[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właśnie dlatego jestem potrzebny.Chce pan truskawek? Chociaż zdaje się, że już wszystkie zjadłem.W takim razie zapalimy sobie.Wstał i przespacerował się po pokoju.Golem ze szklanką w ręku obserwował go nie odwracając głowy.- To zdumiewający paradoks, Golem.Były czasy, kiedy wszystko rozumiałem.Miałem szesnaście lat, byłem starszym rycerzem Legii, rozumiałem absolutnie wszystko i na nic nikomu nie byłem potrzebny! W jakiejś bijatyce rozwalono mi głowę, miesiąc przeleżałem w szpitalu, a wszystko szło swoją koleją - Legia zwycięsko maszerowała naprzód beze mnie, pan prezydent nieubłaganie stawał się panem prezydentem - także beze mnie.Wszyscy świetnie obchodzili się beze mnie.Potem to samo powtórzyło się na wojnie.Byłem oficerem, dostawałem ordery i naturalnie wszystko rozumiałem.Przestrzelono mi pierś, trafiłem do szpitala - no i co, czy ktoś zainteresował się, gdzie jest Baniew, co się stało z Baniewem, gdzie się podział nasz odważny, wszystko rozumiejący Baniew? Takiego wała! Ale za to kiedy przestałem rozumieć cokolwiek - o, wtedy wszystko się zmieniło.Wszystkie gazety mnie zauważyły.Wszystkie departamenty.Pan prezydent osobiście zaszczycił.No? Wyobraża pan sobie, jaka to rzadkość - człowiek, który nie rozumie! Wszyscy go znają, troszczą się o niego generałowie i pokój.e - e.pułkownicy, jest okropnie potrzebny mokrzakom, uważa się, że to jest ktoś, koszmar! Dlaczego? A dlatego, panowie, że nic nie rozumie.- Wiktor usiadł.- Bardzo jestem pijany? - zapytał.- Owszem - powiedział Golem.- Ale to nieważne, niech pan mówi dalej.Wiktor rozłożył ręce.- To już wszystko - oznajmił przepraszająco.- Wyczerpałem się.Może zaśpiewać panu?- Niech pan śpiewa - zgodził się Golem.Wiktor wziął banjo i zaczai śpiewać.Zaśpiewał “Piosenkę dzielnych żołnierzy", potem “Uratowanych ludzi", potem “O pastuchu, któremu byk wybił jedno oko i który dlatego poszedł na zieloną państwową granicę", potem “Dość mam po uszy", potem “Miasto obojętnych", potem o prawdzie i kłamstwie, potem znowu “Dość mam po uszy", potem hymn państwowy na melodię “Ach, co za nóżki", ale zapomniał słów, pomylił zwrotki i odłożył banjo.- Znowu wyczerpałem się - oznajmił ze smutkiem.- Więc powiada pan, że aresztowano Pawora? A ja o tym wiem.Siedział akurat u mnie, tam gdzie pan siedzi.Czy pan wie, co on chciał powiedzieć, tylko nie zdążył? Że za dziesięć lat mokrzaki opanują kulę ziemską i wszystkich nas zlikwidują.A co pan sadzi?- Raczej wątpię - powiedział Golem.- Zresztą, po co nas likwidować? Sami się wzajemnie zlikwidujemy.- A mokrzaki?- Być może nie pozwolą nam się zlikwidować.Trudno powiedzieć.- A być może jeszcze pomogą? - rzekł Wiktor z pijackim uśmiechem.- Przecież my nawet zabijać nie umiemy.Dziesięć tysięcy lat wybijamy się i rezultaty wciąż są nie najlepsze.Proszę posłuchać, Golem, po co pan mnie okłamywał opowiadając o ich leczeniu? Oni wcale nie są chorzy, są zdrowsi od nas, tylko nie wiadomo dlaczego żółci.- Hm - mruknął Golem.- Skąd ma pan takie informacje? Nic o tym nie wiem.- Dobra, dobra, więcej mnie pan nie oszuka.Rozmawiałem z Żur,., z Zu.Zurtzmansorem.Wszystko mi opowiedział - tajny instytut.założyli opaski w celu zachowania.Wie pan, Golem, oni tam u was wyobrażają sobie, że mogą manipulować generałem Pferdem bezgranicznie długo.Ale tak naprawdę - to są kacyki na piętnaście minut.Generał zeżre ich razem z opaskami i rękawiczkami, kiedy się przegłodzi.Fu, do diabła, ależ ja jestem pijany - wszystko płynie.Trochę jednak udawał.Wyraźnie widział przed sobą grubo ciosaną, szarawą twarz i maleńkie, niezwykle czujne oczka.- I Zurtzmansor powiedział panu, że jest zdrowy?- Tak - oznajmił Wiktor.- Zresztą nie pamiętam.Raczej chyba nie.Ale i tak przecież widać.Golem poskrobał podbródek krawędzią szklanki.- Szkoda, że pan jest pijany - rzeki.- Zresztą, może to i lepiej.Mam dzisiaj nastrój.Chce pan, żebym opowiedział wszystko czego się domyślam i co wiem o mokrzakach?- Niech pan mówi - zgodził się Wiktor.- Tylko proszę więcej nie kłamać.- Choroba okularnicza - powiedział Golem - to bardzo interesująca rzecz.Czy wie pan kogo atakuje ta choroba? - zamilkł.- Nie, nic panu nie opowiem.- E tam - odparł Wiktor.- Przecież pan już zaczął.- Jestem głupi, dlatego zacząłem - stwierdził Golem.Spojrzał na Wiktora i uśmiechnął się.- Proszę o pytania - powiedział.- Jeżeli pytania będą głupie, z przyjemnością na nie odpowiem.Niech pan zaczyna, bo się znowu rozmyślę.Ktoś zapukał do drzwi.- Wynosić się do diabła! - wrzasnął Wiktor.- Jestem zajęty!- Przepraszam panie Baniew - odezwał się nieśmiały głos recepcjonisty.- Ale dzwoni pańska małżonka.- Kłamstwo! Nie mam żadnej małżonki.Zresztą, pardon.Zapomniałem.Dobra, zaraz do niej zadzwonię, dziękuję - złapał szklankę, nalał po brzegi, wręczył Goleniowi i rzekł - Proszę pić i nie myśleć o niczym.Ja zaraz.Włączył telefon i nakręcił numer Loli.Lola rozmawiała bardzo sucho - daruj, że ci przeszkadzam, ale mam zamiar jechać do Irmy, może będziesz łaskaw się przyłączyć.- Nie - odpowiedział Wiktor
[ Pobierz całość w formacie PDF ]