[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Wydawało mi się, że coś widzę…Przyspieszyłam kroku i prawie biegnąc zrównałam się z Kerovanem.— Poszukiwanie? Nidu?— Nie — jego słowa brzmiały pewnie.— Nie wiem, co to jest, ale nie ma tutaj żadnego takiego wypaczenia, jakie widziałem przy niej.— Zmarszczył brwi, jego kopyta zastukały jeszcze szybciej o kamienną posadzkę.— Ale Guret ma rację, tam coś jest…— Co?— Coś znanego.Nie mogę sobie przypomnieć — przerwał, gdyż weszliśmy do Wielkiego Hallu, gdzie na kolistym podium stał dziwnie uformowany tron.Gdy tylko weszłam do komnaty, od razu także poczułam zaburzenie.Zaczęliśmy ostrożnie iść w kierunku tronu, a z każdym krokiem zaburzenie stawało się silniejsze.Była tutaj żywa dawna Moc, której siła rosła.Wydawała się ona tworzyć przed naszymi oczyma mgłę, gdy Kerovan wraz ze mną (Guret chyba mądrze wybrał bezpieczną arkadę wejściową) podszedł do środka.Pociągnęłam nosem, czując w powietrzu ostry zapach, którego nie mogłam zidentyfikować.Kerovan zatrzymał się przy rampie prowadzącej na podium, a potem z kamienną twarzą postawił pierwszy krok.— Kerovan! — chciałam go uchwycić za ramię.— Nie — powiedział.Jego głos zabrzmiał głucho i słychać w nim było jeszcze inny obey ton.— Muszę to zrobić.Poczułam opór, z jakim spotkało się moje ciało przy próbie pójścia za nim, i odwróciłam się zwyciężona.Żadne z moich zaklęć nie złamałoby tych barier.Mój pan musiał więc stawić czoło sam.Po osiągnięciu masywnego bloku quan–stali, z którego zostało wyrzeźbione siedzisko, zawahał się przez chwilę, a potem jednym miękkim ruchem usiadł.Jego kopyta nie dosięgały ziemi i musiał poruszyć się, aby znaleźć wygodne miejsce.Najprawdopodobniej pierwotnym właścicielem tronu nie była ludzka istota.Jak gdyby jego obecność na tronie była sygnałem, mgła przed moimi oczyma zaczęła przyjmować widzialne kształty.Zaczęła wirować pośrodku.W posadzce rozbłysnęły dwa oddzielne błękitne kamienie, pomiędzy nimi pojawiło się wznoszące się w górę i drżące w powietrzu lazurowe światło.Moc tkwiła pomiędzy kamieniami, była niczym rozpięta pomiędzy filarami nić pajęcza.Zabłysła i stała się widzialna w chwili, gdy zaczęłam się wycofywać, obawiając się nagle o dziecko.Rozwijające się w tej komnacie siły były ogromne — nie chciałam zostać schwytana w ewentualny powrotny podmuch.W pajęczej sieci Mocy rozwinęły się fiołkowe linie, połączyły się i rozciągnęły ku górze, tworząc żywe stworzenie — Gryfa!Telpher! — pomyślałam.W moim umyśle pojawił się obraz istoty, która chroniła mnie podczas bitwy z Galkurem.Telpher? — zawołałam, wyciągając rękę do pojawiającego się kształtu.Odwrócił w moim kierunku oczy w kolorze łagodnych płomieni i otworzył dziób, jak gdyby miał przemówić.„Joisan! — przez moją koncentrację przedarła się ostrzegawcza myśl Kerovana.— Nie dotykaj tego.To, co widzisz, jest tylko obrazem Otwierającego Bramę”.Odwróciłam się i zobaczyłam, że podnosi dłoń.Palcami nakreślił znak, którego nie rozpoznałam, a potem szybko naszkicował symbol uskrzydlonej kuli, która wydawała się symbolem Mocy Landisla.Jego usta ułożyły się w całkowicie obcy kształt i wypowiedział jedno słowo — słowo, którego nie usłyszałam, ale odczułam wewnętrznie niczym odległy ból.Postać Gryfa zafalowała w samym środku, a potem rozdarła się w oślepiającym Fiołkowym blasku.Podniosłam rękę, aby zasłonić oczy, gdy nagle obok mnie znalazł się Kerovan, uniósł dłoń jak do pozdrowienia.— Chodź — powiedział stosując dawne słowo ze Starego Języka.Wyciągnął rękę do światła…Nagle nastąpiło głośne uderzenie o tak wysokiej częstotliwości, że stało się ostrym bólem, otoczyła nas fala jasności tak gwałtowna, jak porywające maleńką gałązkę fale powodzi.Zrobiłam krok do tyłu, potknęłam się o brzeg podium i niespodziewanie usiadłam.Oczy mi łzawiły, a nos napełnił się zapachem, jaki czasem powstaje po zapaleniu zapałki.Wstałam tylko po to, żeby na kamieniach przed sobą zobaczyć dwie leżące sylwetki!— Guret? Kerovan?Usłyszałam odgłos biegnących stóp, a potem poczułam na ramionach czyjeś pomocne dłonie.— Cera? Co się stało? Kto to jest?Zachwiałam się, patrząc niepewnie na zmartwioną twarz młodzieńca.Jeżeli przede mną stał Guret, to kto leżał obok mego pana? Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi, gdy podchodziłam z Guretem do leżących.— Kerovan?Mój pan siedział, trzymając się za głowę, był zamroczony.Mężczyzna za nim jęknął i przekręcił się, jego pancerz i miecz zgrzytnęły o kamienną podłogę.Miał na sobie hełm, a jego rynsztunek mógłbyć wykuty w tym samym ogniu, co mój miecz lub pancerz, tak samo jak Kerovana…Człowiek z rodu Dales? Tutaj, w Krainie Arvonu? Przeniesiony do Kar Garudwyn za pomocą jakiejś czarodziejskiej Bramy, podobnej do tej, przez którą sami przeszliśmy?Napływało coraz więcej pytań, ale na razie widać było, że mężczyzna nie jest w stanie nic powiedzieć.Podeszłam do niego i dotknęłam jego szyi.Wojenny hełm częściowo zasłaniał twarz, ale moje palce odnalazły puls gościa.Był bardzo mocny.— Kto to jest? — zapytałam, gdy podszedł do nas nadal zamroczony Kerovan.— Nie wiem — odpowiedział mój pan.— Została przeze mnie obudzona dawna Moc.Wiedziałem, co muszę zrobić, aby pomóc osobie — która była uwięziona wewnątrz Bramy, ale kim może być nasz gość… — Wzruszył ramionami.— Pomóż mi z jego hełmem — powiedziałam.— Guret, przynieś trochę wody i ręcznik.Ostrożnie zdjęliśmy hełm.Wyjrzała spod niego twarz prawdziwego człowieka Dales, włosy o ton lub dwa jaśniejsze od moich, opalona skóra włóczęgi, szlachetne, nawet przystojne rysy.Mężczyzna był o kilka lat starszy od mego pana.Złapałam raptownie oddech, gdyż nagle rysy ułożyły się w znajomą mi twarz — znałam tego człowieka.— Jervon! — wykrztusiłam, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.Jak co…Trzy lata temu, gdy po raz pierwszy pojechałam za moim panem na Ziemie Spustoszone, zanim jeszcze trafiliśmy do Krainy Arvonu, spotkałam tego mężczyznę.Wówczas towarzyszył on kobiecie należącej do Starej Rasy, Elys.Nasza trójka przez wiele dni podróżowała przez Odłogi poszukiwaniu Kerovana.W swej dobroci bowiem Jervon i jego pani postanowili mi pomóc.Bez nich nigdy nie przeżyłabym owej niebezpiecznej podróży, która zakończyła się tak gwałtownie, w momencie gdy zostałam wciągnięta w wykopaną przez Thasów pułapkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl