[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.169Cunninghamowie, jeśli panowie pamiętacie, zbliżyli się do nas, gdy byliśmy u drzwi ku-chennych.Najbardziej wtedy zależało mi na przemilczeniu sprawy kartki, żeby nie zdążyli jejzniszczyć.Inspektor już miał o niej zagadać i poinformować, jak ważnym jest dla nas dowo-dem, gdy oto, na szczęście, nastąpił mój atak i rozmowa przeszła na inny temat. Ach, tak! zawołał śmiejąc się pułkownik wszystkie nasze współczucia i ubolewaniabyły niepotrzebne pan tylko udawał! Jako lekarz, muszę oświadczyć, że udawałeś znakomicie powiedziałem od siebie, pa-trząc z podziwem na tego człowieka, który coraz nowymi stronami swego talentu budził wemnie niekłamany zachwyt. Tego rodzaju umiejętności czasami bywają bardzo przydatne mówił Holmes dalej.Gdy odzyskałem przytomność, udało mi się przy pomocy drobnej sztuczki nie powiem,żeby bardzo dowcipnej zmusić starego Cunninghama do napisania wyrazu pierwsza , bymóc porównać jego pismo z pozostawionym na strzępku. Bądz tu mądrym wobec tego! zawołałem. Widziałem, jak ci było mnie żal i jak zwaliłeś moje przeoczenie na karb mojej choroby zauważył Holmes, śmiejąc się. %7łałowałem bardzo, że cię musiałem zmartwić.Potem poszli-śmy wszyscy na górę.W pokoju Aleca zobaczyłem szlafrok za drzwiami.Przewróciłem stół,odwróciłem ich uwagę i wymknąłem się, by zbadać kieszenie tego szlafroka.Zaledwie wyją-łem papier, który, jak się tego spodziewałem, był w jednej z nich, obaj Cunninghamowie rzu-cili się na mnie i zginąłbym niechybnie, gdyby nie wasza rychła pomoc, przyjaciele! Do tejpory czuję jeszcze na szyi ślady palców młodego Cunninghama i ręka mnie boli od konwul-syjnych szamotań starego, który chciał mi wyrwać strzępek papieru.Zobaczyli, że wiem owszystkim i raptowne przejście od dużej pewności siebie do zupełnej rozpaczy przyprawiłoich wprost o szaleństwo.Rozmawiałem przed chwilą ze starym Cunninghamem o pobudkach tej zagadkowejzbrodni.Ze starym rozmowa jest możliwa, lecz młody pieni się jak zwierz i gdyby miał brońpod ręką, rozwaliłby łeb sobie i innym.Gdy stary się przekonał, że przegrał, spuścił z tonu iopowiedział wszystko, jak było.Okazuje się, że William podpatrzył swych panów, gdy wową noc zrobili wyprawę do biblioteki pana Actona i zapragnął wykorzystać tę tajemnicę, byjak najwięcej wyciągnąć z kieszeni Cunninghamów.Jednak z młodym dziedzicem żarty sąniebezpieczne.Wymyślił sobie szatański plan wykorzystania popłochu, jaki wywołała kra-dzież u pana Actona, by się uwolnić od człowieka, który mógł być niebezpieczny.Zwabili gowięc w pułapkę i zabili; gdyby przy tym wydostali całą kartkę z rąk zabitego i zatarli kilkadrobnych śladów, nigdy podejrzenie nie padłoby na ich szanowne osoby. A gdzie cała kartka? zapytałem.Holmes wręczył nam pismo, złożone z dwóch kawałków:170Jeśli przyjdziesz za piętnaście pierwsza do drzwi alkierza, dowiesz się o czymś, co cię bar-dzo zadziwi i co może być wielce pożyteczne dla ciebie, oraz dla Anny Morissen.Nie mów otym nikomu. Oczekiwałem dokładnie czegoś takiego rzekł Holmes. Prawdę powiedziawszy, niewiemy jeszcze dotychczas, jakie powiązania zachodziły pomiędzy młodym Cunninghamem,Williamem Khwanem i Anną Morissen, skutki jednak wskazują, że pułapka była dobrze po-myślana. A teraz, kochany Watsonie, sądzę, że już dosyć zażyliśmy wywczasów na łonie przyro-dy; powrócę więc do siebie, na Baker Street z nowymi siłami.171Rozdział 3Urzędnik PickroftWkrótce po ożenku zamieszkałem w Paddingtown, objąwszy praktykę po starym doktorze,niejakim Farkuherze; praktyka niegdyś liczna, ostatnimi czasy, z powodu choroby i zniedo-łężnienia Farkuhera, tak podupadła, że zaledwie od czasu do czasu trafiał się jakiś chory
[ Pobierz całość w formacie PDF ]