[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbował się odezwać, lecz nawet jego senny głos nie za­brzmiał.Ciemność otoczyła smoczego maga, miękka ciem­ność snu.I nie lekceważ tych, których uważasz tytko za pionków.* * *Górska forteca orków była nie tylko większą niż Rhonin podejrzewał, ale też bardziej skomplikowana.Tunele, które, jak sądził, miały go doprowadzić do celu, nagle skręcały w zu­pełnie inną stronę, często nawet pięły się w górę, zamiast schodzić w dół.Niektóre kończyły się zupełnie bez powodu.Je­den taki korytarz zmusił go do cofania się po własnych śla­dach przez ponad godzinę, przez co nie tylko zmarnował cen­ny czas, ale też uszczuplił swoje, i tak niezbyt duże, zapasy siły.Sytuacji nie poprawiał fakt, że Skrzydła Śmierci nie ode­zwał się do niego ani razu przez cały ten czas.Choć Rhonin ani odrobinę nie ufał czarnemu lewiatanowi, przynajmniej wiedział, że Skrzydła Śmierci zaprowadziłby go do uwięzio­nego behemota.Co mogło aż tak odciągnąć uwagę mroczne­go?Zmęczony mag usiadł w końcu w nieoświetlonym koryta­rzu, żeby odpocząć.Miał ze sobą niewielki bukłak podaro­wany mu przez nieszczęsne gobliny, i z niego to pociągnął łyk.Później Rhonin oparł się o ścianę z nadzieją, że kilka chwil odpoczynku rozjaśni jego umysł i pozwoli mu dalej wędro­wać korytarzami.Czy naprawdę wyobrażał sobie, że potrafi uwolnić królo­wą smoków? Wątpliwości nasilały się, kiedy próbował odna­leźć drogę we wnętrzu góry.Czy przybył tutaj tylko po to, żeby popełnić malownicze samobójstwo? Jego śmierć nie przywróci życia tym, którzy zginęli, a tak naprawdę oni sami podejmowali decyzje.Czy kiedyś sam wymyślił tę szaloną misję? Cofając się myślami w przeszłość, Rhonin przypomniał sobie chwilę, kie­dy po raz pierwszy wypłynął ten temat.Po katastrofie ostat­niej misji zabroniono mu udziału w działaniach Kirin Tor.Młody czarodziej spędzał dnie pogrążony w myślach, nikogo nie widząc i mało jedząc.Zgodnie z warunkami jego próby nikomu nie pozwolono go również odwiedzać.Dlatego też bardzo go zaskoczyło, kiedy zmaterializował się przed nim Krasus, proponując wsparcie w jego próbach powrotu w szeregi czarodziejów.Rhonin zawsze sądził, że nikogo nie potrzebuje, lecz Kra­sus przekonał go, że jest inaczej.Mistrz omówił ciężką sytu­ację swego młodego towarzysza w szczegółach, aż w końcu Rhonin otwarcie poprosił go o pomoc.Jakoś tak pojawił się temat smoków, a z niego wypłynęła historia Alexstraszy, czer­wonej smoczycy więzionej przez orki i zmuszanej do rodze­nia okrutnych bestii na chwałę Hordy.Mimo iż główna część Hordy została zmiażdżona, tak długo, jak długo pozostawała więźniem, orki z Khaz Modan mogły siać terror na terenach Sojuszu, zabijając niezliczonych niewinnych.W tym właśnie punkcie w umyśle Rhonina pojawił się pomysł uwolnienia smoka, pomysł tak fantastyczny, że Rho­nin uznał, iż sam musiał go wymyślić.Wówczas miało to dla niego sens.Oczyścić się lub zginąć, próbując zrealizo­wać plan, o którym jego bracia będą pamiętać przez wiecz­ność.Krasus był pod wrażeniem.Rhonin przypomniał sobie te­raz, że starszy mag spędził z nim wiele czasu, opracowując szczegóły i zachęcając czerwonowłosego czarodzieja.Rho­nin przyznał się sobie, że prawdopodobnie porzuciłby ten pomysł, gdyby nie zachęty patrona.Właściwie czasem wyda­wało się, że jest to bardziej misja Krasusa niż jego własna.Z drugiej strony, co doradca bez twarzy mógłby osiągnąć, wysyłając swojego protegowanego na taką wyprawę? Gdyby Rhoninowi się powiodło, część zasług mogłaby pójść na konto tego, który w niego wierzył, ale gdyby mu się nie udało.co miałby z tego Krasus?Rhonin potrząsnął głową.Jeśli nadal będzie sobie zadawał takie pytania, wkrótce uwierzy, że to jego patron stoi za tą misją, że w jakiś sposób wykorzystał swoje wpływy, żeby młodszy czarodziej rzeczywiście zapragnął udać się do tej niegościnnej krainy.Absurdalne.Nagły hałas sprawił, że Rhonin niemal zerwał się na rów­ne nogi.Mag uświadomił sobie, że w trakcie tych rozmyślań zapadł w sen.Czarodziej przycisnął się do ściany, żeby zoba­czyć, kto przechodzi przez ciemny korytarz.Orki z pewno­ścią wiedziały, że tunel kończy się ślepo.Hałas, w którym Rhonin rozpoznał rozmowę, szybko ucichł.Czarodziej zrozumiał, że padł ofiarą skomplikowanej akustyki systemu jaskiń.Orki, które słyszał, prawdopodob­nie znajdowały się kilka poziomów od niego.A może mógłby podążyć za tymi dźwiękami? Z wrastają­cą nadzieją Rhonin poszedł ostrożnie w kierunku, z którego według niego dochodziła rozmowa.Nawet jeśli tak napraw­dę nie pochodziła z tego miejsca, może echa zaprowadzą go w końcu tam, gdzie miał nadzieję dotrzeć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl