[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówił z trudem.Ból ściągający mu twarz czynił go prawie starcem.- A dlaczegóż to? - zaczepnie odpowiedziała.- Twoje ulubione pytanie.Po prostu zrób mi tę jedną uprzejmość.Czy muszę się tłumaczyć?- No dobrze - powiedziała.- W końcu to nic wielkiego.Przepraszam.Staughton przeszył ją przenikliwym spojrzeniem.- Cokolwiek spotkało cię w tej Maszynie - powiedział - może cię odmieniło.- Miejmy nadzieję, John - odparła bezskutecznie próbując nadać głosowi cieplejszy ton.Zadzwoniła do Jossa z pytaniem, czy nie odprawiłby pogrzebu.- Nie muszę ci przypominać, że nie jestem zbyt religijna, ale moja matka była wierząca, choć nie praktykowała.Jesteś najwłaściwszą osobą, mój ojczym na pewno cię zaakceptuje.Joss bez wahania wyraził zgodę.Przyleci pierwszym samolotem, zapewnił.W swym hotelowym pokoju wpatrywała się w kopertę i dotykała jej palcami, czując każdą nierówność, każde załamanie papieru.Był już pożółkły, więc matka musiała napisać ten list dawno temu i trzymać go w jakiejś kieszonce torebki, zastanawiając się nad najwłaściwszym momentem, aby go wręczyć Ellie.Nie widać było, by ktoś go próbował otwierać i ciekawa była, czy Staughton zna jego treść.Obok gwałtownego pragnienia, by kopertę rozedrzeć już teraz, tlił się w niej również jakiś dziwny lęk.Z kolanami podciągniętymi pod brodę i z listem przed oczami medytowała w wyliniałym, głębokim fotelu.Odezwał się dzwonek i dość hałaśliwie ruszył jej telefax.Połączony był z komputerem Argusa, ale tym razem - choć serce drgnęło jej na wspomnienie dawnych wydarzeń - niech poczeka.Cokolwiek Cray 21 znalazł dla niej - nie ma pośpiechu, nawet, albo - szczególnie, jeśli to jest wiadomość od tak dawna ukryta w liczbie „pi”.Czekała miliardy lat, poczeka jeszcze trochę.Znów wbiła wzrok w kopertę, ale dzwonek faxu ponownie zaterkotał.Jeżeli jest jakaś informacja zawarta w liczbach transcendentalnych - rozmyślała - to tylko taka, która dotyczy podstaw geometrii wszechświata.Jakiegoś absolutu, czegoś zupełnie i nieodwołalnie podstawowego.Nowy projekt Ellie był więc zakrojony nie tyle na miarę nauki, ale wręcz jakiejś fantastycznej teologii.Cóż, tak jest z każdą dziedziną wiedzy, jeśli się w nią wchodzi głęboko.PROSZĘ CZEKAĆ, wydrukowało się na ekranie telefaxu.Pomyślała o ojcu.no cóż, o imitatorze ojca.i o Gospodarzach w Galaktyce, i o sieci tuneli przeszywających Kosmos.Przypuszczalnie dano jej szansę, by towarzyszyła narodzinom życia na milionach planet.Była blisko tych, którzy stwarzają galaktyki, zamykając lub otwierając całe sektory Kosmosu.A przecież.choć tak bardzo pragnęli przypominać bogów, było w nich coś niedoskonałego.To nie oni zbudowali tunele, chyba nawet nie byliby w stanie tego zrobić.Nie oni wbudowali wiadomość w liczby transcendentalne i co gorsza - nie umieli jej odczytać.Budowniczowie Tuneli i Matematycy Liczby „Pi” to była zupełnie inna klasa cywilizacji.Której już nie ma.Nie zostawili adresu, pod jakim należy przekazywać listy.Gdy odeszli, zostawili Gospodarzom cały spadek, z którym - jak porzucone dzieci - nie bardzo wiedzieli, co począć.Jak ona, dokładnie tak.Myślała o hipotezie Edy przyrównującej tunele do robaczych dziur, do kanalików wydrążonych w jabłku kosmosu i łączących ze sobą niezliczone gwiazdy.Przypominały czarne dziury, choć miały inne cechy i inne pochodzenie.Nie były całkiem bez masy, bo sama widziała jak w pierścieniach Vegi zostawiały za sobą grawitacyjne smugi.To tamtędy podróżowały statki i istoty zamieszkujące Galaktykę.Robacze dziury.W żargonie fizyków teoretycznych kosmos był jabłkiem, wewnątrz którego krzyżują się niezliczone wydrążone tunele.Dla bakterii żyjącej na skórce coś takiego zakrawałoby na cud, ale dla obserwatora z zewnątrz takie jabłko po prostu jest zepsute
[ Pobierz całość w formacie PDF ]