokoju, zadręczałam się.Nie mogłam uwolnić się od obsesji, że Anna zburzy kompletnie nasze życie.Nie starałam się zobaczyć Cyryla.Uspokajałby mnie i pocieszał, a nie miałam na to ochoty.Znajdowałam nawet pewne zadowolenie zadając sobie pytania, na które nie było odpowiedzi, wspominając minione dni, ze strachem wyczekując tych, co miały nadejść.Było bardzo gorąco, chociaż zamknięte w moim pokoju żaluzje nie dopuszczały słońca, atmosfera w nim była duszna i wilgotna.Leżąc w łóżku, z głową odrzuconą do tyłu, ze wzrokiem wbitym w sufit, poruszałam się tylko od czasu do czasu, szukając skrawka chłodniejszej pościeli.Nie spałam.W nogach mego łóżka stał adapter i co parę chwil zmieniałam płyty – pozbawione melodii, wybijające tylko rytm.Paliłam dużo, wyobrażałam sobie, że znajduję się na dnie upadku, i odkrywałam w tym przyjemność.Lecz tą grą nie mogłam oszukać samej siebie: byłam smutna i wytrącona z równowagi.Pewnego popołudnia zapukała do moich drzwi pokojówka i z tajemniczą miną oznajmiła mi, że “ktoś czeka na dole".Pomyślałam natychmiast o Cyrylu.Zeszłam na dół, ale to nie był Cyryl.To była Elza.Uścisnęła mi wylewnie ręce.Patrzałam na nią i dziwił mnie jej korzystny wygląd.Była nareszcie ładnie, równomiernie opalona, wypielęgnowana, tryskająca młodością.– Przyjechałam po moje rzeczy – powiedziała.– Juan kupił mi ostatnio parę sukienek, ale to wszystko mało.Przez chwilę zastanawiałam się, kto to jest Juan, ale zaraz przestałam o tym myśleć.Widok Elzy sprawił mi przyjemność.Wnosiła z sobą atmosferę nocnych lokali, przyjemnej zabawy, łatwych kobiet, co przypomniało mi szczęśliwe dni.Powiedziałam jej, jak bardzo się cieszę, że ją widzę, a ona zapewniła mnie; że rozumiałyśmy się zawsze dobrze, bo miałyśmy podobne zainteresowania.Udałam, że mi chłodno, i zaproponowałam, żeby weszła na górę, do mego pokoju, co pozwoli jej uniknąć spotkania z ojcem i z Anną.Gdy wspomniałam o ojcu, nie potrafiła opanować lekkiego ruchu głową.Pomyślałam sobie: “Może go jeszcze kocha.choć ma swego Juana i te suknie?" l pomyślałam jeszcze, że trzy tygodnie temu nie zauważyłabym tego gestu.Gdy znalazłyśmy się w moim pokoju, wysłuchałam jej opowiadania malującego w jaskrawych barwach światowe i oszałamiające życie, jakie wiodła na wybrzeżu.Czułam, że budzą się we mnie jakieś dziwne, nie skrystalizowane myśli, wywołane po części obecnym wyglądem Elzy.Zamilkła wreszcie, może na skutek mojego milczenia, przeszła się po pokoju i nie patrząc na mnie, zapytała obojętnym tonem:– Czy Rajmund jest szczęśliwy?Miałam uczucie, że w rozpoczynającej się grze zdobyłam pierwszy punkt, i od razu zrozumiałam dlaczego.Niezliczona ilość projektów kłębiła mi się w głowie, snułam plany, uginałam się pod ciężarem własnych argumentów.Natychmiast też wiedziałam, co należy odpowiedzieć Elzie.– “Szczęśliwy!" To wielkie słowo! Anna nie pozwala, by myślał inaczej.Ona jest bardzo sprytna.– Bardzo! – westchnęła Elza.– Nigdy się nie domyślisz, na co go namówiła.Chce się za niego wydać.Elza zwróciła ku mnie przerażoną twarz:– Wydać się za niego? Rajmund chce się żenić? Rajmund?– Tak – odparłam – Rajmund się żeni.Zachciało mi się nagle strasznie śmiać.Ręce mi drżały.Elza wydawała się zbita z tropu, jakbym jej zadała cios.Nie można było dopuścić żeby się zastanowiła i doszła do wniosku, że ostatecznie w wieku ojca jej to dosyć naturalne i że nie może on spędzić całego życia z kociakami.Pochyliłam się ku niej i stłumionym głosem, by osiągnąć większy efekt powiedziałam:– Nie można do tego dopuścić, Elzo.On już cierpi.To jest przecież niemożliwe, rozumiesz chyba?– Tak – odparła.Wydawała się zafascynowana tą myślą, co mnie śmieszyło i potęgowało moje zdenerwowanie.– Czekałam na ciebie – mówiłam dalej.– Tylko ty potrafisz walczyć z Anną.Tylko ty masz dane po temu.Najwyraźniej chciała w to uwierzyć.– Ale jeśli się z nią żeni, to znaczy, że ją kocha – zaoponowała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]